Niszczenie środowiska jako negatywny skutek procesów globalizacyjnych
(praca zaliczeniowa na przedmiot: „Tendencje globalizacyjne
w gospodarce światowej” – Międzywydziałowe Studia Ochrony Środowiska, Uniwersytet Warszawski, V rok)
A. Wstęp ogólny
Nie podam definicji procesów globalizacyjnych ani nie zacytuję takowych z
literatury przedmiotu, obszernej nawet w języku polskim. Globalizacja to
pojęcie tak skomplikowane i wieloznaczne, że czynienie tego byłoby
bezcelowym zawężaniem tematu, bez korzyści eksplanacyjnych.
Procesy globalizacyjne opisywane przeze mnie w niniejszym eseju to
procesy zachodzące na całym świecie (lub na innych ponadlokalnych
obszarach), według podobnych mechanizmów, kontrolowanych przez podobne
instytucje lub grupy interesu. Symptomem globalizacji jest ogromny wzrost
przepływu kapitału na globie, co stało się możliwe stosunkowo niedawno przy
dużym udziale rozwoju technik teleinformatycznych. Kapitał ten często
przybiera postać wirtualną „lekką” jako internetowy strumień. Globalny
charakter ma obecnie niemalże cała gospodarka naszej planety. Niewyobrażalny
wzrost światowego PKB, obok towarów „z całego świata na półkach całego
świata” niech będą na to dowodem. Mówi się, iż żyjemy obecnie w „globalnej
wiosce”, gdzie informacje rozchodzą się błyskawicznie pomiędzy kontynentami,
co przy obecnym stanie technik medialnych wydaje się nieuniknione.
Gospodarka światowa, podobnie jak koń, „jaka jest, każdy widzi”. Ja
osobiście widzę autonomizację sektora finansowo-bankowego (w XIX wieku
stosunek przepływu jednostek pieniężnych do jednostek towarów wynosił 2:1,
obecnie kształtuje się on na poziomie 98:2); rozwój i ekspansję
ponadnarodowych korporacji; wymianę handlową odbywającą się w znacznej
mierze „wewnątrz” gałęzi tej samej spółki-matki; oraz kraje rozwijające jako
eksportera tanich surowców oraz miejsce lokowania „brudnych” technologii.
Procesy globalizacyjne wspiera liberalizacja handlu oparta na zasadzie
korzyści komparatywnych (krytycy neoliberalizmu zwracają uwagę, że w teorii
korzyści komparatywnych występuje ukryte założenie o niemobilności kapitału,
a obecnie kapitał jest mobilny, więc poddaje się w wątpliwość istnienie
korzyści komparatywnych jako takich), czemu towarzyszy łatwiejszy dostęp do
rynków. Dają się przy tym zauważyć korzyści skali. Ujednolicenie wzorów
konsumpcji, w czym niemały udział ma telewizja, umożliwia sprzedaż produktów
na kilku kontynentach.
Wybrałem taki temat, ponieważ studiując ochronę środowiska oraz działając
społecznie w organizacji ekologicznej, często miałem do czynienia z
problemami obejmującymi swym zasięgiem całą planetę. Mówi o tym hasło: „myśl
globalnie, działaj lokalnie”. Zmiany klimatu, dziura ozonowa, deforestacja
obszarów tropikalnych, pustynnienie, transgraniczne zanieczyszczenie
powietrza, międzynarodowy handel odpadami – to tylko niektóre ze
ekologicznych wyzwań współczesnego świata. Niejednokrotnie okazywało się, że
ekonomia pomaga precyzyjniej i jaśniej określić źródło takich zjawisk.
Uważam, że globalizacja ekonomiczna powoduje zagrożenia i skutki
negatywne, których ciężar „dowodowy” zdecydowanie przeważa nad korzyściami i
aspektami pozytywnymi globalizacji, aczkolwiek trudno kwantyfikować „wolność
poruszania się”, „wolny wybór konsumenta” czy rozwój niektórych części
świata kosztem innych.
W niniejszym referacie-eseju chciałbym bliżej opisać następujące, według
mnie najważniejsze, negatywne skutki:
– Niszczenie środowiska – temat centralny, pozostałe opisuję,
ponieważ wiążą się z tematyką ekologiczną;
– Pogłębianie przepaści pomiędzy biednymi a bogatymi, szczególnie na linii
Północ-Południe;
– Zanik niezależności ekonomicznej społeczności lokalnych i ekstynkcja
kultur tradycyjnych;
– Zagrożenie dla demokracji.
Nie ulega wątpliwości, że Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy
oraz Światowa Organizacja Handlu są „świętą trójcą” globalnej ekonomii. Nie
oznacza to, iż uważam te organizacje za winne wszelkiego zła na Ziemi.
Rzeczywistość jest na pewno bardziej skomplikowana. Ktoś może powiedzieć, że
jeżeli indywidualni konsumenci mają ochotę na kakao, kawę i głosują swymi
portfelami za wycinaniem Puszczy Amazońskiej, nie jest temu winna żadna
globalna organizacja. Powiedzenie mówi: „Ile władzy, tyle
odpowiedzialności”. Uważam za celowe posługiwanie się pojęciem „wspólnej
odpowiedzialności” i postulowałbym przyjęcie dzielonej solidarności
wszystkich ludzi na świecie. To, w jakich warunkach żyją nasi bliźni,
powinno być miara naszego człowieczeństwa, szczególnie w obecnej
zglobalizowanej gospodarce, gdzie prawie żadne społeczeństwo nie żyje poza
światowym obiegiem wymiany towarów i usług. „Wszystko jest ze sobą
powiązane” – ta refleksja ekologiczna odnosi się bardzo często do związku
pomiędzy warunkami ekologicznymi i społecznymi.
Krytykę globalizacji będę opierał w większości swych wywodów na krytyce
powyższych trzech instytucji. Bardzo często wymienia się też spółki
ponadnarodowe (ang. Multinational Corporation lub Trans National
Corporations – TNCs) jako architektów globalizacji. Takie korporacje
dysponują budżetami porównywalnymi do budżetów państw, niejednokrotnie je
przekraczając. W pewnym sensie ponadnarodowe duże firmy (a ściślej: ich
zarządy, dyrektorzy wykonawczy i główni akcjonariusze), takie jak Shell,
Nike czy British Petroleum są głównymi beneficjantami globalizacji
ekonomicznej transformacji.
Trzy główne punkty mojej analizy, tzn. środowisko, nędza w Trzecim
Świecie, zanik kultur są bardzo często powiązane i postaram się te związki
zasygnalizować na konkretnych przykładach. Teraz powiem jedynie, iż w
biednych krajach jakość środowiska naturalnego jest ściśle związana z
jakością życia a nawet możliwością przeżycia.
B1. Niszczenie środowiska – niszczenie ludzi: Bank Światowy
W niniejszym referacie postaram się udowodnić, że zespół procesów
określanych mianem globalizacji wywiera negatywny wpływ na środowisko
naturalne.
