Czy posłowi wypada chwalić łamanie prawa?
Krzywda i strata mieszkańców Bielan…
Chodnik na ul. Dewajtis wybudowano w 2013 roku łamiąc przepisy [zobacz >>>], gwałcąc dobry smak estetyczny i nie dopełniając obowiązku oceny wpływu na obszar Natura 2000 [zobacz >>>]. Skutki tych poczynań samorządy Bielan nazwały w piśmie do prezydent Warszawy [zobacz >>>] wielką krzywdą podkreślając lekceważenie mieszkańców. Zmarnowano mnóstwo publicznych pieniędzy na coś, co dałoby się osiągnąć taniej i lepiej [zobacz >>>].
Skalę niezadowolenia społecznego najlepiej oddaje marsz protestacyjny, który zgromadził sto osób mimo zimnej, wietrznej i pochmurnej pogody [zobacz >>>] i wcześniejsza pikieta [zobacz >>>].
Ówczesny burmistrz Rafał Miastowski zapłacił 14 tys. zł za pokrycie 2.700 m2 terenu trawą i próchnicą, co nigdy nie zostało wykonane. Obciążają go też niezgodność nawierzchni z projektem, fikcyjna kompensacja przyrodnicza za 11.931 zł, bezcelowa i niekorzystna umowa na kwotę 7.380 zł [zobacz >>>]. Winnemu opisanych nieprawidłowości i arogancji włos z głowy nie spadł. Wręcz przeciwnie, w nagrodę znalazł bezpieczną przystań na stanowisku wiceburmistrza Ursynowa. Zasiada też w Radzie Nadzorczej (sic!) spółki Gminna Gospodarka Komunalna „Ochota”, której właścicielem jest m.st. Warszawa. (
www.ggko.pl/kontakt/bip.html
). Sam ma wiele na sumieniu, ale może nadzorować innych.
… to chluba Joanny Fabisiak
Trudno się temu dziwić, skoro ,,szefowa” p. Miastowskiego, główna rozgrywająca w PO na Bielanach wręcz chwali się chodnikiem na ul. Dewajtis jako swym dokonaniem. We wrześniu mieszkańcy osiedla Ruda znaleźli w skrzynkach wyborczy list od posłanki Joanny Fabisiak z następującym fragmentem: studenci i pracownicy UKSW mogą wreszcie korzystać z wygodnego chodnika na ul. Dewajtis; zyskali wszyscy odwiedzający lasek bielański. Po kilku latach chodzenia od drzwi do drzwi i pięciu moich interpelacjach mogę powiedzieć – sprawa załatwiona;
[pisownia i wytłuszczenie jak w oryginale, skan całości
PDF, 287 kB]
Absolwentka polonistyki nie zauważyła, że Las Bielański to nazwa własna? I że nie dotyczy pierwszego lepszego zagajnika, lecz bezcennego obszaru o powierzchni ponad 130 ha? Oczywiście w mowie potocznej zdrobnienie występuje często i nie dziwi. Ale po przemyślanym przecież dogłębnie liście do wyborców należałoby oczekiwać staranności i poprawności. Wziąwszy pod uwagę profesję i działalność autorki trudno pozbyć się wrażenia, że celowo werbalnie umniejsza znaczenie Lasu Bielańskiego, aby łatwiej podporządkowywać go własnym interesom.
Joanna Fabisiak uważa, że na budowie chodnika zyskali wszyscy i uważa go za wygodny. Jeśli chodnik był rzeczywiście takim dobrodziejstwem i zyskiem dla wszystkich, to dlaczego nie chwalono się zamiarem jego budowy? Dlaczego lokalna społeczność, nie wyłączając radnych dzielnicy i miasta, dowiedziała się o tych skrywanych planach dopiero widząc plac budowy w Lesie?
Dlaczego posłużono się bezprawnym sposobem finansowania [zobacz >>>] by nie ujawniać inwestycji i ukryć ją pod pozorami remontu? Czy tak postępuje uczciwa władza działająca w dobrze pojętym interesie mieszkańców?
