Czerniakowską spokojnie w kierunku normalności
Nasi stali czytelnicy wiedzą nie od dziś, że Zielone Mazowsze nie tylko krytykuje złe rozwiązania transportowe, ale równie chętnie chwali te dobre. Dziś mamy kolejną okazję, by to właśnie uczynić. Remont ulicy Czerniakowskiej (od Ludnej do Górnośląskiej) jest, jak na warszawskie realia, całkiem rewolucyjny. Przyjrzyjmy się szczegółom:
Największa zmiana. Przy okazji przebudowy ulica Czerniakowska została objęta fizycznym uspokojeniem ruchu. Jest to chyba pierwszy przykład takiej ulicy w Śródmieściu. Tym samym uczyniliśmy pierwszy krok w kierunku Zachodnim – np. w Berlinie ponad 70% ulic ma właśnie takie rozwiązania.
Parkowanie
Piesi odzyskali chodniki. Auta, tak jak na całym Zachodzie, parkują tu w poziomie jezdni (w zatokach, albo w miejscach wyznaczonych na jezdni) i przyzwyczajają kierowców do tego że chodniki służą wyłącznie do chodzenia. Wykorzystanie na miejsca parkingowe przewymiarowanej dotąd jezdni sprzyja też uspokojeniu ruchu i poprawie bezpieczeństwa.
Niestety trochę zabrakło konsekwencji. W tym jednym miejscu należało zrobić zatokę z miejscami do parkowania na poziomie jezdni (nawet zachowując prostopadłe parkowanie). Kierowcy nie łamali by zawieszeń na krawężniku. A piesi odzyskaliby chodnik.
Rozwiązanie z dwoma kołami na chodniku niestety już od początku się nie sprawdza. Dzieje się tak dlatego, że kierowcy odruchowo wjeżdżają autami wgłąb aż do momentu, w którym tylna oś pojazdu oprze się o krawężnik. Przody tych aut niestety wystają już wtedy na chodnik. Za jakiś czas tu potrzebne będą słupki. Albo obniżenie miejsc parkingowych do poziomu jezdni.
Problem nielegalnego parkowania przed przejściami dla pieszych i skrzyżowaniami skutecznie rozwiązano bez używania popularnego niegdyś w ZDM zwrotu „to temat dla Straży Miejskiej”. Fizyczne przewężenie i wygrodzenia skutecznie uniemożliwią kierowcom parkowanie z ograniczaniem widoczności. To znacząco poprawia bezpieczeństwo.
Przyjrzyjmy się bliżej tym zawężeniom, gdyż ich konstrukcja jest genialnie prosta w budowie i skuteczna. Można je wykonać trwale (jak tutaj), albo z prefabrykowanych elementów przykręcanych do nawierzchni, nawet bez ingerowania w geometrię jezdni.
O tym jak bardzo jest to potrzebne świadczy to zdjęcie. To jedno miejsce, w którym projektantowi zabrakło konsekwencji w ograniczaniu szerokości przewymiarowanej jezdni. Efekt to natychmiastowe nielegalne parkowanie i ograniczenie widoczności. Kierowca jadący ulicą pieszego na tak zasłoniętym przejściu zobaczy dopiero przy wyjmowaniu go spod kół przez pogotowie.
Piesi i rowerzyści
Piesi nie tylko odzyskali chodniki, lecz również zyskali kilka bezpiecznych przejść prowadzonych grzbietem progu spowalniającego. Gdyby nie fetysz drogowców w postaci rynienki kanalizacyjnej, której obowiązkowo musiał „pokłonić się” i chodnik i płytowy próg, byłoby to rozwiązanie wzorcowe, identyczne z zachodnimi. Tej rynienki nie polubią ani niepełnosprawni na wózkach, ani matki z dziećmi.
Niestety i tym razem nieco zabrakło konsekwencji. W tym miejscu progu zabrakło, pomimo że poza ruchem pieszym, odbywa się tu także bardzo intensywny ruch rowerowy. Wydzielony pas lewoskrętu też nie sprzyja uspokojeniu ruchu i ograniczeniu prędkości aut. To miejsce będzie nadal niebezpieczne.
Tuż obok rowerzyści uzyskali łącznik drogi rowerowej z ulicą Wilanowską. Już nie trzeba objeżdżać skweru Iringha dookoła wykonując niebezpieczne lewoskręty, a później „łamać się” by wjechać na ścieżkę. Można pojechać na wprost z uspokojonej ulicy Wilanowskiej wprost na szlak do Powsina.
Zakończenie drogi rowerowej w formie czwartego wlotu skrzyżowania w osi jezdni wyraźnie zaczyna się w Warszawie przyjmować. I dobrze, bo to rozwiązanie bezpieczne i wygodne dla rowerzystów. Sprawdzone w tysiącach miejsc w Holandii, czy Niemczech.
Drogi rowerowe są oczywiście wykonane z asfaltu. Razi natomiast nieco brak wyłukowania i dość dziwne malowanie pasów na skrzyżowaniu dróg rowerowych.
Podsumowanie
Jak widać na warszawskie drogi wkracza powoli zachodnia normalność. Pomimo kilku niedociągnięć i niekonsekwencji, należy docenić wiele rozwiązań zastosowanych w Warszawie prawdopodobnie po raz pierwszy. Mamy nadzieję, że z czasem staną się one powszechniejsze, a my będziemy mieli jeszcze więcej powodów do chwalenia zarówno projektantów, wykonawców, jak i samych urzędników, którzy takie projekty zatwierdzają.