Rozważania nt. związku procesów globalizacyjnych z niszczeniem życia na
Niebieskiej Planecie rozpocznę od stwierdzenia rządu Filipin, opublikowanego
w jednym z numerów czasopisma „Fortune” :
„Aby przyciągnąć spółki takie jaka twoja (…) zlikwidowaliśmy góry,
zrównaliśmy z ziemią dżunglę, osuszyliśmy bagna, przesunęliśmy koryta rzek,
przenieśliśmy miasta (…). Wszystko po to, aby twoja firma mogła robić
interesy właśnie u nas.”
Oświadczenie to nie wymaga komentarza. Wystarczy zaledwie przypomnieć, że
świat nie ogranicza się do krajów G-7, w których jakość środowiska
przyrodniczego jest całkiem zadowalająca, chociażby nie istnieje problem
dostępu do bezpiecznej wody pitnej.
Niszczenie środowiska w wyniku procesów globalizacyjnych odbywa się na
zasadzie transferu brudnych technologii. Nie bez znaczenia mają tu też
programy dostosowania strukturalnego (ang. Structural Adjustment Programmes)
Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Transfer brudnych technologii polega na przenoszeniu produkcji do
regionów świata o niższych standardach ekologicznych. Dzieje się to zgodnie
z mikroekonomiczną zasadą minimalizacji kosztów. W Europie standardy,
przykładowo, ochrony powietrza są wysokie a ich spełnienie wiąże się z
podwyższeniem kosztu produkcji. W środkowej Azji czy Afryce analogiczne
standardy albo nie istnieją albo nie są właściwie egzekwowane. W dłuższym
okresie firmie opłaca się przenieść zakład przemysłowy do kraju o słabszych
wymaganiach proekologicznych. Międzynarodowy handel odpadami, pomimo
restrykcji nałożonych Konwencją Bazylejską, również odbywa się zgodnie z
logiką transferu brudnych technologii. Jest o co walczyć zważywszy, że
prawidłowa utylizacja jednej tony niebezpiecznych pozostałości przemysłowych
kosztuje w Zachodniej Europie kilkadziesiąt tysięcy marek. Jednym z krajów
przyjmujących gościnnie takie odpady jest Polska. Niejednokrotnie
udowodniono próbę przemytu tajemniczych beczek z trującymi chemikaliami, od
czasu do czasu znajduje się pojemniki niewiadomego pochodzenia w różnych
częściach Polski.
Oddajmy głos Larry’emu Summersowi, ekonomiście Banku Światowego,
mianowanemu 2 czerwca 1999 roku na Sekretarza Skarbu Stanów Zjednoczonych:
„Tak pomiędzy nami, czy Bank Światowy nie powinien promować większej
migracji „brudnych” gałęzi przemysłu do mniej rozwiniętych krajów? Uważam
tak z trzech powodów:
– Miara kosztu zdrowia osłabionego przez zanieczyszczenia zależy od
zarobków utraconych z powodu zwiększonej zachorowalności i śmiertelności
[jest to jedna z metod szacowania wartości zdrowia i życia ludzkiego –
przyp. K.D.]. Z tego punktu widzenia zanieczyszczenie osłabiające zdrowie
powinno mieć w kraju o najniższym koszcie, którym będzie kraj o najniższych
zarobkach. Uważam, że logika stojąca za składowaniem toksycznych odpadów w
krajach o najniższych płacach jest nienaganna i powinniśmy odpowiedzieć na
to kuszące wyzwanie.
– Zawsze uważałem, że mniej zaludnione kraje Afryki są zbyt mało
zanieczyszczone, a jakość powietrza jest niesamowicie wysoka w porównaniu do
Los Angeles czy Mexico City.[…]
PS. Jakikolwiek problem wynikający z argumentów przeciwko wszystkim tym
propozycjom […] (rodzone prawo do pewnych dóbr, powody moralne, obawy
społeczne, brak odpowiednich rynków, itd.) może być odwrócony i użyty
bardziej lub mniej efektywnie przeciwko każdej propozycji liberalizacji
złożonej przez Bank.”
Powyższe stwierdzenia zawierała wewnętrzna notatka służbowa, która
przedostała się do opinii publicznej. Brazylijski Minister Ochrony
Środowiska, Jose Lutzenberger odpisał Larry’emu, pod czym sam podpisuję się
obiema rękoma:
„Pańskie wnioskowanie jest logicznie perfekcyjne, ale kompletnie
chore… Pańskie przemyślenia dostarczają konkretnego przykładu
niewiarygodnej alienacji, redukcjonistycznego myślenia, bezwzględności
społecznej i aroganckiej ignorancji wielu konwencjonalnych 'ekonomistów’
rozważających naturę świata, w którym żyjemy. Jeśli Bank zatrzyma pana na
stanowisku, straci całą wiarygodność. Dla mnie potwierdziłoby to tylko to,
co często mówiłem – najlepszą rzeczą, która Bankowi mogłaby się przydarzyć,
byłoby jego zniknięcie.”
Pan Lutzenberger został zwolniony krótko po napisaniu tego listu.
„Z perspektywy globalnej środowisko ulegało dalszej degradacji w ciągu
ostatniej dekady, poważne ekologiczne problemy pozostają w ścisłym związku
ze społecznoekonomiczną siecią narodów we wszystkich regionach.” – 6
Program Środowiskowy ONZ, UNEP 1997.
Niszczenie środowiska odbywa się bardzo często przy finansowym wsparciu
instytucji z Bretton Woods – Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu
Walutowego. Bank Światowy najchętniej finansuje ogromne i kapitałochłonne
inwestycje, które zawsze wymagają materiałów i ekspertów z krajów Północy
(co leży w interesie instytucji, do której te bogate kraje należą),
natomiast ignorują małą skalę i alternatywy bardziej dostosowane do
lokalnych warunków. Działają więc niezgodnie z maksymą „Myśl globalnie –
działaj lokalnie”, prostą i elegancko tłumaczącą zachowanie przyjazne
środowisku. Inwestycje BŚ bardzo często przypominają tamę, jaką wybudowano
na podwórku bohatera „Wesela w Atomicach” Mrożka. Z tą jedynie różnicą, że w
rzeczywistości wygląda to mniej zabawnie.
Wspierając budowę gigantycznych tam oraz autostrad Bank Światowy
doprowadził do przesiedlenia 10 milionów ludzi na świecie.
Przykłady inwestycji:
– 1979 tama Sobradinho w Brazylii: wymuszone przesiedlenia ludności, brak
konsultacji społecznych, zniszczenie środowiska.
– lata 80, budowa tamy Narmada w Indiach doprowadziła do przesiedlenia
milionów ludzi, nie przewidziano katastroficznych skutków socjalnych i
środowiskowych tej decyzji, zalania ogromnych połaci żyznych ziem,
wylesienia.
– 1980 Polonoreste Road w Brazylii, przez Puszczę Amazońską,
niekontrolowana kolonizacja terenów wzdłuż drogi, ogromne wylesienia
spowodowane łatwym dostępem do drewna dla firm nim handlujących oraz dla
potrzeb rolnictwa, zniszczenie środowiska.
– 1992 tama Yacyrteta w Paragwaju, przesiedlenie 50.000 ludzi, katastrofa
ekologiczna i ekonomiczna, wylesienia, zniszczenie zasobów ryb.
