Objazd remontowanej nadwiślańskiej ścieżki rowerowej
Zaledwie 9 miesięcy po zamknięciu nadwiślańskiej ścieżki rowerowej na okoliczność jej remontu [zobacz >>>] doczekaliśmy się wyznaczenia i wykonania jej objazdu. Mniej więcej połowy aktualnie rozkopanego odcinka (dokładniej – 2,6 km z 5 km). Zamiast jednak pastwić się nad funkcjonalnością mostów do połowy rzeki, postaram się zwrócić uwagę na jasne strony nowej organizacji ruchu – innowacje w sygnalizacji i załatane przy okazji dziury w warszawskim systemie rowerowym.
No dobra, skłamałem, trochę się jednak popastwię.
Most Gdański – Podzamcze
Objazd przygotowano dla odcinka od ul. Wenedów do mostu Świętokrzyskiego. Niemal równocześnie z jego wykonaniem rozpoczęto jednak prace na kolejnym odcinku bulwarów wiślanych, na północ od ul. Wenedów. W efekcie tablica informująca o robotach, zamknięciu szlaku i początku objazdu stoi pośrodku wykopków.
Objazd przydaje się jednak przynajmniej podróżującym z mostu Gdańskiego.
Początkowy odcinek objazdu prowadzi istniejącą od lat tzw. Podskarpową Ścieżką Rowerową. Dopiero w okolicach przebudowywanego przejścia podziemnego na Podzamczu zjeżdżamy na tymczasową nawierzchnię z płyt betonowych. Nierówno, ale ujdzie.
Most Śląsko-Dąbrowski – Centrum Nauki Kopernik
Prawdziwa innowacja pojawia się jednak na skrzyżowaniu z ul. Grodzką. Zamiast skręcać w prawo, do schodów na Mariensztat, można legalnie przejechać na wprost. Zawdzięczamy to wspólnym blendom pieszo-rowerowym na sygnalizatorach, wdrożonym w stolicy zaledwie 8 lat po Ełku [zobacz >>>], które pozwalają wyznaczyć przejazd dla rowerów bez kosztownej przebudowy sygnalizacji.
Koniec drogi dla rowerów pod mostem Śląsko-Dąbrowskim. Ze względu na ograniczenie prędkości do 70 km/h na jezdni można jednak toczyć się dalej chodnikiem.
Oznakowanie rowerowe powraca przy następnym skrzyżowaniu, z ul. Nowy Zjazd. Tu kolejny przejazd na wspólnych blendach.
Jeszcze jedna wspólna blenda – przy ul. Karowej. Jak widać, przejazd i przejście są trochę za bardzo odsunięte od jezdni, ale bez przebudowy sygnalizacji trudno to zmienić.
Szkoda, że na odcinku „starego” Wybrzeża Kościuszkowskiego nie sprowadzono ruchu rowerowego na jezdnię, a oznakowano chodniki jako ciągi pieszo-rowerowe. Zwłaszcza, że kierowcy nie wykazują śladu zrozumienia, co mogą oznaczać te dziwne tabliczki stawiane przy drogach albo ciągła biała linia na nawierzchni. Nawet delikatna aluzja w postaci krawężnika między zatoką postojową a chodnikiem nie pomaga i na nowym ciągu niby pieszo-rowerowym jest dość ciasno.
Przejazd przez ul. Lipową bez odsunięcia, plus.
Z rozpędu oznakowano nawet przejazd przez zamknięty wlot ul. Leszczyńskiej.
Okolice stacji metra Powiśle
Skrzyżowanie z ul. Zajęczą.
Wyznaczono także przejazd w poprzek Wybrzeża! 13 lat po oddaniu do użytku mostu Świętokrzyskiego można już legalnie wjechać i zjechać na ścieżkę rowerową na moście!
Dbałość o szczegóły – prowizorycznie dosztukowano trochę nawierzchni w narożniku skrzyżowania, żeby poszerzyć wąskie gardło. Bez tego rowerzyści oczekujący na zielone światło blokowaliby ruch pieszych.
Idylla kończy się jednak za Zajęczą. Tutaj znak objazdu jest przekreślony, a objazdu objazdu nie wyznaczono. Rowerzysto, radź sobie sam.
Na szczęście nic nie zabrania zjechania w tym miejscu na jezdnię. W ten oto sposób Inżynier Ruchu m.st. Warszawy zalegalizował jazdę rowerem pod prąd bez kontrapasa. W innych miastach przykręcają chociaż tabliczki nie dotyczy rowerów
, żeby ostrzec kierowców o możliwości napotkania rowerzysty z naprzeciwka, nasz zarządca ruchu jednak nie boi się odważnych innowacji.
Skrzyżowanie z Tamką. Jest już przejazd, ale na razie trafia w wykopki.
Most Świętokrzyski – most Poniatowskiego
Parę ostrych zakrętów dalej trafiamy na mocny akcent, który przypomina nam, że jednak jesteśmy w Warszawie, a nie w jakimś Gdańsku czy Wrocławiu. Stolica Polski nie zniechęca się wyjątkowo płaskim ukształtowaniem terenu i robi co może, by pozostać europejskim liderem w dziedzinie liczby schodów dla rowerów.
Widok z drugiej strony.
Co ciekawe, na drodze technicznej, do której doprowadza wyznaczony objazd, rowerem jeździć nie wolno. Pod znakiem zakazu ruchu tabliczka głosi nie dotyczy służb miejskich i pojazdów budowy Metra
. O rowerach zapomniano.
Jednocześnie na chodniku na górnym tarasie, do którego omijania zachęca objazd po schodach, zachowało się oznakowanie poprzedniego objazdu. Albo przedpoprzedniego.
Zdjęcia wykonano 21 i 26 grudnia 2013 r., ale jadąc 6 stycznia 2014 r. nie zaobserwowałem, by cokolwiek się zmieniło.
Podsumowanie
W ramach wyznaczonego objazdu na pięciu skrzyżowaniach z sygnalizacją świetlną pojawiły się przejazdy dla rowerów ze wspólnymi blendami pieszo-rowerowymi, co rokuje nadzieje, że kolejne, niezmiennie od lat uciążliwe niespójności [zobacz >>>] [zobacz >>>] łatać będzie łatwiej. Widać też dbałość o szczegóły – obniżone krawężniki, lokalne poszerzenia nawierzchni, przestawione znaki, powiązanie ze ścieżką na moście.
Wciąż jednak leży w Warszawie koordynacja inwestycji i remontów. Objazd od północy jest zablokowany ze względu na rozkopanie kolejnego odcinka bulwarów, pośrodku przerwany budową stacji metra, a od południa efekt psuje chyba niepewność co do dalszych losów tunelu Wisłostrady. W efekcie te wszystkie starannie wykonane rozwiązania pełnią raczej funkcję ciekawostki niż czytelnego dla użytkowników, ciągu komunikacyjnego.
Nadwiślańska ścieżka rowerowa ma pod tym względem strasznego pecha – w zasadzie od piętnastu lat jest w ciągłej przebudowie (most Świętokrzyski, tunel Wisłostrady [zobacz >>>] [zobacz >>>], poszerzanie Wisłostrady przy Spójni [zobacz >>>], remont estakad bielańskich [zobacz >>>] [zobacz >>>] [zobacz >>>], Centrum Nauki Kopernik, most Północny [zobacz >>>], II linia metra, zamknięcie tunelu Wisłostrady, teraz przebudowa bulwarów). Zarówno ten stan permanentnego rozkopania jak i nieporadność w organizacji objazdów można porównać do modernizacji (złośliwie zwanych moRdernizacjami) linii kolejowych prowadzonych przez PKP PLK, np. do Gdańska czy do Łodzi [zobacz >>>].
W czasach studenckich trasa nad Wisłą umożliwiała mi dojazd rowerem w 20 minut z Bielan na Uniwersytet. Gdy jadę nią obecnie, nasuwa mi się pytanie – podobnie jak przy korzystaniu z usług polskiej kolei – czy doczekam, że będzie nie gorzej niż w latach dziewięćdziesiątych?