Rowerem z Ministerstwem Infrastruktury – minuta po minucie
Ministerialny przejazd rowerowy
W ramach obchodzonego dziś Europejskiego Dnia Bez Samochodu nasi przedstawiciele uczestniczyli w niezwykłym evencie – przejeździe pracowników Ministerstwa Infrastruktury przez Warszawę. Przejazd odbywał się oczywiście rowerami. Miał pokazać zarówno bolączki związane z obecnym kształtem PoRD, jak i możliwości ułatwienia życia rowerzystom. Oto relacja z przejazdu, minuta po minucie:
7:28 – Po przejechaniu przez Emilii Plater (pasy autobusowo-rowerowe wciąż zamknięte) i Wspólną, dojeżdżam pod Ministerstwo Infrastruktury. Na zewnątrz nikogo, jedynie zdziwiony ochroniarz sugeruje mi, bym tu nie przypinał roweru, bo kradną. Uspokajam go – lepsze miejsce na parkowanie znam od frontu (i nie trzeba tyle chodzić).
7:31 – Pojawiają się urzędnicy z Ministerstwa wraz z Panem Ministrem Radosławem Stępniem i Panią Poseł Ewą Wolak. Zatem nasza wycieczka wkrótce ruszy. To dobrze – trochę zimno jest, jak się tak stoi.
7:32 – Wygląda, że jednak nie pojedziemy. Czekamy na ekipę TVN, która ma nas kręcić. A oni się spóźniają – zapewne swoim samochodem utknęli w jakimś korku.
7:42 – W końcu pojawia się mocno spóźniony TVN. Tak jak myślałem, jechali samochodem. Zaczynają się wypowiedzi, wywiady itp.
7:45 – Ruszamy w kierunku Hożej. Wszyscy chcieliby skręcić w prawo i dojechać 50 m do Chałubińskiego, ale na razie PoRD nie otworzył ulic jednokierunkowych dla rowerów, zatem czeka nas droga 700 m naokoło.
7:46 – Skręcamy z Hożej w Emilii Plater. Zaczynają się dziury. Ulica i pas rowerowy na niej w tym roku już trzeci raz spadł z „planu remontów” urzędu dzielnicy Śródmieście.
7:48 – Skręcamy w Wilczą, a z niej w Koszykową i… utykamy w korku. Co bardziej wprawieni przeciskają się między autami, ci mniej wprawni czekają, aż pojazdy z prawego pasa wepchną się na lewy. Po chwili jedziemy dalej.
7:51 – Z małymi perturbacjami korkowymi dojeżdżamy do Hożej. Bylibyśmy tu o jeden korek i 4 minuty wcześniej gdyby nie fakt, że prawo nie pozwala.
7:51 – Mijamy ekipę TVN, która filmuje nasz przejazd. Dosłownie 50 m dalej drogę zajeżdża nam Citroen wyjeżdżający z miejsca parkingowego. Pan „zapomniał” upewnić się czy droga jest pusta zanim wykonał manewr. Pierwsza osoba w peletonie musi omijać auto, reszta hamuje.
7:53 – Skręcamy w prawo w al. Jerozolimskie i… wjeżdżamy na drugi pas. To efekt wytyczenia buspasa, którym (przypomnijmy) rowerzystom jechać nie wolno. Przejazd Alejami odbywa się jednak bezstresowo – być może dlatego, że buspas i tak jest zastawiony zaparkowanymi autami zaopatrzenia sklepów.
7:56 – Przebijamy się o dwa pasy w lewo, by skręcić w Marszałkowską. Jak dla mnie – nic specjalnego – ale u osób z Ministerstwa widać pewien dreszczyk emocji 😉
7:58 – Po odstaniu swojego na czerwonym, ruszamy dalej Marszałkowską. Oczywiście środkowym pasem – prawy pas to szeroki na 6 m buspas, niedostępny dla rowerzystów.
7:59 – Mijamy ekipę TVN. Z prawej (buspasem, pokonując ciągłą linię) zaczynają nas wyprzedzać wkurzeni tempem jazdy kierowcy. Silniki ryczą na wysokich obrotach, wyraźnie nerwy nie wytrzymują jadących zgodnie z przepisami rowerzystów. O dziwo jednak nikt nie trąbi. Pośród uczestników pojawiają się za to docinki pod adresem władz Warszawy, które uważają 6 m pas za zbyt wąski dla wspólnego ruchu rowerów i autobusów. [zobacz >>>]
8:02 – Mijamy ulicę Sienkiewicza, gdzie kończy się buspas. Czas więc zjechać na prawo, co odbywa się bez problemów. Gdyby akurat jechał autobus, byłoby pewnie bardziej emocjonująco.
8:04 – Na zielonej strzałce skręcamy w Świętokrzyską, czyli ulicę na której w 1998r. rozpoczęła się historia Warszawskiej Masy Krytycznej [zobacz >>>] [zobacz >>>].
