Przystanek bliżej ludzi
Wkrótce minie 10 lat od naszego wystąpienia o przesunięcie kilku przystanków autobusowych dla poprawy wygody i sprawności przesiadek oraz wybawienia pasażerów od uciążliwych, próżnych spacerów [zobacz >>>]. Ubiegłoroczny remont ul. Podleśnej przyniósł już po ośmiu latach realizację jednego z tych postulatów.
Na zdjęciu archiwalnym od strony skrzyżowania Lektykarskiej i Podleśnej widać, jak daleko od niego leżał uczęszczany przystanek zmuszając użytkowników do nakładania drogi.
A tak to miejsce prezentuje się dzisiaj.
Przypomnijmy graficzną ilustrację uzasadnienia wykonanej wreszcie zmiany związanego z dostępnością transportu publicznego. Obecny przystanek oznaczony na zielono przybliżył się do mieszkańców Marymontu o 40-50 metrów. Czerwonym kolorem oznaczono dawną lokalizację, żółtymi liniami – trasy ruchu pieszego. (Zdjęcie lotnicze za http://www.mapa.um.warszawa.pl/init.html.)
Zapotrzebowanie na lepszy, atrakcyjnejszy transport publiczny wzrosło na Marymoncie dodatkowo po wybudowaniu nowych osiedli w rejonie ul.Smoleńskiego.
Wśród zmian wprowadzonych na Podleśnej trzeba też zauważyć i szczególnie podkreślić rezygnację z zatoki autobusowej, której rolę pełniła zatoka postojowa nieprzystosowana do tej funkcji. Skutkowało to przez kilkadziesiąt lat takimi scenami jak widoczna na zdjęciu [zobacz >>>]. W tym miejscu patologia odeszła do historii.
Przy obu przystankach autobusy zatrzymują się obecnie na jezdni. Bardziej restrykcyjna organizacja ruchu podniosła bezpieczeństwo. Niekiedy kilka aut musi poczekać chwilę za autobusem. W tych autach statystycznie 5-6 osób straci kilkadziesiąt sekund. Zarazem 10-20 osób w autobusie zyska kilka(naście) sekund na jego krótszym postoju. Ktoś nie straci życia lub zdrowia pod kołami samochodu omijającego autobus.
Oprócz korekty położenia na uwagę zasługują też
– zastosowanie wyokrąglonego krawężnika kasselskiego (Kassel kerb), który ułatwiając podjechanie pojazdu pod samą krawędź peronu jednocześnie zapewnia minimalny odstęp ogumienia i karoserii od mogącej je uszkodzić pionowej płaszczyzny,
– wymiana nawierzchni z kostki fazowanej na porządne płyty chodnikowe,
– dostosowanie położenia słupów oświetlenia ulicznego do ruchu pieszego.
Radość z takich zmian byłaby jeszcze większa, gdyby nie czekało się na nie tak wiele lat i władze miasta w miejsce likwidowanych zatok nie budowały kolejnych (np. ostatnie plany dot. ulic Rydygiera i Szyszkowej [zobacz >>>]) manifestując wobec społeczeństwa niespójność, wewnętrzną sprzeczność i nieracjonalność własnej polityki.