Odzyskajmy ulice, czyli Bunt Pieszych
BUNT PIESZYCH
Nasze miasta opanowały samochody. Panoszą się wszędzie. Musimy się
między nimi przeciskać, spycha się nas do przejść podziemnych. Nasze dzieci
nie mają się gdzie bawić. W ciągu ostatnich 10 lat w centrum Warszawy umarło
50% drzew. Gdzie giną drzewa, tam giną ludzie. W ciągu godziny człowiek
zużywa 30 l tlenu, samochód zamienia 6000 l na spaliny. Czy mamy czekać aż
się udusimy?
Dosyć asfaltowego terroru! Niech chociaż jeden dzień w roku ulice
należą do nas – niezmotoryzowanej większości! Pokażemy, że ulica nie powinna
być strefą smrodu i kolizji, ale strefą wypoczynku, zieleni i kontaktów
międzyludzkich.
ODZYSKAJMY ULICE
Wezwanie to, obecne na widocznych w różnych miejscach Warszawy plakatach
i ulotkach, nie trafiło w próżnię. W upalny dzień (30 maja 1999 r.) Plac Bankowy
zapełnił się kolorowo ubranymi ludźmi, pragnącymi zamanifestować swój
sprzeciw wobec autoholizmu i wolę życia w mieście przyjaznym dla człowieka
i innych żywych istot. W jednej chwili plac przecięła czerwono-biała taśma
oznaczająca, że zostaje on zamknięty dla aut. Z ustawionych na przystanku
głośników popłynęła energiczna transowa muzyka, która w niedługim czasie
zagrzała ludzi do tańca, rzecz jasna na środku świeżo zdobytej – czy raczej
odzyskanej – jezdni. Jakkolwiek taśma została szybko zerwana, większość
placu i tak należała do nas. Asfalt został częściowo pokryty sprawnie
rozwiniętymi płatami prawdziwej, żywej trawy. Podjęta przez policję
próba zniszczenia tego trawnika spotkała się z naszą błyskawiczną reakcją.
Rozległy się okrzyki MNIEJ ASFALTU – WIĘCEJ TRAWY
…
CHCEMY TRAWY DLA WARSZAWY
Opór bardziej konkretny polegał na usadowieniu się na trawce. Klimat
bardzo piknikowy – leżak, gitara, pies, objadanie się bananami. Próbowaliśmy
nawet, bezskutecznie, poczęstować nimi otaczających nas policjantów.
Podczas gdy jedni wylęgiwali się na trawce, inni tańczyli, grali w piłkę
plażową, pluskali się w nadmuchiwanym baseniku. Nad wszystkim królował
trudny do usunięcia trójnóg z rur rusztowaniowych, na którym wisiał Konrad
w dupowsporze, obserwując całe to stritparty niejako z lotu ptaka.
Akcję należy uznać za wybitnie udaną. Ludzie dobrze się bawili,
zostaliśmy zauważeni przez media, pewnie niejednemu daliśmy do myślenia.
Warto zaapelować o więcej takich imprez.