Co słychać w Lesie Bielańskim?
Tematyka motoryzacji w Lesie Bielańskim (przez długi czas „dyżurna” w tej witrynie) przeszła w ciągu ostatnich miesięcy ze sfery interwencyjno-emocjonalnej do techniczno-projektowej. Społeczne starania, także nasze, przyczyniły się do wprowadzenia zakazu parkowania na ul. Dewajtis [zobacz >>>] oraz rozpoczęcia prac koncepcyjnych nad alternatywnym, mniej szkodliwym dla rezerwatu dojazdem [zobacz >>>].
Problem nielegalnego parkowania podczas niedzielnych mszy znalazł tymczasowe rozwiązane dzięki udostępnieniu przez UKSW obszernego trawnika jako parkingu.
W dni powszednie poprawę powinien przynieść ukończony już parking podziemny. Niestety, żadna z powyższych zmian nie zmniejsza natężenia ruchu…
Okazuje się, że to, co miłośnicy Lasu Bielańskiego odbierają jako zmiany na lepsze (wciąż dalekie od ideału, ale po latach bezczynności jednak dość przełomowe), budzi też inne odczucia. Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Siedzący za kierownicą czują się dyskryminowani – tak można najogólniej streścić list, jaki wpłynął do Stowarzyszenia.
Bardzo nas cieszy, że zaglądają na tę witrynę również osoby nastawione do nas krytycznie, a zwłaszcza jeśli decydują się przekazać nam opinię godną polemiki.
Jeśli mimo obszerności dotychczasowych materiałów czegoś w nich zabrakło, to postaramy się je uzupełniać. W tym duchu zamieszczamy poniżej otrzymany list. Dla czytelności odpowiedzi na zarzuty następują bezpośrednio po zapisanych wytłuszczoną kursywą fragmentach listu.
List do redakcji z odpowiedzią
Z ogromnym zdziwieniem obserwuje Wasze działania zmierzające do utrudnienia życia chętnym do uczestniczenia w nabożeństwach tudzież wydarzeniach kulturalnych w kościele pokamedulskim w Lesie Bielańskim.
Już na samym wstępie (a być może – co gorsza – jako podstawę swego rozumowania) przyjmuje Pan błędne i niczym nie uzasadnione założenie, że nasze działania mają za cel utrudnianie komuś życia. Imputowanie nam nieprawdziwych motywów może nie powinno dziwić, skoro proboszcz parafii pokamedulskiej swego czasu publicznie obwieścił z ambony, że zakaz parkowania jest atakiem na to miejsce
(nie zważając zupełnie na szerszy kontekst jego wprowadzenia). Później chyba zdanie zmienił, ale o odwołaniu oskarżeń nic nam nie wiadomo. To, co zapadło wiernym (i być może Panu) w pamięć, będzie wracać…
Ślepe dążenie do realizacji kontrowersyjnych przedsięwzięć ekologicznych nie służy nikomu, a już na pewno nie przysparza zwolenników ruchom ekologicznym.
Większości przedsięwzięć ekologicznych można zarzucać, że nie służą nikomu, ale jest to zarzut krótkowzroczny. Nawet jeśli niektóre podejmuje się tylko z myślą o przyrodzie, to pośrednio i w sposób mniej oczywisty i nie natychmiastowy przynoszą korzyści ludziom. Weźmy dla przykładu wymogi ochrony ptaków i ich siedlisk – na pewno dla wielu ludzi pozbawione sensu – a jednak obowiązujące w każdym z państw członkowskich UE i egzekwowane nie przez nawiedzonych aktywistów ekologicznych, ale przez bardzo stanowczą Komisję Europejską.
Zaskakuje zastosowanie przez Pana kryterium praktycznej użyteczności. Jak Pan by zareagował na opinię, że msze czy widowiska w kościele przy Dewajtis nikomu nie służą? Zapewne wskazując, że dostarczają wrażeń estetycznych i metafizycznych. Proszę nie zapominać, że wielu ludzi znajduje doznania obu tych rodzajów w obcowaniu z naturą. To dodatkowy powód, aby ją chronić. Oprócz podstawowego, jakim jest wpływ środowiska na ludzkie zdrowie i jakość życia.
A jeśli chodzi o społeczny odbiór ruchów ekologicznych – proszę ich nie mylić z partiami politycznymi. Choć zależy nam na pozyskiwaniu zwolenników, nie robimy tego za wszelką cenę, rozwadniając własne poglądy czy dostosowując je do sytuacji i zmieniając „pod publikę”. Praw natury, o których przypominamy, i tak nie da się oszukać.
