Dlaczego chodnik w Lesie Bielańskim nie jest konieczny?
W uzasadnieniu decyzji zezwalającej na budowę chodnika w lesie obok ulicy Dewajtis [zobacz >>>] pojawia się stwierdzenie, że nie istnieją racjonalne rozwiązania alternatywne. GDOŚ mija się z prawdą. Alternatywy dla betonowania gruntowej leśnej alejki istnieją. Oprócz dobudowania połączenia z Wisłostradą, które GDOŚ sam uznał wcześniej za rozwiązanie alternatywne [zobacz >>>], nawet pobieżna analiza sytuacji nasuwa kilka kolejnych możliwości. Przedstawiamy dla przykładu dwie z nich.
Chodnik ale inaczej
Obecna szerokość jezdni ul. Dewajtis wynosi 6 metrów (dwa pasy ruchu po 3 metry).
Wzdłuż południowej krawędzi jezdni znajduje się brukowana opaska o szerokości 50 cm – widoczna po lewej stronie zdjęcia.
Tak można zilustrować graficznie obecny przekrój ulicy (wymiary w centymetrach).
Ulica Dewajtis jest w całości objęta strefowym ograniczeniem prędkości tempo-30 i fizycznym uspokojeniem ruchu. Rozporządzenie w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać drogi publiczne i ich usytuowanie, dopuszcza na drodze dwupasowej klasy D szerokość pasa równą 2,25 metra (§ 15. ust. 1.). Uspokojenie ruchu przemawia za przyjęciem minimalnej szerokości pasa.
Jak łatwo wyliczyć – odjęcie 75 cm z każdego pasa daje 1,5 metra. Po dodaniu 0,5 metra wspomnianej opaski (czy też wygospodarowaniu go z pobocza, gdyby okazało się, że dalej opaska zanika) uzyskujemy dwa metry – czyli dokładnie tyle, ile wynosi minimalna szerokość ciągu pieszego i jednocześnie szerokość chodnika budowanego ku niezadowoleniu miłośników Lasu.
Na tych dwóch metrach mógłby powstać chodnik przylegający do jezdni. Wówczas tak prezentowałby się zmodyfikowany przekrój ulicy (wymiary w centymetrach).
W tym wariancie – przestrzeni pod chodnik nie odbiera się środowisku, spacerowiczom, rodzicom z wózkami, biegaczom, miłośnikom nordic walking’u czy dzieciom na rowerkach. Redystrybucja odbywa się kosztem motoryzacji, zgodnie z wiodącymi trendami współczesnego organizowania przestrzeni publicznej. Niestety, idea urbanizacji dla ludzi zamiast dla samochodów najwyraźniej nie zdążyła jeszcze dotrzeć do bielańskiego ratusza, mimo że prof. Jan Gehl – jej czołowy przedstawiciel światowej sławy gościł niedawno w Warszawie i powitała go sama Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Tak mógłby wyglądać ruch pieszy po dobudowaniu chodnika zgodnie z powyższym rysunkiem. Zwolennicy utwardzonej nawierzchni mieliby do dyspozycji ciąg dokładnie takiej samej szerokości, jak obecnie budowany. Jednocześnie alejki gruntowe pozostałyby bez zmian przejmując część ruchu i odciążając nowy, wąski chodnik zapobiegając nadmiernemu zatłoczeniu, które z całą pewnością da się we znaki użytkownikom budowanego (jedynego) chodnika.
Bezsprzecznie więc takie rozwiązanie jest znacznie korzystniejsze dla pieszych – podnosi ich bezpieczeństwo i daje do wyboru trzy różne trasy, zależnie od upodobań, celu, samopoczucia, pogody czy pory dnia. Pozostawia biegaczom czy spacerowiczom ich ulubione i atrakcyjne widokowo alejki. Do tego byłoby o wiele tańsze – nie wymagając kosztownej przebudowy oświetlenia, wycinania drzew i kompensacji przyrodniczej.
Zwężanie pasów ruchu jest podstawowym środkiem dyscyplinowania kierowców i zapobiegania nadmiernej prędkości. W opisanym przypadku byłoby to szczególnie wskazane, nie tylko ze względu na samych użytkowników drogi, ale też w celu redukcji hałasu i zagrożenia zwierząt, które barierę dzielącą ich dom muszą niekiedy pokonać.
Dlaczego urząd dzielnicy nie wpadł na tę dość oczywistą możliwość? Do odpowiedzi na to pytanie przybliżą nas cytowane za chwilę fragmenty jego stanowisk. Zagadką pozostaje zignorowanie zalecenia Inżyniera Ruchu
[zobacz >>>].
Wiele zamieszania ze strefą zamieszkania
Ustawa Prawo o ruchu drogowym definiuje strefę zamieszkania, w której pieszy korzysta z całej szerokości drogi i ma pierwszeństwo przed pojazdem (art 11, p. 5), prędkość dopuszczalna pojazdu wynosi 20 km/h (art 20, p. 2) oraz zabrania się postoju w innym miejscu niż wyznaczone w tym celu (art. 49, p. 2.4.).
