W sobotę 20. stycznia temat zakrywania w Warszawie zielonych strzałek sygnalizujących możliwość warunkowego prawoskrętu trafił na ogólnopolską antenę TVN. Inżynier Ruchu m. st. Warszawy pan Janusz Galas tłumaczył przed kamerą Faktów, że w ten sposób dba tylko o przestrzeganie prawa. Reporter TVN rozmawiał jednak także z urzędnikami z innych miast, którzy dopuszczają stosowanie takiej sygnalizacji nie widząc w niej nic bezprawnego.

Nie jest to pierwsze źródło kontrowersji w decyzjach stołecznego Inżyniera Ruchu. Dziś przypomnimy trzy wcześniejsze. Zwrócimy też uwagę na inne obowiązki tego organu, o których warto pamiętać.

Materiałem tym chcemy też zachęcić osoby w nowej obsadzie stołecznego Ratusza odpowiedzialne za transport do zastanowienia, czy zamiast opornie przyjmować rozwiązania z innych miast stolica nie powinna raczej dawać przykładu odważnego i nowatorskiego podejścia. Czy plany na przyszłość transportu i dróg opierać na poszukiwaniu możliwości poprawy, czy uzasadnień, dlaczego nie da się jej osiągnąć.

Inżynier kontra pasy

Przez kilka lat Janusz Galas zajmował pełną asekuracji postawę w kwestii wytyczania rowerowych pasów pod prąd na jezdniach jednokierunkowych (tzw. kontrapasów). W niej również powoływał się na prawne przeszkody i sprzeczności. Których o dziwo nie doświadczali "koledzy po fachu" w Krakowie [zobacz >>>], Poznaniu [zobacz >>>], a nawet Mińsku Mazowieckim. Do zmiany zdania i zgody na wytyczenie od dawna postulowanego kontrapasa udało się namówić inżyniera Galasa dopiero Kazimierzowi Marcinkiewiczowi w czasie zaciekłej przedwyborczej rywalizacji. [zobacz >>>] [zobacz >>>]

Inżynier niechętny przystankom

Inżynier Galas na dziesięć miesięcy pozbawił pasażerów linii 197 możliwości pełnego korzystania z niej w rejonie Czystego na Woli wykreślając z pierwotnego projektu dwa przystanki. Nie wiadomo, czym dokładnie uzasadniał swój sprzeciw, gdyż w odpowiedzi na wystąpienie Rzecznika Niezmotoryzowanych [zobacz >>>] padło z jego strony jedynie ogólnikowe sformułowanie o zapewnianiu bezpieczeństwa uczestnikom ruchu drogowego [Całość pisma: PDF, 0 kB]

I w tej sprawie Inżynier Ruchu nie poddał się łatwo. Trzeba było kolejnego wystąpienia do organu nadrzędnego [zobacz >>>] by po ponownym przeanalizowaniu zaopiniował pozytywnie lokalizację przystanku na ul. Tunelowej [zobacz >>>], zaś na realizację postulatu przyszło czekać dalszych pięć miesięcy [zobacz >>>]. Ciekawe, czy ktoś w Ratuszu próbował obliczyć, ile użytkownicy linii 197, a pośrednio miasto straciło w wyniku dziesięciomiesięcznej zwłoki spowodowanej - jak się okazało - jedynie asekuranctwem Biura Inżyniera Ruchu. Czy ktoś zwrócił uwagę, że potrzebuje ono wielu miesięcy i "ponownych analiz", by uwzględnić oczywiste i teoretycznie priorytetowe potrzeby transportu zbiorowego?

Skostniałe poglądy o nawierzchni

Jak wiadomo, pracownicy ZDM są od dawna nieprzejednani w przywiązaniu do kostki betonowej jako nawierzchni dróg rowerowych. Dlaczego? Okazuje się, że wymóg kolorowej czerwonej nawierzchni narzuca miejski Inżynier Ruchu. Co ciekawe, zupełnie nie przeszkadza mu, że jako-tako czerwony kolor świeżej kostki wkrótce po jej ułożeniu ustępuje trudnej do odróżnienia szarości. Podobnie jak stosowanie odmian barwy żółtej i szarej [zobacz >>>]. Na nic argumenty, że asfalt zdecydowanie odróżnia się od prefabrykowanej nawierzchni dobrze wyczuwalnym brakiem spoin, co czyni go korzystniejszym dla niedowidzących. Na nic zwracanie uwagi, że kostka jest droższa zarówno w wykonaniu, jak i w utrzymaniu, gdyż wymaga częstych remontów i usuwania trawy i zanieczyszczeń. Czym się kieruje Inżynier Ruchu? Nie wiadomo. Można podejrzewać, że i w tym wypadku więcej w jego nastawieniu subiektywnych obaw niż obiektywnych uwarunkowań prawnych. Ale siła urzędowego dogmatu robi swoje.

Różne oblicza bezpieczeństwa

Niemal w każdym stanowisku Inżyniera Ruchu pojawia się magiczne "zapewnianie bezpieczeństwa ruchu drogowego". To bardzo wygodna formułka-wymówka. Nikt nie zechce przecież podważać celu tak szczytnego i w swej ogólności bez wątpienia słusznego. Mało kto zna dość dogłębnie liczne przepisy i normy, by sprowadzić dyskusję z ogólników do poziomu szczegółów, podjąć skuteczną polemikę i wykazać, że "inaczej" wcale nie znaczy "mniej bezpiecznie". Przed udzieleniem bezwarunkowej pochwały za troskę o bezpieczeństwo na drogach i przywiązanie do przepisów wstrzymują też poważne wątpliwości, czy Biuro IR przejawia je z jednakową konsekwencją względem wszystkich przepisów, typów dróg i rodzajów ruchu.

Do zadań Wydziału Inżyniera Ruchu (opublikowanych w Biuletynie Informacji Publicznej m.st. Warszawy) należy m.in. prowadzenie kontroli organizacji ruchu na drogach publicznych i jej zgodności z zatwierdzonymi projektami organizacji ruchu. Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Infrastruktury z 23 września 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków zarządzania ruchem na drogach oraz wykonywania nadzoru nad tym zarządzaniem (Dz. U. z dnia 14 października 2003 r.) (§ 12 p. 5.) Biuro IR jako organ zarządzający ruchem przeprowadza co najmniej raz na 6 miesięcy kontrolę prawidłowości zastosowania, wykonania, funkcjonowania i utrzymania wszystkich znaków drogowych, urządzeń sygnalizacji /.../ oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego umieszczonych na drogach jemu podległych.

Obserwując stan oznakowania i parametrów dróg rowerowych trudno nie mieć wątpliwości, czy ktokolwiek je kontroluje i koryguje wykryte nieprawidłowości, skoro wiele z nich utrzymuje się latami. Materiały publikowane w naszej witrynie [zobacz >>>] [zobacz >>>] [zobacz >>>] skłaniają do wręcz przeciwnych wniosków. Niebawem zaprezentujemy kilka kolejnych przykładów niezgodności z przepisami i zdrowym rozsądkiem oznakowania stołecznych dróg i to w miejscach szczególnie ryzykownych, gdzie odpowiedzialne organy powinny szczególnie starannie analizować sytuację pod kątem bezpieczeństwa. Wystąpimy też do Inżyniera Ruchu o wyjaśnienia.

c.d.n. [zobacz >>>]