Japońska infrastruktura rowerowa
W pierwszym odcinku relacji z Japonii pokazywaliśmy, że na rowerach jeżdżą tu wszyscy [zobacz >>>]. Fenomen rowerowej Japonii polega na tym, że wysoki poziom ruchu rowerowego osiągnięto tu pomimo niemal całkowitego braku porządnej rowerowej infrastruktury. Dzisiaj o tym, jak ta infrastruktura wygląda.
Infrastruktura rowerowa Japonii
Droga rowerowa w parku Yoyogi w Tokio to jedna z zaledwie kilku prawdziwych dróg rowerowych, jakie można znaleźć w całej aglomeracji tokijskiej.
Większość rowerowej infrastruktury w Japonii to tzw. ciągi pieszo-rowerowe, budowane bez zachowania spójności, skrajni i żadnych standardów jakościowych, a do tego tłumnie wykorzystywane przez pieszych.
Śmiało można powiedzieć że Japończycy jeżdżą raczej pomimo infrastruktury rowerowej, a nie za jej sprawą. To fenomen, którego od lat nie potrafią wytłumaczyć nawet oni sami.
Nie znaczy to, że w Japonii zupełnie nie znajdziemy ciekawych rozwiązań rowerowych. Szukając odpowiednio długo można natrafić np. na pasy rowerowe…
…sierżanty….
…czy naprawdę wysokiej jakości turystyczny szlak rowerowy (poświęcimy mu oddzielny wpis [zobacz >>>]). Wszystko to jednak pojedyncze sztuki, a nie sieć tras podobna do tego, co spotkać można w Danii lub Holandii. Mimo to poziom ruchu rowerowego w Japonii jest wysoki – w zasadzie nikt nie wie dlaczego i nie potrafi tego fenomenu powtórzyć.
Parkowanie roweru po japońsku
Z tymi wszystkimi rowerami po jeździe trzeba jednak coś zrobić.
Japończycy pochwalić się mogą gigantyczną ilością rowerowych parkingów. Te znajdziemy dosłownie wszędzie.
Na tyłach biurowców i domów mieszkalnych…
…przy stacjach kolejowych…
…w parkach i ogrodach…
…czy na stacjach metra.
Zresztą na stacji metra często umieszcza się po kilka parkingów rowerowych, by lepiej obsłużyć podróżnych nadjeżdżających z róznych kierunków i pomieścić więcej jednośladów. Nikt tu najwyraźniej nie zaprząta sobie głowy możliwością umieszczenia trotylu wewnątrz ramy roweru.
Kradzież? Nie znam! Nie wiem! Nie słyszałem
Dziwić może fakt, że większość rowerowych parkingów w Japonii nie ma nawet stojaków.
Te, nawet jeżeli są, często nie umożliwiają przypięcia roweru lub umożliwiają jedynie przypięcie go za koło.
Jeszcze bardziej szokujące jest jednak to, że większość rowerów w Japonii w ogóle nie jest niczym przypięta. Często pozostawiane w ten sposób są nawet całkiem kosztowne rowery.
Bywa też, że przypięte są zupełnie do niczego.
Wynika to prawdopodobnie z niskiego poziomu przestępczości w Japonii. Japończycy nigdy tego głośno nie przyznają, ale tu nie tylko prawie nie kradnie się rowerów – tu generalnie prawie nic się nie kradnie, ani np. nie bazgroli się po murach. To kolejny japoński fenomen.
Podobnie jak ten, że zdyscyplinowani, uporządkowani i grzeczni Japończycy najchętniej parkują rowery w miejscach niedozwolonych. O tym jednak więcej w kolejnej części fotorelacji z Japonii [zobacz >>>].