Nowe wyniesione skrzyżowanie na Bielanach
Warszawa ciągle nie wykorzystuje na większą skalę potencjału poprawy bezpieczeństwa na drogach, jaki niesie z sobą wprowadzanie fizycznych środków uspokajania ruchu. Są one tanie, trwałe i zawsze skuteczne, czego nie można powiedzieć o patrolach służb porządkowych czy sygnalizatorach. Dlatego każdy dobry przykład zastosowania takich środków warto nagłaśniać. Tym razem będzie to wyniesione skrzyżowanie na Bielanach.
I podejście
Tak wyglądało skrzyżowanie z ul. Przybyszewskiego widziane z ul. Szepietowskiej w roku 2011.
Obie leżą w strefie ograniczenia prędkości „tempo 30”, a za dbałością o ochronę pieszych dodatkowo przemawia obecność szkoły widocznej w tle zdjęcia.
Uważni czytelnicy na pewno zwrócą uwagę na nawierzchnię. Zarówno jezdnia jak i chodnik ul. Szepietowskiej wyróżniały się na plus ciekawym materiałem podnoszącym estetyczną jakość tej przestrzeni publicznej.
Na biegnącej przez środek zdjęcia ul. Przybyszewskiego pozostał jednak asfalt – jego południowa krawędź wyznacza granicę renowacji. To jednak drobiazg, znaczenie bardziej może dziwić, że wprowadzając nowe, lepsze materiały nie wykorzystano okazji aby ulepszyć skrzyżowanie także pod względem bezpieczeństwa.
II podejście
W październiku 2014 r. (podczas remontu ul. Przybyszewskiego na odcinku od Żeromskiego do Księgarzy) dzielnica Bielany naprawiła ten błąd i w opisanym miejscu powstało skrzyżowanie z wyniesioną tarczą. Tak prezentuje się ono dziś w ujęciu identycznym do poprzedniego.
Widok na odnowione i bezpieczniejsze skrzyżowanie od strony zachodniej. Na takich połączeniach typu T kierowcom wydaje się niekiedy, że jadący prosto ma pierwszeństwo, mimo że wszystkie wloty są równorzędne. Wymuszenie wolniejszej jazdy przyda się więc także zmotoryzowanym i może zapobiec niejednej stłuczce.
Wyniesione przejścia dla pieszych w Warszawie i na Bielanach najczęściej obniżają się przy krawężniku, co bardzo pogarsza wygodę. Tutaj cała tarcza wznosi się do poziomu chodników, przy krawężnikach nie ma żadnych obniżeń. Za to należy się duży plus.
Co mogło być jeszcze lepiej
Wprowadzenie rozwiązania wcześniej w zasadzie na Bielanach nieobecnego trzeba pochwalić i mieć nadzieję na analogiczne metamorfozy kolejnych skrzyżowań. Tym niemniej po dokładniejszych oględzinach nowego odcinka łatwo wskazać kilka mankamentów i nie wykorzystanych możliwości.
1. Zachowano szerokość jezdni równą 7 metrów (po 3,5 metra na pas), co na uspokojonej ulicy najniższej klasy nie znajduje uzasadnienia. Ten powszechnie popełniany u nas błąd [zobacz >>>] przeczy zasadzie, że geometria drogi powinna odzwierciedlać jej klasę funkcjonalną.
2. Mocno dyskusyjne wydaje się wygrodzenie obszaru przyległego do wejścia do szkoły. Przed drugim remontem miało ono jakąś skromną rację bytu, ale obecnie wyniesione skrzyżowanie na tyle skutecznie ogranicza prędkość, że tak intensywne izolowanie pieszych od jezdni wydaje się zbyteczne.
Istotą stosowania fizycznych i geometrycznych rozwiązań dyscyplinujących kierowców jest przecież zastępowanie i ograniczanie segregacji, aż do jej całkowitej eliminacji w przypadkach przestrzeni współdzielonej (holenderskiego woonerf). Nowe patriotyczne wygrodzenie z pewnością nie przydaje temu miejscu walorów estetycznych, wręcz przeciwnie.
Analogiczne miejsce w Brukseli bez nadmiaru wygrodzeń.
3. Zaskakuje przy tym także zaniechanie uzupełnienia brakującego przejścia dla pieszych na wschodnim wlocie. Przecież po to uspokaja się ruch na jezdni, aby piesi czuli się swobodniej i mogli poruszać się wygodniej.
4. Wykonanie rowków odwadniających nie dziwi na tle wciąż obowiązującej w stolicy tendencji. Tym bardziej warto podkreślić, że są one dokuczliwym utrudnieniem dla wózków, a dla rowerzystów przyczyną niebezpiecznych upadków. Skąd tyle głosów o ich rzekomym usprawnianiu odwodnienia jezdni, skoro tak doskonale absorbują zanieczyszczenia podnosząc koszty utrzymania?
5. O ile trzeba pochwalić jakość nawierzchni nowych chodników i próby jej urozmaicenia i kolorystycznego wyróżnienia różnych funkcji, o tyle nadanie barwnej ciągłości wjazdom na posesje jest raczej niefortunne. Zamiast spójnego ciągu pieszego mamy mało estetyczny chodnik w kawałkach. Zamiast podkreślić pierwszeństwo licznych pieszych nad sporadycznie pojawiającymi się samochodami projektant uprzywilejował wizualnie te ostatnie.
Miejmy nadzieję, że w kolejnych remontach uda się uniknąć takich mankamentów, np. dzięki konsultacjom społecznym projektów na odpowiednio wczesnym etapie.