Uszczęśliwieni na siłę
Jeśli zaś chodzi o zyski, to posłużmy się obrazami.
Co zyskali chodziarze…
… i biegacze, którym dano do wyboru betonowy chodnik pełen pieszych, albo zdeformowany trakt, na którym można skręcić nogę w wyoranej bruździe?
Czy na pewno zyskali amatorzy spacerów po naturalnej nawierzchni, którzy aby dojść do kościoła czy punktu widokowego muszą dla uniknięcia tłoku i betonu (nie po to się idzie do lasu…) iść alejką zdeformowaną przez pług?
Jeśli chodnik zasługuje jedynie na pochwały, to co skłania tak wiele osób do korzystania z zaoranej, dysfunkcjonalnej alejki po północnej stronie ulicy? Masochizm? Pokuta za grzechy? Czyż ich stała obecność nie jest najlepszym dowodem przeciw samozadowoleniu pani Fabisiak i wykonawców jej woli?
Co zyskali młodzi rodzice, gdy spacer z dzieckiem w wózku czy na rowerku na zatłoczonym chodniku traci cechy przyjemnej rekreacji,…
… wymagając przeciskania przez tłum jak w zatłoczonym centrum i bezustannej uwagi,…
… a w dodatku naraża na zranienie przez kilkaset wystających metalowych śrub?
Co zyskali rowerzyści i spacerowicze pozbawieni obecnie możliwości swobodnego przejścia na drugą stronę ulicy na osiemset pięćdziesięciu metrach jej długości udekorowanej wątpliwej urody płotem?
Zadowoleni niewątpliwie też są. To studenci UKSW, z których większość po odebraniu dyplomu więcej się w tym miejscu nie pojawi. Dla posłanki Fabisiak ich krótkotrwała wygoda znaczy więcej niż dobro i opinia ludzi korzystających z uroków Lasu przez większą cześć życia.
Lata zasług
Szanowni Państwo, Mili Sąsiedzi, mieszkam wśród Was od ponad 40 lat.
– rozpoczyna swą wyborczą agitację Joanna Fabisiak. Nie dostrzegła, jak wiele emocji wśród nas – mieszkańców Bielan i Warszawy budzi lekceważenie ochrony bezcennej enklawy przyrody?
Nie zauważyła dziesiątkek relacji i wzmianek pojawiających się w mediach regularnie od dziesięciu lat [zobacz >>>]?
Nie czytała licznych pism i apeli do władz, pod którymi w sumie podpisały się tysiące osób?
Pani poseł skromnie nie chwali się wcześniejszymi zasługami dla UKSW [zobacz >>>], wśród których poczesne miejsce zajmuje rozbudowa skutkująca nieodwracalnym oszpecaniem najcenniejszego krajobrazowo, przyrodniczo i historycznie miejsca dzielnicy gmachami o urodzie bunkrów, zasłaniającymi widok na Pólkową Górę.
Joanna Fabisiak chętnie podkreśla swą religijność. Dlaczego więc nie podejmie dyskusji o wymiarze moralnym sporu o samochody w Lesie Bielańskim [zobacz >>>], o co mieszkańcy od dawna apelują? Dlaczego nie wzięła ich w obronę przed inwektywami rzucanymi przez szefa samorządu studentów UKSW [zobacz >>>], w dodatku na łamach gazety wydawanej przez urząd za publiczne pieniądze, w której sama co miesiąc promuje swoją osobę?
Zobacz też
Jak Joanna Fabisiak chciała sprzedać deweloperowi bielański park [zobacz >>>]
Od drzew ważniejsi są ludzie [zobacz >>>]
O czym Joanna Fabisiak woli nie pamiętać [zobacz >>>]
Zasłużeni dla UKSW [zobacz >>>]
Zyski [zobacz >>>] [zobacz >>>] i wdzięczność [zobacz >>>] UKSW