– 1995 tama Pangue w Chile wymuszone przesiedlenia ludności, zniszczenie
kultury plemion tubylczych, zniszczenie dzikiej rzeki, niewłaściwa ocena
oddziaływania na środowisko.
– 400 mln USD pożyczki dla Chin na program budowy autostrad – pożyczka
spłacana jest z kieszeni podatników, natomiast zyski czerpane są przez
korporacje, które nie ponoszą kosztów budowy, zniszczenia środowiska,
leczenia ofiar wypadków i chorób cywilizacyjnych – tymi kosztami obciąża się
społeczeństwo.
– Kredyt dla czeskiego przedsiębiorstwa energetycznego CEZ, który został w
dużej mierze wykorzystany na budowę elektrowni jądrowej w Temelinie –
niebezpiecznej radzieckiej konstrukcji (typu VVER 1000/320), dla której to
inwestycji nie przeprowadzono oceny oddziaływania na środowisko i która jest
ekonomiczną porażką (koszt budowy elektrowni zmieniał się już 9-krotnie,
obecnie szacuje się go na 2,8 miliarda dolarów, czyli prawie 3 razy więcej
niż zakładano na początku). Elektrownia doświadczyła kilkudziesięciu awarii,
które opóźniają pełny rozruch instalacji. Austria oficjalnie zagroziła
Republice Czeskiej, że zablokuje jej wejście do Unii Europejskiej – z powodu
właśnie odległej o kilkadziesiąt kilometrów od granicy austriackiej
niebezpiecznej elektrowni.
– Początek lat 90-tych, Gwinea, Afryka Zachodnia: Bank zainicjował projekt
„zarządzania i ochrony lasów”; efektem tej inicjatywy (będącej swoistą
odpowiedzią na druzgocącą krytykę przez organizacje ekologiczne i społeczne)
było wycięcie 2/3 lasów pierwotnych w tym kraju.
– 1990 rok, Wybrzeże Kości Słoniowej, Afryka Zachodnia: Program
ekologizacji leśnictwa BŚ oddał zarząd nad 500 000 hektarów lasów
deszczowych tym samym firmom, które piłowały te lasy przez poprzednie dwie
dekady. „Wycinka” doprowadziła do przesiedlenia 200 000 ludzi uzależnionych
od tych lasów.
Gwoli podsumowania przytoczę wypowiedź Leopolda Kohra z książki
„Breakdown of nations” :
„Wydaję się, że istnieje tylko jedna przyczyna skryta za wszelkimi
formami społecznej nędzy: rozmiar… Gdziekolwiek coś jest niedobre, jest za
duże.”
Krytyczną analizę megalomanii przeprowadził kilkadziesiąt lat temu E.F.
Schumacher w książce „Małe jest piękne”, zaliczanej dziś do klasyki
refleksji ekologicznej.
Przyjrzyjmy się temu, co powiedział Larry Summers, wieloletni naczelny
ekonomista Banku Światowego:
„Nie istnieją żadne granice pojemności środowiska (ang. carrying
capacity) ziemi, które mogłyby nas ograniczać w przewidywalnej przyszłości.
Nie ma ryzyka apokalipsy ze względu na ocieplenie klimatu, lub cokolwiek
innego. Pomysł narzucenia wzrostowi gospodarczemu jakichkolwiek granic z
powodu jakichś ekologicznych ograniczeń jest poważnym błędem i jeśli
kiedykolwiek zyskałby poparcie, spowodowałoby to ogromne reperkusje
społeczne.”
Wypowiedź pana Summersa świadczy o nastawieniu fundamentalnie przeciwnym
do ekologicznego.
„Nie zadajemy już pytania czy globalne zmiany klimatu nastąpią, ale
kiedy to nastąpi, gdzie i w jakim stopniu.” (John Robert T Watson,
Przewodniczący Międzyrządowego Panelu Zmian Klimatycznych – UNIPCC, 1999).
Również 2500 ekonomistów, w tym 8 laureatów Nagrody Nobla podpisało się pod
dokumentem „Oświadczenie ekonomistów w sprawie zmian klimatu”.
Wielkie spółki ponadnarodowe są zawsze bardzo oporne i najbardziej ze
wszystkich podmiotów wątpiły, że zmiany klimatu są spowodowane ręką
człowieka. Pomimo niekwestionowanych dzisiaj dowodów formy takie jak British
Petroleum, sprzeciwiają się wszelkim ograniczeniom emisji dwutlenku węgla
nakładanym na państwa. W pewnym sensie, to lobbying ponadnarodowych
korporacji doprowadził do fiaska kolejnych konferencji Stron Konwencji
Klimatycznej z Rio (1992 rok). Ratyfikacja Protokołu z Kyoto (grudzień 1997
rok) przez Stany Zjednoczone, Kanadę, Japonię nie wydaje się możliwa. Nowo
wybrany prezydent Stanów Zjednoczonych George Bush Jr. stwierdził, że
ratyfikacja protokołu z Kyoto nie leży w interesie gospodarki amerykańskiej.
Unia Europejska obniżyła emisję gazów cieplarnianych o 4% w latach
1990-1999, w tym samym czasie w USA emisja wzrosła o 11% (za European
Environmental Agency: News release 20.04.2001).
B2. Korporacje międzynarodowe a środowisko
Obecnie większość przemysłów mających największy destrukcyjny wpływ na
środowisko jest zdominowanych przez niewielką stosunkowo liczbę światowych
potentatów. Korporacje międzynarodowe kontrolują 70% światowego handlu, z
czego 30% to wymiana pomiędzy poszczególnymi jednostkami firm. Ponadto
należy do nich 90% technologii i patentów świata.
Liczba TNCs (ang. Trans National Corporations) rośnie: z 7,000 w 1970 do
40,000 w 1995. Więcej niż połowa pochodzi z pięciu państw: Stany
Zjednoczone, Japonia, Holandia, Francja, Niemcy.
W Internecie znalazłem ciekawe zestawienie, jak TNCs biorą udział w
niszczeniu życia na Ziemi:
– Według ONZ, TNCs biorą udział w około 50% emisji gazów cieplarnianych.
– Zanim wszedł w życie Protokół Montrealski, jedynie DuPont produkował 25%
freonów, niszczycieli warstwy ozonowej. DuPont kłami i pazurami bronił się
przed wycofaniem tych szkodliwych substancji, ostatecznie nie dopuszczając
do zapisu w Protokole dotyczącym szybkiego wycofania HFC (ang.
hydrofluorocarbons, synonim freonów) z produkcji.
– Dwadzieścia koncernów chemicznych sprzedaje 90% pestycydów, które w
skali świata przyczyniają się do dziesiątków tysięcy śmiertelnych i ponad
miliona mniej groźnych zatruć rocznie.
– Chemiczne giganty, takie jak Shell, Monsanto, Mitsubishi czy Sandoz
kontrolują dużą część bazy genetycznej zbóż, przyczyniając się m.in. do jej
systematycznego ubożenia.
