Przejście przez ul. Marymoncką nieczynne. Najbliższe czynne przejście dla pieszych we Wrocławiu
Organizacja ruchu pieszego podczas różnego rodzaju remontów i inwestycji w Warszawie, delikatnie rzecz ujmując, pozostawia wiele do życzenia. Z reguły drogowcy każą pieszym ganiać mocno dookoła, przez błoto, wystające krawężniki i inne przeszkody, zakładając że piesi są młodzi, wysportowani, chodzą w kaloszach i nigdzie im się nie śpieszy [zobacz >>>] [zobacz >>>]. Czasowa organizacja ruchu podczas remontu ul. Marymonckiej w ten weekend weszła jednak na wyższy poziom absurdu. Oficjalnie zadekretowano, że piesi i pasażerowie tramwajów nie istnieją, i w zasadzie całkowicie odcięto Bielany od linii tramwajowej i Lasu Bielańskiego.
2015.10.10, ul. Marymoncka
Przejście przy Doryckiej i Cmentarzu Włoskim. Zakaz ruchu pieszych przyozdobiono tabliczką z bezsensownym w tym kontekście zaleceniem Przejście drugą stroną ulicy
i strzałką pokazującą w kierunku ul. Przy Agorze.
Przy Agorze – tu można dojść podążając za strzałką z Doryckiej. Przejście również zagrodzone, teraz dla odmiany tekst głosi Do przejścia dla pieszych
, a strzałki pokazują demokratycznie w obie strony (w tym w stronę odwiedzonego już i zdecydowanie nieczynnego przejścia przy Doryckiej). Ok, próbujemy dalej.
Kolejne przejście dla pieszych znajduje się przy przystanku tramwajowym Las Bielański
. Tutaj ponownie dowiadujemy się, że Przejście drugą stroną ulicy
. Tym razem bez strzałek, najwyraźniej strzałek zabrakło po tak obfitym obdzieleniu nimi skrzyżowania Przy Agorze.
Dewajtis i dojście do UKSW. Do przejścia dla pieszych
i jedna strzałka, pokazująca prosto na zamknięte przejście. Musi być w tym jakaś prawidłowość.
Po południowej stronie Dewajtis – jedyne przejście, na którym nie zauważyłem znaku zakazu ruchu pieszych. Jednak zasłonięte sygnalizatory i porozrzucane w poprzek przejścia bariery nie wskazują, aby była to świadoma decyzja zarządzającego ruchem. Raczej ktoś się wkurzył i wyrzucił znak w krzaki.
Przy Szpitalu Bielańskim jeszcze raz Do przejścia dla pieszych
i jedna strzałka. Ruch to zdrowie, zamiast do szpitala można przecież pójść z przystanku na spacer do lasu. A jak już ktoś jest w szpitalu, to na wszelki wypadek niech zostanie na obserwacji do wtorku.
Na deser przejście przy AWF. Do przejścia dla pieszych
i dwie strzałki różnego kalibru.
Czy znaki drogowe stawia się dla jaj?
Przechodzenie poza przejściami przez Marymoncką jest nielegalne, bo to droga z torowiskiem tramwajowym wydzielonym z jezdni. Linia tramwajowa zlokalizowana jest po przeciwnej stronie niż osiedla mieszkaniowe i Szpital Bielański, które obsługuje. Tramwaje kursowały normalnie, zatrzymywały się i wypuszczały ludzi na niedostępnych w legalny sposób przystankach. Ani w tramwajach, ani na przystankach nie zauważyłem żadnej informacji o utrudnieniach. Osiedla odcięto również od Lasu Bielańskiego, a pogoda w weekend zachęcała do spacerów.
Na stronie Urzędu Miasta poinformowano tylko o wyłączeniu z ruchu jednej jezdni i objazdach dla autobusów, które na Marymonckiej pełnią raczej rolę pomocniczą.
Można powiedzieć – przecież to tylko 3 dni, ludzie dadzą sobie radę, nikt nie zginął. Ale jeśli tak, to po co w ogóle stawiać te znaki? Dla jaj? Bo zabawnie wyglądają skonfundowani piesi biegający w kółko między odsyłającymi w przypadkowych kierunkach strzałkami?
Zatwierdzając taką organizację ruchu Inżynier Ruchu uczy pieszych ignorowania znaków i przepisów. A kiedyś, gdy wreszcie postawi jakiś znak na poważnie
, będzie zdziwiony, że ludzie się do niego nie stosują.