Żenady z dekady – na rowerze po kalectwo
Bezpieczeństwo to jeden z pięciu głównych wymogów dla infrastruktury rowerowej zaproponowanych przez holenderską organizację CROW. Zaniedbania w tym względzie mogą powodować ludzkie kalectwo, a nawet śmierć. Rowerzyście pozbawionemu osłon i „strefy zgniotu” oraz położonemu wysoko względem nawierzchni upadek, kolizja czy zderzenie z przeszkodą mogą przynieść tragiczne skutki.
Korzystanie ze ścieżek grozi kalectwem
Na warszawskich drogach rowerowych nie brakuje miejsc ewidentnie niebezpiecznych. Dlaczego większość zagrożeń – choć niby oczywistych i przeważnie łatwych do wyeliminowania – utrzymuje się latami? Obserwując je trudno się oprzeć wrażeniu, że dla stołecznych zarządców dróg rowerowych coś takiego jak wymóg ich bezpieczeństwa zwyczajnie nie istnieje. Ani w chwili projektowania, ani podczas późniejszej eksploatacji i utrzymania nie przywiązuje się
do tego żadnej wagi.
O tym, jak ryzykowny będzie przejazd w danym miejscu, nie decydują racjonalne zasady i dobre praktyki, lecz czysty przypadek – wypadkowa otoczenia, przez które prowadzi ścieżka (nie wziętego pod uwagę podczas jej planowania), wadliwej technologii, braku rozeznania projektanta i nadzoru inwestora, niestaranności wykonawcy czy zaniedbań pielęgnacyjnych (krzaki i gałęzie w skrajni to norma) i samowoli różnych użytkowników terenu (właścicieli słupów, studzienek czy toalet).
Poniżej przedstawiamy kilka typowych przykładów niebezpiecznych miejsc zilustrowanych zdjęciami.
Wybrzeże Gdyńskie – brak widoczności pieszy-rowerzysta
W pobliżu Mostu Gdańskiego droga rowerowa prowadząca brzegiem Wisły mija bar piwny.
Budynek baru od wielu lat uniemożliwia wzajemną widoczność rowerzystom i pieszym wychodzącym zza rogu wprost pod koła rowerów, których jeżdżą tu setki na godzinę. Mimo to nikt nie pokusił się choćby o wymalowanie zebry na ścieżce.
Popołudniami i w wolne dni bardzo rośnie frekwencja obu tych grup. Po zmroku panują tam niemal zupełne ciemności, a na dodatek wielu pieszych wychodzi z baru pod wpływem alkoholu.
Rozwiązaniem, na które nietrudno wpaść, byłoby zagrodzenie najbardziej niebezpiecznego odcinka tak, aby odsunąć miejsce przecięcia się torów pieszego i rowerzysty od zasłaniającej przeszkody. Ponadto niezbędne jest oznaczenie poziome (pasy) i pionowe na obu ciągach (przykład jednego z nich dorysowano na zdjęciu).
Wybrzeże Kościuszkowskie – oczy dookoła głowy nie wystarczą
Ścieżka rowerowa biegnąca nad Wisłą między mostem Poniatowskiego a Ludną omija przystanek autobusowy.
Na południe od niego poprowadzono ją w sposób wyjątkowo bezmyślny i niebezpieczny. Na dodatek nieprawidłowe oznakowanie (C-13/16 zamiast C-13) zachęca pieszych do wchodzenia na ścieżkę.
Pojedyncza osoba w pogodny dzień może pokonać ten uskok z dwoma zakrętami, pod warunkiem że zwolni i zachowa szczególną ostrożność.
Skrajnia drogi (dwie poziome i pionowa) to pewien obrys „korytarza przestrzennego”, w którym pojazd powinien poruszać się swobodnie, nie napotykając na żadne stałe obiekty utrudniające ruch.
Na tym zdjęciu widać, że drzewo pochylając się ku osi drogi wchodzi w skrajnię, a – co gorsza – po wewnętrznej stronie zakrętu czyli tej, która wymaga większej skrajni z powodu pochylenia równoważącego siłę odśrodkową.
Do urazu głowy lub barku może dojść nie tylko w nocy czy o zmroku, przy złej widoczności, ale i za dnia, podczas mijania. Na tym zdjęciu widać, że skręcający muszą zjechać na lewą stronę ścieżki, by nie uderzyć w drzewo i nie tracić prędkości.
A co w sytuacji, gdy ktoś nadjeżdża z przeciwka? Na chcących uniknąć czołowej kolizji, którzy odruchowo spróbują zjechać z drogi, czekają kolejne pułapki – znak i betonowe murki.
Pnie i liście drzew skutecznie ograniczają widoczność. Widok z drugiej strony lepiej ilustruje, że można zobaczyć jadącego z przeciwka dopiero, kiedy na hamowanie będzie już za późno.
Podleśna – zamaskowany znak „Stop”
Dwa czy trzy lata temu przy wyjeździe z AWF przecinającym przy ul. Podleśnej ścieżkę rowerową pojawił się znak B-20 „Stop” z tablicą „Uwaga! Droga dla rowerów”. Spełnia on jako tako swoją rolę zimą i wczesną wiosną.
Później, gdy na drzewach przybywa liści, a na drodze rowerzystów, jest coraz gorzej.
Oto co widzi obecnie kierowca wyjeżdżając z AWF. Wielu z nich nie wie, że za chwilę przetną bardzo ruchliwy zjazd ze skarpy pełen rozpędzających się rowerzystów.
A przecież po różnego rodzaju targach czy zawodach wyjeżdżają tędy sznury samochodów.
Trudno zgadnąć, dlaczego zamiast tablicy nie zastosowanego docierającego o wiele szybciej do świadomości kierowcy i przewidzianego na takie okazje znaku ostrzegawczego A-24.
Kolejne nasuwające się pytanie to, czy ktokolwiek kontroluje w stolicy stan i widoczność oznakowania. Na nie akurat nietrudno dać odpowiedź…
Kępa Potocka – raj dla samobójców
Na samym środku pasa dla rowerów biegnącego przez park Kępa Potocka, przy moście Grota (na południe od niego) stoi betonowy słup.
Trasa ta jest bardzo uczęszczana więc zagrażający rowerzystom słup należałoby niezwłocznie usunąć, tym bardziej że nie jest do niczego potrzebny (nie ma przewodów).
Inna podobna przeszkoda to filar schodów przy wiadukcie Trasy AK nad Kanałkiem Marymonckim. Tej nie da się zlikwidować, ale można oznaczyć np. żółto-czarnym materiałem odblaskowym.
Podobnie jak słup stojącej tuż obok latarni.
Wydepczmy sobie bezpieczne ścieżki
Razem z rosnącym natężeniem ruchu rowerowego w Warszawie rośnie też niestety ryzyko kolizji wywołanych niedostosowaniem dróg do masowego użytkowania. Nie można dłużej tolerować zagrożeń, które non stop czyhają na cyklistów. Nie jesteśmy obywatelami czwartej kategorii, ale pełnoprawnymi użytkownikami dróg publicznych i podatnikami zasilającymi miejski budżet!
Znasz podobne miejsca? Nie czekaj, aż ktoś poniesie w nich uszczerbek na zdrowiu lub zostanie kaleką! Napisz do Komisarza Warszawy wniosek o likwidację zagrożeń: [zobacz >>>]
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem kolizji spowodowanej podobnymi przeszkodami i utrudnieniami? Napisz o tym także do nas. Daj nam argumenty do skuteczniejszej walki o prawa rowerzystów.