Jakiż to ogromny ruch samochodów ma miejsce i jakież ogromne zniszczenia czynią wierni uczestniczący w dwóch mszach niedzielnych…
Bywały dni, kiedy samochody zwyczajnie nie mieściły się do lasu [zobacz >>>]. Tyle od strony ilościowej. Jakościowo oceniali ten szkodliwy czynnik fachowcy naukowo zajmujący się lasem i jego przyrodą. Szkodliwego wpływu nie powinno się ograniczać dopiero wtedy, gdy powoduje ogromne zniszczenia
, bo wtedy najczęściej jest na to za późno.
Las Bielański jest zbyt cennym dziedzictwem, by jego bioróżnorodność narażać na zniszczenie. Negatywny wpływ ruchu samochodów na fragmentację siedlisk rezerwatu i szkodliwość spalin to stwierdzone naukowo fakty. Część zwierzyny płoszy się, nie może normalnie i swobodnie bytować, inna ginie pod kołami. Może Pan tego nie uznawać, ale bardziej sensowne byłoby zapoznanie się ze źródłami, np. Raportem o wartości i stanie przyrody Lasu Bielańskiego z 1 marca 2002r. czy monografią wydaną przez PWN w 1982 r.
Nie wiem jakie cele przyświecają Waszej organizacji.
Można je znaleźć w naszej witrynie: [zobacz >>>]
Chyba ktoś zapomniał, ze człowiek też jest elementem ekosystemu i utopią jest próba wyeliminowania go.
Po wyznaczonych ścieżkach Lasu Bielańskiego można się swobodnie poruszać, więc nie ma mowy o żadnej eliminacji człowieka. Musi on jednak respektować nadrzędne w tym miejscu prawa przyrody.
Chyba nie oczekujecie, ze cofniemy się cywilizacyjnie i porzucimy samochody aby w imię fałszywie pojmowanych ideałów dreptać pieszo.
Odrobina dreptania pieszo bardzo poprawia samopoczucie, zwłaszcza w pięknej scenerii Lasu Bielańskiego 😉 A podchodząc do rzeczy ogólniej: Pewnie zauważył Pan niedawno (22 września) jeśli nie naocznie to w mediach Europejski Dzień bez Samochodu. Jak widać, do rezygnacji z niego nakłaniają nie tylko nawiedzeni ekolodzy, ale rządy i władze miast do spółki z naukowcami bijącymi na alarm przed szkodami jakie długofalowo powoduje motoryzacja (choroby, zmiany klimatu, zanieczyszczenia, skażenia, hałas, ofiary wypadków, dewastacja miasta, zajmowanie przestrzeni i ogromne koszty społeczne). (Więcej:
[zobacz >>>])
Trudno dociec, dlaczego przeciwdziałanie tym globalnym i lokalnym szkodom uważa Pan za fałszywie pojmowane ideały. Czy nie jest takim raczej stosowanie liczby samochodów i osobokilometrów jako miary poziomu cywilizacyjnego? My cywilizację i rozwój chcemy pojmować na poziomie pewnych zasad i człowieczeństwa, świadomości dalekosiężnych i globalnych skutków i ich równoważenia, a nie rosnących lawinowo wskaźników produkcji, konsumpcji i wygody.
Cywilizacja to nie tylko my – tu i teraz. Cywilizacja to także przyszłość ludzkości. Nawoływanie do umiaru jest głosem rozsądku i troski o naszych następców. Zacofani cywilizacyjnie są nie ekolodzy, lecz ludzie którym beztroski, „rozwojowy” pęd przesłania koszty, jakie za niego zapłacą przyszłe pokolenia.
Radzimy więc, by czasem przemyśleć, czy nadużywanie samochodu nie staje się uzależnieniem i jakie skutki rodzi, zarówno dzisiaj, jak i w dalszej perspektywie. Zachęcamy też, by na kwestię korzystania z Lasu Bielańskiego spojrzeć w aspekcie moralnym. Polecamy ciekawą opinię jednej z mieszkanek Bielan na ten temat [zobacz >>>].
Może warto znaleźć sobie jakieś poważniejsze cele, takie które spotkają się z szerokim poparciem społeczeństwa i dzięki temu przyniosą wymierne efekty.