– Przez firmy takie jak Phillip Morris, United Fruit, Pepsico, Cargill,
Unilever i Nestle przepływa duża część sprzedawanej żywności. W sposób
pośredni lub bezpośredni, aż 80% ziemi uprawianej na uprawy eksportowe (np.:
kakao, banany, bawełna) jest w rękach ponadnarodowych korporacji. Taka
orientacja „rozwojowa” proeksportowa stoi w sprzeczności z zasadą
zrównoważonego rozwoju.
– Deforestacja ma wiele przyczyn, ale międzynarodowy handel drewnem przez
kompanie takie jak MacMillan Bloedel, Mitsubishi lub Georgia Pacific, grają
tu kluczową rolę. Wycinanie lasów na sprzedaż wzrosło o 50% pomiędzy 1965 a
1990 rokiem (Karliner Joshua, „The Corporate Planet: Ecology and Politics in
the Age of Globalization” Sierra Club Books, 1997). Stany Zjednoczone
złożyły ostatnio do Światowej Organizacji Handlu propozycję zniesienia ceł
na drewno i półprodukty do wyrobu papieru. Stało się to na wskutek prognoz
amerykańskiego przemysłu drzewnego, że takie posunięcie przyniesie 3-4%
wzrost konsumpcji drewna i jego pochodnych.
– Podobnie ma się sprawa z wielkoskalowym rybołówstwem. Dominuje tu brak
jakiejkolwiek odpowiedzialności za środowisko, motyw krótkoterminowego zysku
wyraźnie przeważa i hamuje go jedynie głos międzynarodowej opinii
publicznej.
Do ekspansji międzynarodowych korporacji w Trzecim Świecie walnie
przyczyniają się pożyczki Banku Światowego, promując przemysł samochodowy
zamiast bardziej dostępnego i przyjaznego środowisku publicznego transportu
kolejowego.. W 1993 roku, przykładowo, 74% z 3.2 miliardów USD na kredyty
transportowe wydano na drogi i autostrady.
Megalomańskie zapędy, służące wielkim firmom, na pewno nie środowisku czy
powiązanym z nim społecznościom lokalnym, widać równie jasno na podstawie
kredytów na inne wydatki infrastrukturalne. Wystarczy zadać sobie pytanie:
KOMU TO SŁUŻY?
Przypadek Monsanto
Monsanto jest to konglomerat założony na początku XX wieku w
St. Louis. Przez lata firma zajmowała się produkcją środków
chemicznych i przeżyła olbrzymi rozwój. Wśród sztandarowych produktów
były polichlorowane bifenyle (PCBs), lepki materiał używany od 1929
roku do izolacji elektrycznych, jako składnik klejów, pokryć
dachowych, itp. Produkt ten Monsanto uważało za toksyczny już od lat
50-tych, bo nakazano pracownikom noszenie skafandrów ochronnych w
swoich fabrykach. Opinia publiczna nie została o tym
poinformowana. Kilkadziesiąt lat później PCBs stało się podręcznikowym
przykładem krótkowzroczności środowiskowej. Zakazano produkcji po tym,
jak udowodniono ich kancerogenny wpływ na człowieka oraz toksyczność w
stosunku do zwierząt i kumulowanie się w łańcuchu pokarmowym. Do dziś
miliony ton tych substancji zalegają w transformatorach na całym
świecie.
W latach pięćdziesiątych Monsanto opracowało środek chemiczny DDT
(Azotox). Pestycyd ten już wkrótce po rozpoczęciu szerokiego
stosowania okazał się zabójczy dla ludzi. W latach 60-tych w samych
Stanach Zjednoczonych urodziło się kilkadziesiąt tysięcy dzieci z
deformacjami genetycznymi i fenotypowymi (karły, bez palców,
itp.). Rząd amerykański zabronił produkcji dopiero w 1972 roku. DDT
był stosowany w krajach rozwijających się co najmniej do lat
dziewięćdziesiątych, być może do dziś.
Monsanto było czołowym zaopatrzeniowcem armii amerykańskiej walczącej w
Wietnamie. Środek chemiczny opracowany przez firmę o nazwie Orange Agent
przewyższał swoją skutecznością Cyklon B używany przez SS. Niszczył
doszczętnie las i zwierzęta jeszcze w tydzień po zrzuceniu, „oczyszczając”
pole walki. W sumie zrzucono 10 milionów ton na lasy Wietnamu.
Zanieczyszczenia pozostałe w Wietnamie do dziś zabijają ludzi i powodują
liczne schorzenia u wielu innych. Administracja Weteranów USA do dziś leczy
tysiące osób poszkodowanych przez produkt Monsanto.
W latach osiemdziesiątych Monsanto opracowało hormon wzrostu dla krów,
powodujący przyśpieszoną produkcję mleka. USA od lat ma nadprodukcję mleka,
więc sama filozofia nie pasuje do realiów i uderza w indywidualnych
rolników. Hormon skraca znacznie życie krów i powoduje schorzenia.
Teraz Monsanto zajmuje się naszą żywnością i promuje na świecie
genetycznie zmodyfikowaną odmianę soi – „roundup ready”. Genetyczna zmiana
uodparnia rośliny na herbicyd o nazwie Roundup, produkowany przez…
Monsanto. Firma zaprzecza istnieniu jakichkolwiek negatywnych skutków
ekologicznych.
Przypadek Union Carbide
W 1984 r. z fabryki pestycydów amerykańskiego przedsiębiorstwa Union
Carbide zlokalizowanej w okolicach Bhopalu w środkowych Indiach wyciekło 40
ton wyjątkowo toksycznych gazów. Pół miliona ludzi było w zasięgu. Mordercza
chmura przeszła nad okolicą zabijając na miejscu ok. 2000 osób. Dalszych
15-16 tys. umarło w cierpieniach w ciągu następnych dni. Dosłownie setki
tysięcy zachorowało na różne choroby spowodowane wypiekiem. Od czasu tego
wypadku w okolicy notuje się trzy razy więcej gruźlicy niż gdzie indziej w
Indiach. Cały świat był oburzony na arogancje i chciwość kierownictwa Union
Carbide. Fabrykę otworzono w Indiach chcąc uniknąć restrykcji ochrony
środowiska i pracowników u siebie, w USA. Fabryka w Azji nie tylko nie
musiała spełniać podstawowych wymogów bezpieczeństwa stosowanych na
Zachodzie, ale Union Carbide mógł ignorować wszelkie przepisy lokalne, oraz
często nawet zdrowy rozsądek. Profity korporacyjne były jedynym celem.
Przypadek Shell
Ken Saro-Wiwa (przed śmiercią 94-letni pisarz, laureat tzw. alternatywnej
pokojowej nagrody Nobla) występował przeciw reżimowi generała Sani Abacha i
walczył z wielkimi światowymi koncernami naftowymi, które niszczą środowisko
naturalne w kraju Ogoni, na południu Nigerii. Według Ogonich Shell prowadzi
rabunkową gospodarkę w delcie rzeki Niger, która wpada do Zatoki
Gwinejskiej. Ogoni stracili swoje tradycyjne źródła utrzymania –
rybołówstwo, uprawa ziemi i hodowla – gdyż rzeka i ich ziemie zostały
skażone przez ropopochodne zanieczyszczenia rozprzestrzenione na ogromnych
obszarach. W pierwszej demonstracji ruchu na rzecz społeczności Ogonich
MOSOP, któremu przewodził Saro-Wiwa wzięło udział 300 tysięcy osób, czyli
3/5 populacji Ogonich. MOSOP był (czy obecnie istnieje – nie wiem) ruchem
pokojowym, nie stosującym przemocy.