8:06 – Na Świętokrzyskiej można odpocząć. Światła co kilkadziesiąt metrów, a co jedno to czerwone.
8:08 – Skręcamy w prawo w Nowy Świat. To akurat pozytywny przykład – ulica autobusowo-rowerowa. Teoretycznie, bo w praktyce sporo tu aut prywatnych. Jednak mimo to jedzie się znacznie spokojniej niż równoległą Marszałkowską.
8:09 – Nowy Świat to dojazd na kampus główny UW. Nietrudno tu o widok rowerzysty „pod krawatem” na klasycznym holendrze. Mijamy takich kilku. Zostajemy też wyprzedzeni przez rowerzystkę.
8:10 – Trwa dyskusja, czy to po prawej, przez co właśnie przejechaliśmy rowerami to zatoka, czy może coś innego. I czy złamaliśmy pierwszy dziś przepis.
8:14 – Dojeżdżamy do świateł na skrzyżowaniu ul. Nowy Świat i al. Jerozolimskich. Trzeba swoje odstać.
8:16 – Ruszamy. Prawy pas na skrzyżowaniu magicznie zmienia się w dwa pasy. Za skrzyżowaniem prawy się kończy. Kontynuujemy jazdę.
8:18 – pl. Trzech Krzyży. Przebijamy się na lewo przez 3 pasy, by zjechać na drogę rowerową. My o niej wiemy. Trwa burza mózgów jak legalnie ma to zrobić rowerzysta, który o istnieniu tej drogi rowerowej nie wie.
8:21 – Zjazd na drogę utrudniły samochody. Swoje trzeba było odstać.
8:22 – Jedziemy asfaltową drogą rowerową wzdłuż al. Ujazdowskich. O dziwo nikt nie parkuje na wjazdach z nierównego bruku zafundowanych rowerzystom przez Pania konserwator zabytków – Nekandę-Trepkę [zobacz >>>].
8:24 – Dobrze, że ja akurat mam rower z pełnym zawieszeniem. Oprócz nierównych wjazdów do posesji cała reszta uczestników przejazdu obija sobie tyłki także na innych fetyszach warszawskich drogowców – krawężnikach i rynienkach kanalizacyjnych.
8:26 – Mijamy ulicę Piękną, której piękno ogranicza się do nazwy. Na światłach – trzeba swoje odstać.
8:28 – Spokojnie dojeżdżamy do pl. Na Rozdrożu. Dziś działa tu wypożyczalnia rowerów ustawiona przez u.m. Warszawy. Ruch w wypożyczalni zerowy – trzeci rok z rzędu zawiodła reklama. Dołem, buspasem w al. Armii Ludowej śmigają nieuprawnione pojazdy.
8:30 – Podczas postoju podchodzi do mnie Pani z ekipy TVN. Pyta o trasę – chcą nas jeszcze w jednym miejscu nakręcić. Wskazuję by pojechali na Marszałkowską.
8:33 – Po krótkim postoju ruszamy i skręcamy w prawo, na tzw „szlak obwodowy”. Parę osób za bardzo wyrwało do przodu i muszą się wracać.
8:35 – Czekając na zielone światło opowiadam o historii projektu drogi rowerowej w al. Ujazdowskich i o tym, że gdyby nie Zielone Mazowsze, zamiast pojechać przejazdem rowerowym, nosilibyśmy tu rowery po schodach. [zobacz >>>]
8:37 – Jedziemy dalej. Stara ścieżka rowerowa znakowana metodą „farba na chodniku” obfituje w atrakcje. Słupki w różnych kombinacjach, barierki w skrajni, wyboje, kałuże, zakręty bez wyłukowania… jedziemy powoli, by nikt na nic nie wpadł.
8:41 – Dojeżdżamy do przejazdu rowerowego przez ulicę Marszałkowską. A na nim – nielegalne przyciski wzbudzające sygnalizację. W dodatku po lewej stronie (na pasie dla ruchu pod prąd). Bonusowo droga rowerowa w tym miejscu w zasadzie nie ma oznakowania poziomego. ZDM Warszawa – wstyd!
8:44 – Ruszamy spod świateł. Staliśmy długo, bo akurat żadnemu pieszemu ani rowerzyście nie chciało się wciskać przycisku. Dopiero po 2 minutach ktoś się zlitował nad resztą czekających.
8:46 – Docieramy do ulicy Mokotowskiej. Śmieszka rowerowa kończy się 3 m wcześniej. Posłusznie prowadzimy rowery 3m po chodniku, zestawiamy na jezdnię i ruszamy dalej. Jest z tym sporo zamieszania, bo kierowcy stojący tu w permanentnym korku przyzwyczajeni są raczej do innych zachowań rowerzystów w tym miejscu. Cóż – prawo sobie, a rzeczywistość swoją drogą.