Jeśli ochronę cennych przyrodniczo miejsc uważa Pan za niepoważną, trudno. Nie Pan jeden. Zielone Mazowsze się do niej nie ogranicza – co można z łatwością sprawdzić. Nie da się nam zarzucić braku wymiernych efektów, także w tej sprawie: wywalczyliśmy zakaz parkowania na ul. Dewajtis, dzięki nam m.in. zaprzestano szkodliwych planów jej przebudowy dla potrzeb autobusu i podjęto alternatywne – nad dojazdem od Wisłostrady [zobacz >>>]. Myli się Pan też sądząc, że inicjatywy ochrony Lasu Bielańskiego nie cieszą się szerokim poparciem społeczeństwa. List otwarty w tej sprawie [zobacz >>>] podpisało rok temu ponad 800 osób, wiele idąc z lub do kościoła pokamedulskiego. Okoliczni mieszkańcy chodzą tam pieszo lub jeżdżą rowerem i zapatrują się na tę kwestię zupełnie inaczej, niż zmotoryzowani przyjezdni [zobacz >>>] [zobacz >>>]
[zobacz >>>].
Pozdrawiam życząc otrzeźwienia,
imię i nazwisko
Pozdrowienia odwzajemniamy i dziękujemy. Życzenia uważamy za nieadekwatne do naszych działań i przekonań.
Tytułem uzupełnienia
Ponieważ z całości korespondencji wynika, że ma Pan za złe służbom porządkowym ich działania na ul. Dewajtis i że uczęszcza Pan do tamtejszego kościoła, warto przypomnieć jeszcze kilka faktów.
1. Las Bielański jest od 1973 roku prawnie chronionym rezerwatem [zobacz >>>], a ponadto terenem wyjątkowo cennym jako reliktowa pozostałość Puszczy Mazowieckiej [zobacz >>>]. Zasady jego ochrony regulują odpowiednie ustawy, pod nadzorem odpowiednich organów władz. Zielone Mazowsze ani mieszkańcy Bielan zaangażowani w akcje ochrony Lasu – nie stanowią prawa, a jedynie domagają się jego przestrzegania.
2. Zupełnie analogiczna sytuacja ma miejsce w kwestii użytkowania drogi publicznej uregulowanego Ustawą Prawo o Ruchu Drogowym, a z racji przebiegu przez rezerwat także Ustawą o Ochronie Przyrody.
3. O wprowadzenie zakazu parkowania i przeciwdziałanie nadmiernemu ruchowi w rezerwacie oprócz mieszkańców Bielan i Zielonego Mazowsza występowali także Wojewódzki Konserwator Przyrody, straż miejska, samorządy i radni Bielan [zobacz >>>]
4. Zielone Mazowsze od początku apeluje i rozmawia w tej sprawie. Nie stosujemy akcji bezpośrednich, nie szykanujemy kierowców, za to próbowaliśmy przemawiać do ich sumień i odpowiedzialności za dziedzictwo narodowe [zobacz >>>]. U ks. Drozdowicza byliśmy parokrotnie przed wprowadzeniem zakazu. Nic z tych pośpiesznych rozmów nie wynikło. Czyż nie w witrynie ZM zapoznał się Pan z jego apelem? [zobacz >>>] Prosimy więc nie zarzucać nam braku dialogu, gdyż próbujemy go prowadzić od początku i mamy taki zamiar nadal, nawet jeśli odbywa się to bez wzajemności, a niektóre osoby czy instytucje w nas szukają kozła ofiarnego [zobacz >>>] i sieją dezinformację, której Pan zapewne także uległ.
Jeśli te wyczerpujące wyjaśnienia nie zmienią Pana poglądu, to może przynajmniej skłonią do głębszego zastanowienia i spojrzenia na sprawę z innej strony. Gdyby nadal uważał Pan zakaz parkowania na ul. Dewajtis za niewłaściwy, proszę nie ganić za niedogodności, których Pan doświadcza, służb porządkowych czy ekologów, lecz zwrócić się do władz, które ten zakaz wprowadziły, i do ustawodawcy, który ustanowił do takich ograniczeń podstawy prawne. Warto zdać sobie sprawę, że ochrona środowiska nie jest fanaberią, ślepym dążeniem
czy fałszywie pojmowanym ideałem
grupki ekooszołomów, lecz zapisanym w Konstytucji obowiązkiem naszego Państwa. A także zaleceniem Jana Pawła II wyrażonym dobitnie w 1999 r. w Zamościu. [zobacz >>>]
Fałszywe pojmowanie ideałów praktykuje niemała rzesza ludzi, nie wyłączając osób publicznych i wcale nie nisko postawionych, którzy jednych tchem deklarują poparcie dla ochrony przyrody, ale dodają zaraz rożne „ale” – wyjątki i usprawiedliwienia w rodzaju starców, inwalidów, dzieci, niepogody, wieczorów, uczącej się młodzieży, dobra człowieka, mszy raz na tydzień czy koncertu raz na rok. Kiedy się te odstępstwa zsumuje, to z ideałów nie zostaje nic prócz pustej retoryki.