Nowa droga dla rowerów wzdłuż ul. Czerniakowskiej
Nowa droga dla rowerów wzdłuż ul. Czerniakowskiej
Zmodernizowany nadwiślański szlak rowerowy miał być oddany do użytku 30 czerwca 2014 r. Chciałem poczekać z recenzją na ukończenie robót, ale wygląda na to, że w tym roku to już mało realne. Większość prac została jednak już wykonana i widać zarówno zalety, jak i wady nowej infrastruktury. Ze względu na skalę robót (łącznie ok. 26 km infrastruktury rowerowej), podzielę relację na kilka części: dzisiaj ścieżka rowerowa po wschodniej stronie ul. Czerniakowskiej, odcinek od Trasy Siekierkowskiej do Cypla Czerniakowskiego (2,5 km).
Jest to nowa droga dla rowerów – dawniej był tu szeroki chodnik, po którym jeździły zarówno rowery (legalnie, ze względu na dopuszczalną na Czerniakowskiej prędkość 70 km/h) jak i samochody (kompletnie nielegalnie). Budowie drogi dla rowerów towarzyszył remont zniszczonego chodnika i przynajmniej częściowa eksmisja dzikiego parkowania. Oprócz trasy po wschodniej stronie Czerniakowskiej, przydałaby się analogiczna droga dla rowerów po stronie zachodniej – przedostanie się na drugą stronę jezdni wcale nie jest proste. Ale na razie skupmy się na drodze już wybudowanej.
Zdjęcia
Zaczynamy od skrzyżowania z Trasą Siekierkowską – jedynego przejazdu przez Wisłostradę na południe od ul. Ludnej (4 km), pozwalającego na wjechanie na nową drogę dla rowerów. Oddany w 2002 r. węzeł to świetny przykład porażki przestarzałych pomysłów na organizację ruchu w mieście. Mimo plątaniny estakad nad skrzyżowaniem, piesi i rowerzyści wciąż muszą pokonywać w poziomie jezdni 6 (!) pasów ruchu w jedną stronę. Program sygnalizacji zapewnia zmarnowanie 10 minut przy próbie przepisowego przejścia z przystanku na przystanek.
Granica starego i nowego. Trzeba przyznać, że przez te 12 lat standard projektowania i wykonania infrastruktury zarówno rowerowej jak i pieszej bardzo się poprawił.
Pierwszy slalom – w rejonie przystanku Chełmska 02.
Widok w przeciwnym kierunku. Miejsca dla oczekujących na autobus wcale nie jest za wiele, a prowadzenie drogi dla rowerów wymusza dwukrotne jej przecinanie przez pieszych. Obu tych problemów można było uniknąć likwidując zatokę autobusową [zobacz >>>].
Skrzyżowanie z ul. Nehru. Przejazd wyznaczono wymieniając blendę w istniejących sygnalizatorach. Ma to swoje zalety – jeśli program sygnalizacji jest taki sam dla pieszych i rowerzystów, to po co przepłacać? Minusem jest pozostawienie dużego promienia łuku dla kierowców skręcających w prawo z Czerniakowskiej, który sprawia że wjeżdżają z dużą prędkością na przejazd podczas zielonego światła dla rowerzystów.
…oraz wąskie gardło po północnej stronie przejazdu, związane z odgięciem przebiegu drogi dla rowerów od równoległej jezdni.
Przystanek Sielce 02. Wiata jest za mała i czekający na autobus przesiadują na płotkach za drogą dla rowerów. Długa zatoka autobusowa zachęca do nielegalnego parkowania.
Kolejna przeplatanka ciągów pieszych i rowerowych, w rejonie ul. Hołówki. Można próbować ją usprawiedliwiać usytuowaniem zejść z kładki dla pieszych, ale trzeba pamiętać, że kładki na Czerniakowskiej zostały w ciągu ostatnich kilku lat wyburzone i wybudowane na nowo [zobacz >>>], więc można było je odbudować tak, by nie kolidowały z planowaną tu od 17 lat drogą dla rowerów. Niestety, nasi drogowcy mają za dużo kasy i najpierw budują, a potem myślą.