Ken Saro-Wiwa wraz z ośmioma innymi działaczami z plemienia Ogoni został
oskarżony o zabójstwo podczas wiecu (w maju ’94) czterech współpracujących z
rządem wodzów plemienia Ogoni. 31 października 1995 roku przed wyznaczonym
przez wojskowy rząd trybunałem odbył się proces. Wszystkich oskarżonych
skazano na śmierć. Dziesięć dni później (10 listopada 1995 roku) wyrok
został wykonany.
Zanik bioróżnorodności
Wychodząc z założenia, że obecna gospodarka staje się coraz bardziej
zglobalizowana, pozwolę sobie na przytoczenie danych świadczących o zaniku
bioróżnorodności w aspekcie ponadnarodowych spółek. Wymierania gatunków nie
da się łatwo powiązać z globalizacją (aczkolwiek ja osobiście jestem o takim
związku przekonany), natomiast łatwiejsze jest to w przypadku odmian zbóż. W
Chinach, w 1949 wykazano istnienie 10000 podgatunków pszenicy, podczas gdy
obecnie pozostało zaledwie 1000 odmian. Gwałtownie maleje też zróżnicowanie
uprawianego ryżu w Indiach.
Słyszałem w radiu dość zabawną wiadomość na temat żywności zmodyfikowanej
genetycznie. Chciałbym zaznaczyć, że wiązałbym biotechnologię z procesami
globalizacyjnymi, ponieważ na badania genetyczne mogą pozwolić sobie jedynie
olbrzymie koncerny. Otóż jeden z rodzajów zmodyfikowanego genetycznie zboża
nie kiełkuje w następnym pokoleniu! Rolnicy mogą w ten sposób uzależnić się
od dostaw ziarna od zagranicznego koncernu, czemu sprzyja zanik/wypieranie
tradycyjnych odmian. Jeśli rynek ziarna zostanie zmonopolizowany, farmerzy i
środowisko znajdzie się w sytuacji bez wyjścia. O pochwale „różnorodności”
napisano wiele, o szkodliwości monokultur także.
Pozwolę sobie jeszcze na jedną uwagę dotyczącą genetycznie zmienionej
żywności. Modyfikowany genetycznie ryż nie jest w stanie zaradzić problemom
niedożywienia w krajach rozwijających się. Jest to spowodowane
niewystarczającą ilością witaminy A. Ryż zwany Golden Rice jest tak ubogi w
tą witaminę, że aby zaspokoić dzienne zapotrzebowanie na nią trzeba by zjeść
około dziewięciu kilogramów gotowanego ryżu. Wbrew Greenpeace,
przedstawiciele firm produkujących taki ryż twierdzą, że uratuje on tysiące
biednych dzieci od ślepoty, oraz miliony od różnych dolegliwości związanych
z brakiem witaminy A.
Światowa Organizacja Handlu a środowisko naturalne
Korporacje ponadnarodowe dopominają się o swe prawa na podstawie umów
wielopańswowych. Międzynarodowe traktaty (GATT, NAFTA, również traktaty UE)
bezsprzecznie można uznać za przejaw procesów globalizacyjnych. Do ochrony
środowiska mają tyle, że stwarzają możliwości ekspansywnego inwestowania w
krajach niedokapitalizowanych (ang. capital hungry countries), co sprzyja
walce pomiędzy tymi krajami o inwestycje. Jedną z pozycji przetargowych jest
środowisko. Mamy w tym przypadku „równanie do najgorszego” pod względem
standardów środowiskowych.
O tym, że równanie do najgorszego rzeczywiście zachodzi mówią poniższe
przykłady z tabeli.
Światowa Organizacja Handlu (WTO) vs środowisko i zdrowie publiczne
Przypadek | Argument handlowy | Argument środowiskowy / społeczny | Rezultat i konsekwencje |
---|---|---|---|
Karaibskie banany (tzw. „wojna bananowa”) |
Preferencje Unii Europejskiej dla producentów z regionu Morza Karaibskiego względem firm amerykańskich z Ameryki Środkowej są niesprawiedliwe. |
Eksport bananów do Europy jest ważnym źródłem dochodu dla drobnych ekstensywnych wytwórców, którzy dodatkowo stosują mniej zależne od pestycydów technologie w porównaniu z gigantami takimi jak Chiquita czy Dole. |
Panel WTO przyznał rację USA. Producenci z Karaibów obawiają się, że ta decyzja narazi ich na dewastację ekologiczną ich plantacji, wzrost zależności od chemii oraz dodatkowo na przemyt narkotyków. |
Hormon wzrostu u krów | Stany Zjednoczone żądają, by Unia zniosła zakaz importu wołowiny opartej na genetycznie obcym hormonie. USA argumentuje, że takie mięso nie stanowi zagrożenia na zdrowia. | Zakaz genetycznie zmodyfikowanej wołowiny dotyczy amerykańskich i europejskich producentów. Jeżeli europejscy konsumenci i rządy chcą promować bardziej naturalne metody produkcji wołowiny, powinni mieć prawo do urzeczywistniania tych wartości w swym prawodawstwie. |
Panel WTO przychylił się do skargi Stanów. Ma on możliwość decydowania ponad głowami demokratycznych państw, jakie argumenty ekologiczne i zdrowotne mają „naukową” podstawę. |
Krewetki i żółwie | Stany Zjednoczone zabraniają importu krewetek z krajów, w których rybacy łowią je sieciami zabijającymi „przy okazji” zagrożone wyginięciem żółwie morskie. Niektóre państwa azjatyckie uważają, że USA nie ma prawa do restrykcji wpływających na zachowanie rybaków poza granicami Stanów. |
Jest możliwy połów bez zabijania żółwi przy tzw. „turtle excluder devices” – TEDs. Amerykańskie prawo wymaga, by krajowi i zagraniczni krewetkarze stosowali bezpieczne dla żółwi metody połowu. Jest to właściwy kompromis pomiędzy zachowaniem rzadkich żółwi na świecie a miejscami pracy w rybołówstwie. |
Znowu panel WTO uznał amerykańskie regulacje jako naruszające międzynarodowe regulacje handlowe. Jednostronna norma służąca ochronie środowiska wg WTO jest nie do przyjęcia. Wyższa instancja potrzymała decyzję podstawowego szczebla acz węższym zakresie – amerykańskie prawo wprowadzono w sposób dyskryminujący. |
Wenezuelska benzyna | W 1990 roku, w USA poprawka do Clean Air Act nałożyła obowiązek produkcji czystszej benzyny. Na ile czystszej, zależy od tego jak brudna była technologia wytwarzania w 1990 roku. Z powodu trudności oceny „ekologiczności” zagranicznych rafinerii Agencja Ochrony Środowiska EPA postanowiła przyjąć średnią USA z 1990 roku dla zagranicy. Zagraniczne rafinerie uważają taki układ za dyskryminujący. |
Wenezuelska benzyna jest gorszej jakości, więc przyjęta średnia amerykańska 1990 oznacza czystszy punkt odniesienia, od którego mierzymy konieczne usprawnienia technologii. Oznacza to, że prawo prowadziłoby do lepszej jakości benzyny sprzedawanej w Stanach, a więc lepszej jakości powietrza w miastach. |
Panel WTO oraz ciało apelacyjne uznały regulacje USA za „dyskryminujące”. EPA została zmuszona do opracowania nowych regulacji. Interesujące jest, że to co się naprawdę w tym przypadku liczy – czyste powietrze – nie były brane w ogóle pod rozwagę przez WTO. |
B3. SAP – mechanizmy dostosowawcze do biedy, uzależnienia i chorób
Zdecydowana większość środków Bank Światowy wydaje na programy
dostosowania strukturalnego (ang. Structural Adjustment Programme, SAP).