Czyż nie jest to rozwiązanie wprost idealne dla sytuacji na ul. Dewajtis? W czerwcu 2009 o wprowadzenie
takiego oznakowania zwrócił się do burmistrza mieszkaniec Bielan. Pan Zbigniew Dubiel odrzucił ten postulat. ,,Propozycja ustawienia znaku D-40 strefa zamieszkania (…) była rozpatrywana na posiedzeniu Zarządu Dzielnicy w 2009 roku. Odrzucono ustawienie znaku D-40. Ulica Dewajtis została oznakowana znakami D-43 i D-44 zobowiązującymi kierowców do ograniczenia prędkości pojazdów ze względu na bezpieczeństwo pieszych. W celu ułatwienia ruchu pieszym i zwiększenia ich bezpieczeństwa planowana jest również budowa chodnika po południowej stronie ulicy” – wyjaśnił nam p.Dubiel w jednym z pism [skan kopii
PDF, 85 kB]
Powtórzyliśmy ten wniosek rok później – z tym samym skutkiem. Pan Zbigniew Dubiel odpowiedział: Znak strefa zamieszkania umieszcza się przede wszystkim w osiedlach mieszkaniowych, w dzielnicach willowych i zabytkowych (starówkach). Ulica Dewajtis położona jest na terenie rezerwatu „Las Bielański” i w związku z powyższym brak jest przesłanek dla wprowadzenia wnioskowanego oznakowania.
[skan kopii
PDF, 140 kB]
Ówczesny burmistrz (a obecnie radny W-wy) nie podał żadnych podstaw prawnych dla odmowy skutecznej poprawy sytuacji prawnej tysięcy pieszych na jezdni ul. Dewajtis. Dlaczego z faktu, że strefę zamieszkania stosuje się przede wszystkim w osiedlach mieszkaniowych, miałby wynikać zakaz jej wprowadzenia gdzie indziej, np. na ulicy, która do takiej strefy prowadzi? Dlaczego zwrot ,,przede wszystkim” miałby oznaczać ,,tylko i wyłącznie”? Tego pan Dubiel nie był łaskaw wyjaśnić.
Zajrzyjmy więc do przepisów. Według Prawa o ruchu drogowym strefa zamieszkania to obszar obejmujący drogi publiczne lub inne drogi, na którym obowiązują szczególne zasady ruchu drogowego, a wjazdy i wyjazdy oznaczone są odpowiednimi znakami drogowymi; (art. 2. p.16). Urzędnicy przepisując fragment rozporządzenia Ministra Infrastruktury pominęli resztę punktu 5.2.46. A można w nim przeczytać nie tylko o osiedlach mieszkaniowych, willowych i zabytkowych, ale także to, że znak D-40 umieszcza się na początku strefy zamieszkania na wszystkich drogach doprowadzających do niej ruch. Strefy te ustala się w obszarach zabudowanych na ulicach, również pojedynczych, na których w zasadzie odbywa się ruch tylko docelowy. Czyli wypisz wymaluj jak na Dewajtis.
Ul. Dewajtis doprowadza ruch do strefy zamieszkania ustanowionej na całym terenie UKSW i parafii pokamedulskiej.
Czy widać tu cokolwiek, co potwierdzałoby opinię pana Dubiela? Bynajmniej. Opór urzędu przed strefą zamieszkania na ul. Dewajtis (oprócz chęci zrobienia na złość Zielonemu Mazowszu) może mieć swe źródła w dalszych zapisach wspomnianego rozporządzenia. Na odcinkach dróg w strefie zamieszkania, których parametry geometryczne umożliwiają jazdę z prędkością przekraczającą prędkość dopuszczalną, zaleca się stosowanie urządzeń lub rozwiązań wymuszających powolną jazdę (progi zwalniające, zmiany kierunku jazdy, punktowe przewężenia jezdni). Trzeba by więc narazić się kierowcom i właścicielom nieruchomości na ul. Dewajtis, a tego po panu burmistrzu, zawdzięczającym stanowisko dobrodziejce UKSW [zobacz >>>] [zobacz >>>], trudno przecież oczekiwać.
Piesi mają chodnik, a samochody mają chody
Jeśli ktoś dążąc do jakiegoś celu nie może zastosować jednego środka, wtedy stara się znaleźć inne, które ten cel przybliżą. Chyba że dąży tylko na niby. Dla władz Bielan jedyna droga do ,,poprawy bezpieczeństwa pieszych” wiedzie przez chodnik w lesie. Jeśli ktoś miał w tej kwestii złudzenia, to zapoznawszy się z tym materiałem powinien zdać sobie sprawę, dokąd naprawdę zmierzają kolejne zarządy dzielnicy Bielany. Pieszych trzeba zwyczajne pozbyć się z jezdni, by jeździło się po niej szybciej i wygodniej.
Kiedy w kwietniu 2006 roku pod długich bojach udało się chociaż zakazać parkowania na ul. Dewajtis [zobacz >>>], pod znakiem zakazu B-36 znajdowała się tabliczka T-24 (zdjęcie obok). Zgadnijcie, dlaczego bielański Wydział Infrastruktury uznał, że trzeba się jej pozbyć, a znak B-36 przesunąć 100 metrów dalej… Czy także w trosce o pieszych?
Co mówi urząd dzielnicy?
Narastający społeczny protest skłonił bielański urząd do reakcji. Dokładnie dziś rzecznik prasowy Tadeusz Olechowski
opublikował na portalu Bielan następujące wyjaśnienia:
W związku z pytaniami w kwestii regulacji ciągu pieszego wzdłuż ul. Dewajtis (…), uprzejmie informujemy, że głównym celem omawianych prac było rozwiązanie narastającego od wielu lat problemu braku bezpiecznej (…) komunikacji pieszej na tym obszarze. (…)
Ul. Dewajtis, mimo że w części przebiega przez Rezerwat Las Bielański, posiada status gminnej drogi publicznej, co zobowiązuje zarządcę do zapewnienia bezpieczeństwa jej użytkowników, do których należą piesi.
Czy odrzucając cztery lata temu postulaty zapewnienia bezpieczeństwa użytkowników, do których należą piesi, Wydział Infrastruktury i pan burmistrz nie mieli świadomości przywołanych dziś zobowiązań?