Skrzyżowanie z ul. Bartycką. Kolejne odgięcie, te same problemy co przy Nehru, a do tego konieczność wielokrotnego przecinania przez pieszych toru jazdy rowerzystów.
Przynajmniej teoretycznie. W praktyce chyba każdy, oprócz dyplomowanych inżynierów z uprawnieniami projektowymi, zdaje sobie sprawę, że pieszy i tak pójdzie najkrótszą drogą.
Uskok tektoniczny? Akurat na przejeździe dla rowerów? Naprawiony po miesiącu.
Przystanek Bartycka 02. Piesi idący dalej na północ oczywiście korzystają z drogi dla rowerów, a nie próbują lawirować przez niemiłosiernie zagracony przystanek autobusowy. Pomijając potrzebę likwidacji tej zatoki, trzeba naprawdę sporej dozy złośliwości, żeby ustawić kosze na śmieci w środku przejścia między boczną ścianą wiaty a słupkami, a latarnię między słupkami a jezdnią. Ale warszawskie urzędy mają wieloletnią praktykę w utrudnianiu korzystania z przystanków [zobacz >>>] [zobacz >>>].
Kładka przy skrzyżowaniu z ul. 29 Listopada. Sprytnie uzyskano miejsce na przeprowadzenie drogi dla rowerów pod kładką, skracając zatokę autobusową. Dawniej widoczny na zdjęciu szyb windy znajdował się niecały metr od krawędzi zatoki.
Szkoda tylko, że nie pociągnięto zabudowy zatoki do końca, co pozwoliłoby uprościć przebieg drogi dla rowerów w rejonie przystanku i ograniczyć konflikty z pieszymi. Widok z kładki.
Kolejna kładka, przy skrzyżowaniu z ul. Zaruskiego.
Widok z góry. Przystanek Zaruskiego 02 obywa się bez zatoki autobusowej.
I krowy od tego nie przestają mleka dawać.
Kwestia parkowania
Dużo emocji podczas budowy wzbudzała kwestia eksmisji z chodnika nielegalnego parkowania. Jak jednak widać, na Czerniakowskiej nie ma problemu braku miejsc parkingowych.
Także przy skrzyżowaniu z Bartycką. Jak na parkowanie w dużym mieście, to cena okazyjna.
A takie są skutki parkowania na chodniku.
Podsumowanie
Droga dla rowerów wzdłuż ul. Czerniakowskiej na pewno jest potrzebna. Udrażnia przejazd między Dolnym Mokotowem i Wilanowem a Pragą i Żoliborzem bez uciążliwego wspinania się na skarpę warszawską. Ułatwi też dojazd do centrum z Czerniakowa i Sadyby. Warto zwrócić uwagę, że na 4 km odcinku między Trasą Siekierkowską a Ludną trasa przecina tylko dwie ulice z przejazdami z sygnalizacją świetlną, co pozwala na jazdę prawie bez zatrzymań. Korzystając z drogi dla rowerów ominiemy światła przy Chełmskiej, Szwoleżerów i Łazienkowskiej. Taka lokalizacja to świetny materiał na szybką Velostradę
, którą w rozsądnym czasie można by dojeżdżać z przedmieść do centrum.
Jednak rozwiązania przebiegu ścieżki w miejscach konfliktowych, jak na tak szeroki pas drogowy i europejskie aspiracje projektu Warszawskiego Węzła Wodno-Rowerowego
, w ramach którego powstaje, nieco rozczarowują. Konfliktów można spodziewać się zarówno na przejazdach przez jezdnie ul. Nehru i Bartyckiej, jak i na licznych przecięciach z ciągami pieszymi – przy skrzyżowaniach, na przystankach, przy kładkach. Udało się poprawić niezniwelowane do końca krawężniki, po paru interwencjach i ponagleniach są znacznie równiejsze niż dziadostwo na Świętokrzyskiej i Prostej, ale czy kiedyś doczekamy się, że będą od razu układane równo?
Zacytuję rowerzystkę, która Czerniakowską dojeżdża do pracy, a niedawno w ramach weekendowej wycieczki miała okazję przejechać przez Toruń tamtejszymi drogami dla rowerów: szkoda, że u nas nie potrafią tak budować.