Stanowiły one ponad połowę budżetu BŚ w roku 1999. Wprowadzenie SAP jest też
niezbędnym warunkiem do uzyskania innych pożyczek, również od
Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Pieniądze na program dostosowawczy
przyznaje się państwu na wdrażanie zasad gospodarki rynkowej.
Ważnym argumentem podtrzymującym tezę o antyekologicznym podejściu jest
brak wymogu opracowania Oceny Wpływu na Środowisko (ang. Environmental
Impact Assesment) w przypadku programów SAP. Natomiast istnieje taki wymóg w
przypadku tzw. pożyczek sektorowych.
W raporcie własnym Banku napisano: „Spośród 54 projektów, jedynie 9 –
czyli 17 procent zawierało jakieś wyraźne wzmianki o potencjalnym wpływie na
środowisko powodowanym przez wymieniane projekty. )Oznacza to dramatyczną
redukcję w porównaniu do do badań raportu Warforda z 1994 roku, który
stwierdzał, że 60% przebadanych projektów zawierało jakieś ekologiczne cele
lub warunki.” (Social and Environmental Aspects: A Desk Review of SECALs and
SALs Approved during FY98 and FY99. World Bank Socially and Environmentally
Sustainable Development. May 24 1999)
SALs (ang. Structural Adjustment Loans) są również zwolnione z 10 polityk
ochronnych, wprowadzonych przez Bank, m.in.: oceny wpływu na środowisko,
ochrony naturalnych siedlisk, ochrony przed szkodnikami.
Ogłoszona redukcja długów najbardziej zadłużonych krajów spowoduje, że
będą płaciły mniej, ale tak dużo jak tylko są w stanie. Mozambik, na
przykład, będzie nadal musiał przeznaczać na spłatę zadłużenia 40% swoich
przychodów, to jest ponad 3 razy więcej niż wydaje na edukację i zdrowie
razem. Tymczasem w Mozambiku 80% kobiet nie umie czytać, a 60% populacji nie
jest objęte nawet podstawową opieką medyczną.
„Wizerunek Afryki biednej, głodującej, wymagającej pomocy, pozwala na
dalszą eksploatację naszego kontynentu” – mówiła Marie Shaba,
przewodnicząca Związku Organizacji Pozarządowych Tanzanii na konferencji
prasowej podczas szczytu Banku Światowego i MFW w Pradze 25 września 2000
roku – „Pod pozorem pomocy organizacje międzynarodowe w rodzaju MFW mogą
prowadzić swoją szkodliwą politykę, wyłudzając zresztą na jej finansowanie
pieniądze zachodnich podatników.”
Polityka MFW uzależnia samowystarczalne niegdyś kraje od technologii,
nasion, chemii, paliw i rynków zbytu należących do transnarodowych
korporacji. I to do nich w efekcie trafia „pomoc”. To one przejmują nowe
rynki zbytu, kosztem lokalnych gospodarek.
Strukturalny program dostosowawczy, jaki realizuje MFW w Tanzanii,
spowodował zlikwidowanie dotacji do nasion, przy jednoczesnym wspieraniu
upraw eksportowych, oraz reformę rolną, w wyniku której znaczne tereny rolne
zostały wykupione przez korporacje. Obecnie wielu tanzańskich chłopów nie
posiada ziemi. Z powodu gwałtownego rozwoju upraw eksportowych, spadła
produkcja żywności na lokalny rynek i wzrosły jej ceny. Ponieważ podobna
polityka jest prowadzona w całej Afryce, spadają ceny na eksportowane płody.
Na „pomocy” MFW skorzystały głównie zachodnie koncerny, zyskując tani
surowiec i wzrost produkcji, kosztem mieszkańców, którzy tracą pracę, ziemię
i tanie źródła żywności.
Po trzech latach od wprowadzenia programu dostosowawczego w Zimbabwe w
1991 roku, ograniczono wydatki na szkolnictwo podstawowe o 29%, zastępując
je opłatami, co dramatycznie zmniejszyło liczbę uczniów. Wydatki na służbę
zdrowia spadły o 34%, a liczba kobiet umierających w czasie porodu podwoiła
się. Drastycznie zredukowano także wydatki na zapobieganie AIDS edukację,
dystrybucję prezerwatyw, opiekę medyczną. Obecnie każdego dnia na AIDS
umiera w Zimbabwe ponad tysiąc osób.
W Kenii, która realizuje SAP, pacjenci w szpitalach dzielą łóżko z drugim
pacjentem, nie dostają jedzenia, chyba że przyniosą je im krewni, brak jest
lekarstw, brak jest pieniędzy na testy na HIV, co prowadzi do sytuacji, że
krew, której się używa do transfuzji, jest w połowie przypadków nie
sprawdzana na zakażenie HIV. WB zmusił Kenię do obcięcia wydatków na
zapobieganie i leczenie chorób przenoszonych droga płciową. Ograniczono
dostęp do lekarza, w 1981 r. w Kenii na 1 doktora przypadało 10 tysięcy
ludzi, a w 1994 już 22 tys.
Poważni ekonomiści argumentują, że odpłatność za opiekę medyczną
spowoduje, że „pacjent dwa razy się zastanowi, zanim uzna, że pomocy lekarza
naprawdę potrzebuje”. Dla ludzi w Afryce takie deliberowanie prowadzi dość
szybko do śmierci, jak widać na powyższych przykładach. Najbardziej przykre
wydaje się to, że takie nieludzkie rozumowanie uzasadnia „naukowa”,
„pozbawiona emocji i wartościowania” logika ekonomiczna i jej rozważania na
temat efektywności kosztowej.
Globalna ekspansja ubóstwa
Nędza na świecie, istniejąca jednocześnie obok nieskończonego praktycznie
przepychu i bogactwa, jest poważnym ciosem dla całej ludzkości,
zaprzeczeniem humanizmu i solidarności międzyludzkiej (jeśli o ogóle
współcześnie możemy mówić o takich wartościach). W tym tonie utrzymane są
raporty ONZ poświęcone rozwojowi – globalizacja ubóstwa obok globalizacji
dostatku.
Głód nie wynika, jak niektórzy mniemają, z nieprzewidywalnych katastrof
naturalnych ani jak powtarzają niektórzy piewcy „ideologii sukcesu” z
wrodzonego lenistwa i niegospodarności Murzynów, którzy „poza nadmiernym
rozmnażaniem się” nic nie robią.
Według mnie, obecny globalny układ jest przedłużeniem wzorców
kolonialnych, z których kraje takie jak np. Indie, do tej pory nie mogą się
podźwignąć. Klasyk ekonomii John Smith pisał, co podaję za książką Noama
Chomskiego „Rokiem 501. Podbój trwa”, że Bengal (obecnie Bangladesz, okolice
Kalkuty w Indiach – najbiedniejsze rejony na Ziemi) w XVIII wieku był krainą
tak obfitą, zasobną i żyzną, że żadne kataklizmy ano konflikty wojenne nie
będą w stanie tego bogactwa uszczuplić czy nadwerężyć. Historia pokazała jak
bardzo się mylił.
Gdzie ulokował się współczesny kolonializm? Bezpośrednio zainteresowany
Malezyjczyk (Martin Khor, Third World Network) może to wyjaśnić:
„Programy dostosowawcze są mechanizmem przenoszącym skutki błędów
ekonomicznych i finansowych Północy na Południe i z elit Południa na
społeczeństwa Południa. Jest to również sposób kontynuacji kolonialnych
wzorców ekonomicznych, które Północ chce rozwijać w okresie postkolonialnym.
Kraje Południa są obecne bardziej zależne niż kiedykolwiek. BŚ oraz MFW
odgrywają wobec nas rolę ex-kolonialnego władcy.”
Podczas, gdy Bank Światowy mówi: „Wzrost gospodarczy będzie prowadził do
redukcji ubóstwa”, w rzeczywistości jak czytamy w raporcie ONZ: „… ale
nawet tam, gdzie stopa wzrostu gospodarczego była dodatnia, rosła bieda;
bogaci stawali się jeszcze bardziej bogaci, biedni jeszcze biedniejsi”
(ONZ: „Economic Commision for Africa”, 1999). W Tanzanii w 1993 roku
najbogatsze 10% społeczeństwa posiadało 24 razy więcej niż najbiedniejsze
10%. Niecałą dekadę później ta różnica była ponad 1000-krotna („Development
Gap Statement”, Washington D.C., 1999).
Jeszcze jeden cytat: „Zgodnie z ostatnim studium Banku
Światowego, absolutna liczba ludzi biednych wzrosła w latach 90-tych w
południowej Azji, Ameryce Łacińskiej, Afryce Subsaharyjskiej, Europie
Wschodniej, czyli wszędzie gdzie wprowadzano programy dostosowawcze
(SAP)” (Corni Giowani Andrea: „Inequity and Povery Trends in the
Era of Globalisation and Liberalisation”, United Nations Millenium
Conference, Tokio, 19-20.I.2000).
Zadłużenie
Podczas, gdy Bank Światowy mówi: „chcemy pomóc zadłużonym krajom”,
w rzeczywistości na początku kryzysu zadłużenia suma długów wynosiła
739 mld dolarów, 12 lat później, po spłaceniu 2 bln 171 mld USD,
całkowita suma zadłużenia wzrosła prawie 3-krotnie i wynosiła 2 bln 81
mld USD (za World Bank: „Global Development Finance”, 1998). Spłata
zadłużenia krajów Subsaharyjskiej Afryki sięga kilkudziesięciu procent
ich narodowego budżetu. Zadłużenie rośnie, nie za bardzo widać, by
poważnie zabrano się za rozwiązanie tego urągającego godności ludzi
problemu.
Konferencja Narodów Zjednoczonych „Środowisko i Rozwój” z Rio (1992
rok) uznała za potrzebny transfer środków pieniężnych od rozwiniętych
państw do krajów rozwijających się celem pomocy w zrównoważonym
trwałym rozwoju (ang. sustainable development). Kraje Północy nie
spełniły tego zobowiązania. Chyba jedynie Dania przeznacza 3% swego
PKB na taką pomoc. Mamy do czynienia z sytuacją „anty-Janosika”, w
której zasoby przepływają od biednych krajów Południa do
uprzemysłowionych państw Północy.
Liberalizacja handlu
Zniesienie barier dla swobodnego przepływu towarów i kapitału, w
celu otworzenia krajowych rynków dla zachodnich inwestorów. Zniesienie
barier ochronnych na import, co oznacza brak ochrony krajowych rynków,
swobodną penetrację tych rynków przez zachodnie firmy i upadek
lokalnych małych przedsiębiorstw, które nie mają szansy w konkurencji
z tanimi (gdyż produkowanymi na wielką skalę) produktami z
Północy. Np. wymuszone przez BŚ i MFW usunięcie podatku eksportowego w
Mozambiku na pewien rodzaj orzeszków (ang. cashew nut), doprowadziło
do utraty pracy 10 000 osób, które pracowały przy obróbce tego
produktu. Obecnie obróbka przeniosła się do Indii, gdzie wykonywana
jest przez tanią siłę roboczą w postaci dzieci.
Destruktywna orientacja proeksportowa
Orientacja proeksportowa, wprowadzana dzięki naciskom instytucji z
Bretton Woods, prowadzi do błędnego koła, w którym mamy do czynienia z
nadmierną podażą na światowych rynkach, co z kolei prowadzi od spadku
cen eksportowanych surowców. Warto przy tym zauważyć, że zadłużone
kraje rozwijające się eksportują jedynie proste tanie surowce, na
których dalszej obróbce więcej zarabiają przedsiębiorczy Europejczycy
czy Amerykanie. Jest to zgodne z poprawną myślą ekonomiczną, jednak
teoria ekonomii zna i posługuje się pojęciem sprawiedliwości. Ciekaw
jestem po jakich (sprawiedliwych?) cenach sprzedaje kakao Wybrzeże
Kości Słoniowej, zważywszy, że jedna tabliczka czekolady, kosztująca
ok. 2 zł jest obciążona kilkudziesięcioprocentową marżą hurtownika i
detalisty.
Bardzo często niszczenie środowiska idzie w parze z pogłębianiem
biedy. Spirala długu zmusza kraje Południa do nadmiernej eksploatacji
bogactw naturalnych, zarówno nieodnawialnych jak i odnawialnych.
Pisałem, że w krajach Trzeciego Świata właścicielami plantacji „na
eksport” są duże międzynarodowe firmy. Uniemożliwia to lokalnym
rolnikom wytwarzanie żywność na własne potrzeby (co spycha ich na
margines społeczny i zmusza do „zasilania” podmiejskich
slumsów). Firmy, z siedzibą daleko na innym kontynencie ewidentnie nie
dbają o środowisko, traktują je instrumentalnie poprzez nadmierne
stosowanie nawozów mineralnych, które wyjaławiają i zasalają glebę w
dłuższej perspektywie czasowej. Właśnie takie krótkoterminowe zyski
nigdy nie mają nic wspólnego z ochroną środowiska – jeden z raportów
„Friends of the Earth” nosi adekwatny tytuł: „International Monetary
Fund: Selling The Environment Short” („Międzynarodowy Fundusz
Walutowy: sprzedając środowisko krótkoterminowo”).
Orientacja eksportowa to sztandarowe narzędzie polityki programów
dostosowawczych (SAPs). By przedstawic jak w praktyce funkcjonują SAPs
posłużę się poniższymi przykładami, skupiając się na środowisku.
Przypadek Wybrzeże Kości Słoniowej
SAP jest realizowany w tym afrykańskim kraju od kilkunastu lat i
zbiega się ze wzmożoną presją na naturę. Kraj ten jest najważniejszym
światowym producentem kakao. Od 1992 roku do 1996 roku produkcja kakao
wzrosła o 44%, a od 1980 do 1996 roku udział pokrycia terenu pod
uprawę kakao wzrósł z 7,2% do 13,5% całkowitej powierzchni
kraju. Wzrost tych upraw stał się główną przyczyną deforestacji,
obecnie lasy zajmują ok. 3,9 mln hektarów, co stanowi małą część 12
mln ha obecnych w 1960 roku. Rządowy dokument Policy Framework Paper
dla lat 1998-2000 stwierdza, że środowisko naturalne kraju stoi przed
obliczem wielu problemów, w szczególności degradacją ziemi, wycinaniem
lasów, zanikiem bioróżnorodności i zanieczyszczeniami. W 1997 roku 30%
lasów chronionych było „nielegalnie zajmowanych” pod uprawę kakao: w
ten sposób wyprodukowano 100 tysięcy ton tego surowca (ok. 10%).
Przypadek Kamerun
Jest to kraj charakteryzujący się bogatym środowiskiem naturalnym.
Położone w górach wilgotne lasy deszczowe zajmujące 14 mln hektarów
(spośród 22 mln całości) kryją goryle, słonie czy też czarne nosorożce
zagrożone wyginięciem, żeby wymienić tylko parę gatunków ssaków.
Programy dostosowawcze Międzynarodowego Funduszu Walutowego
rozpoczęto w 1988 r. i trwają do dziś. Wycinanie lasów celem eksportu
drewna stało się atrakcyjną opcją ekonomiczną. MFW doprowadził do
zniesienia podatków na wywóz drewna, co z innymi politykami
makroekonomicznymi doprowadziło do rabunkowej eksploatacji. W czerwcu
1999 roku zakazano eksportu drewna, prawo stworzyło jednak wyjątek na
dwa główne gatunki eksportowe. Nie rozwiązuje to fundamentalnego
problemu: zachęty ekonomiczne nie służą ochronie lecz niszczeniu lasów
naturalnych.
Ciekawe jest, jak zmieniało się zatrudnienie w sektorze publicznym,
służące redukcji wydatków rządowych. W latach 1995-1997 zwolniono 1000
pracowników z rolnictwa, leśnictwa i rybołówstwa (8% spadek) podczas gdy
Ministerstwo Obrony zwiększyło etaty o 16%.
Przypadek Filipiny
Ten dziewiczy do niedawna kraj był od dekad związany z
Międzynarodowym Funduszem Walutowym. W porozumieniu podpisanym w 1998
roku z MFW zapowiedziano przekształcenie deficytu budżetowego w
nadwyżkę. Odpowiedzią Rządu Filipin była dwudziestopięcioprocentowa
redukcja wydatków (z wyłączeniem spłat pożyczek). Departament
Środowiska i Zasobów Naturalnych dostał poważny cios, który
praktycznie uniemożliwia jakiekolwiek zarządzanie lasami i walkę z
plagą, jaką jest nielegalna wycinka. Na Filipinach pozostało 700
tysięcy spośród 16 milionów hektarów lasów.
Program dostosowawczy doprowadził do szeregu zmian w prawie
geologicznym z 1995, usuwając bariery dla zagranicznych inwestorów
poprzez stworzenie możliwości pełnej własności kopalni. Uchwalona w
1987 roku Konstytucja Filipin mówi o 60% udziale praw własności przy
przedsięwzięciach górniczych i eksploatacyjnych.
Nowe prawo doprowadziło do eskalacji konfliktów z ludnością etniczną,
którą niejednokrotnie zmuszano do przesiedleń, zanieczyszczeniu ulegały
zbiorniki wodne, od których ludność tubylcza była uzależniona. Ochrona
kopalni oraz armia interweniowała, by „zapewnić bezpieczeństwo
inwestorom”.
C. Podsumowanie części środowiskowej
Uważam, że procesy globalizacyjne w gospodarce przyczyniają się do
niszczenia środowiska na olbrzymią i niespotykaną dotychczas skalę,
szczególnie w krajach tzw. Trzeciego Świata. Biorą w tym udział
ponadnarodowe korporacje, dla których ważny jest krótkoterminowy zysk
oraz minimalizacja kosztów działalności, co powoduje nadmierną
eksploatację bogactw naturalnych (przytoczone przykłady 3
państw). Programy dostosowawcze Banku Światowego i Międzynarodowego
Funduszu Walutowego wspierają orientację proeksportową oraz finansują
olbrzymie infrastrukturalne obiekty, które są zaprzeczeniem zasady
trwałego i zrównoważonego rozwoju, służą natomiast lepszej penetracji
rynku i zasobów przez firmy Północy.
„Sprzedaż środowiska” obok transferu brudnych technologii (Union Carbide
w Bhopalu) a także „równania w dół ekologicznych standardów” są głównymi
mechanizmami niszczenia środowiska. Procesy globalizacyjne, jakich bym się
tu upatrywał to: wolny przepływ towarów na skutek porozumień dotyczących
liberalizacji handlu, zaplanowana i świadoma polityka globalnych instytucji,
takich jak Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Światowa
Organizacja Handlu, nazywana „wielką trójcą” architektów światowej
gospodarki.
D. Wykorzystana literatura
- Chomsky Noam: „Rok 501. Podbój trwa”, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa
1999. - Friends of the Earth: „The IMF. Selling the Environment Short”,
Waszyngton DC, marzec 1999. - Goldsmith James: „Odpowiedź zwolennikom GATT i Globalnego Wolnego
Handlu”, wydawnictwo „Nortom”, Wrocław, 1997. - Goldsmith James: „Pułapka”, Tygodnik Solidarność, Warszawa 1995.
- Gorelick Steven: „Małe jest piękne a DUŻE …dotowane”, Biblioteka
Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot, Bielsko-Biała, 1999. - Internetowe strony i serwisy informacyjne:
- 50 Years is Enough;
- Corporate Watch;
- Friends of the Earth;
- Po Prostu;
- Indepenent Media Center, różne ośrodki;
- Zielone Mazowsze.
- Magazyn „Obywatel”, nr 1/2000, Łódź.
- Magazyn „Aktywność Obywatelska”, nr 1/2001, Łódź.
- Kulowski Mirosław: „Kiedy katastrofa ekologiczna jest dobrą wiadomością.
Świat widziany oczyma Bursona Marstellera”, Zielone Brygady, 3/2001. - Zubek Stanisław: „Ken Saro Wiwa”, Zielone Brygady, 1/96.