8:47 – Po przepchnięciu się przez korek (O rany, łamaliśmy prawo wyprzedzając z prawej strony!) skręcamy w prawo w Waryńskiego. Projekt budowy drogi rowerowej przy tej ulicy [zobacz >>>] ekipa Hanny Gronkiewicz Waltz trzyma w szafie już czwarty rok bez realizacji.
8:48 – Trzeba wjechać na środkowy pas. Prawy jest zastawiony autami zaopatrzenia.
8:50 – Dojeżdżamy do pl. Konstytucji. Tu trzeba przebić się przez trzy pasy w lewo. Jest emocjonująco, bo akurat jedzie sporo aut.
8:51 – Nikt nie zginął, stoimy w korku do świateł. Plan jest taki, by skręcić w lewo, a potem zjechać na drogę rowerową wzdłuż Marszałkowskiej.
8:52 – Wszyscy starają się zmieścić rowerami w zbyt ciasnych łukach drogi rowerowej. Aby na nią wjechać trzeba wykonać skręt o 180 stopni w prawo. Zajmujemy cały prawy pas, kawałek lewego, a mimo to mało kto daje radę się wyrobić bez zjeżdżania na chodnik. Całą sytuację obserwuje, chichocząc, kolega z Zielonego Mazowsza, który ominął zawijasy przez przejście dla pieszych – czyli tak jak to robią rowerzyści na co dzień.
8:53 – Znowu obijamy tyłki na niezgodnych z rozporządzeniem krawężnikach i rynienkach przykrawężnikowych. Aby nie kląć na ZDM, oddaję się myślom o Holandii, gdzie zazwyczaj takich atrakcji na drogach rowerowych nie ma.
8:54 – Ciężarówka zajeżdża drogę blokując ścieżkę. Na nic odsunięcie drogi rowerowej o 5 m od skrzyżowania. Chwilę dalej to samo robi pani w osobówce – przepuszczając pieszych na pasach zatrzymuje się dokładnie w poprzek przejazdu rowerowego.
8:55 – Dojeżdżamy do końca drogi rowerowej. Pada pytanie: Jak bezpiecznie i zgodnie z przepisami wrócić na jezdnię. Trwa kilka minut konsternacji, ale prawidłowej odpowiedzi na to po prostu nie ma. Projektant zawalił, a ktoś taki bubel zatwierdził. Oto dlatego prawie nikt tym nie jeździ z południa na północ.
8:57 – Ostatecznie wygrywa opcja przeciśnięcia się na lewy pas (przeplot o 4 pasy) na jezdni w kierunku południowym, dojechania do najbliższego skrzyżowania i zawrócenia na nim. Łamiemy przy tym prawo tylko 3 razy. Pozdrowienia dla ZDM i Inżyniera Ruchu.
8:58 – Stoimy na zawrotce przy Wspólnej zastanawiając się, czy pętla indukcyjna jest z tych, które wykrywają rowery.
8:59 – Jazda zgodnie z prawem i tak już się nie udała. Postanawiam więc spróbować jeszcze trochę przepisów zamieść pod dywan. Lewoskręt na Rondzie Dmowskiego (skrzyżowanie al. Jerozolimskich i Marszałkowskiej) pokonamy nielegalną metodą „na dwa”.
9:00 – „Na dwa” na spokojnie i bez problemu. Mimo, że nikt nie wiedział z wyprzedzeniem o zamiarach prowadzącego, śpiewająco poradzili sobie wszyscy. Także kierowcy nie mieli problemu z manewrem.
9:01 – Znowu buspas. Czas ponownie wjechać na środkowy pas al. Jerozolimskich. A tam korek.
9:03 – Przeciskając się pomiędzy autami i przeplatając na lewy pas (było emocjonująco), docieramy do skrzyżowania z Emilii Plater. Tu skręcamy w lewo.
9:05 – Dojeżdżamy do Wspólnej. Gdzieś z tyłu rozlega się klakson. Ciekawe, czy to odreagowuje jakiś nie mogący nas wyprzedzić kierowca, czy to trąbią na kogoś innego?
9:06 – Skręcamy w rozkopaną Wspólna i nią dojeżdżamy na parking pod Ministerstwo Infrastruktury. To już koniec wycieczki. Ekipy TVN nie widzieliśmy – pewnie utknęli samochodem w korku i nie zdołali już nas dogonić.
9:07 – Żegnam się z Ministrem Stępniem i Urzędnikami MI. Na ich twarzach widać rumieńce z emocji. Na mojej chyba jednak nie. Czas na szybki powrót na warszawską Białołękę przez trasę Armii Krajowej, most Grota i ulicę Modlińską, po czym zjem zasłużone śniadanie 😉
Zobacz także
Mapa trasy z komentarzami: