To Ty decydujesz jak wygląda Twoje miasto…
To Ty decydujesz jak wygląda Twoje miasto… jeżeli mieszkasz w Holandii
Warszawiacy codziennie słyszą, jak to niedobrzy mieszkańcy (ekolodzy,
historycy, architekci – niepotrzebne skreślić) protestują przeciwko czemuś.
Biedne władze miasta nie mogą nic zrobić, bo każda ich cenna inicjatywa
jest blokowana przez różnych oszołomów. Prześledźmy na konkretnych
przykładach jak wygląda proces podejmowania decyzji w Holandii, a być może
pozwoli to rzucić nieco światła na ów zagadkowy spisek przeciwko pełnym
dobrych chęci decydentom.
Więcej parków
Noorderplantsoen.
W Groningen znajduje się park zwany Noorderplantsoen, całkowicie zamknięty
dla ruchu samochodów. Do roku 1993 przez środek parku prowadziły dwie
ruchliwe ulice. Władze miasta zaproponowały, by je zamknąć na okres próbny,
co też uczyniły. Rok później – 5 października 1994 roku przeprowadzono
referendum mające na celu rozstrzygnięcie: czy zostawić park zamknięty
dla samochodów, czy też przywrócić stan sprzed roku?
W referendum wzięło udział 30% uprawnionych. Za utrzymaniem decyzji
o zamknięciu parku opowiedziało się 51% głosujących. Za ponownym otwarciem
dla samochodów – 49%. Byli to głównie właściciele sklepów znajdujących się
dookoła parku, którzy bali się, że klienci nie będą w stanie do nich
dojechać.
W rezultacie w centrum Groningen powstał spokojny park bez samochodów,
a dwie ruchliwe ulice zostały zamienione na szerokie i wygodne ścieżki
rowerowe.
Mniej parkingów
Pewnego razu kilka firm przyszło do władz Groningen z propozycją
wyremontowania północnej elewacji Grote Markt w zamian za wybudowanie
w pobliżu podziemnego parkingu. Władzom pomysł się spodobał, ale kiedy
przekształcił się w koncepcję, przed podjęciem decyzji rozesłały zestaw
dokumentów do zainteresowanych mieszkańców i organizacji pozarządowych.
Większość organizacji po zapoznaniu się z nimi opowiedziała się przeciw
budowie nowego parkingu, wskazując na sprzeczność z przyjętą polityką
transportową i wysokie koszty przedsięwzięcia.
Kolejnym etapem był sondaż opinii publicznej przeprowadzony przez
niezależny instytut. Każdy z kilku tysięcy losowo wybranych respondentów
oprócz zestawu szczegółowych pytań otrzymał również komplet dokumentów –
zarówno tych przygotowanych przez władze, jak i tych opracowanych przez
organizacje społeczne (do wglądu w siedzibie FZ). Okazało się, że budowa
nowego parkingu nie budzi entuzjazmu lokalnej społeczności, więc projekt
został odłożony do powtórnego przemyślenia.
A u nas?
Nad Wisłą proces uproszczono do minimum – władze po prostu podejmują
decyzję. Organizacje i mieszkańcy, jeżeli jakimś szczęśliwym trafem uda
im się o decyzji dowiedzieć, mogą co najwyżej złożyć protest. Brak nawyku
konsultacji społecznych, wyniki przeprowadzonych ankiet są zazwyczaj
ignorowane. Ostatnio zdumienie wzbudziła próba zabrania głosu przez
przedstawiciela organizacji pozarządowej podczas posiedzenia Rady Warszawy.
Władza wciąż uważa, że wie lepiej, co ludowi potrzebne…