Specustawowy zawrót głowy
Specustawa specustawą specustawę pogania
Pierwszą specustawę drogową w kwietniu 2003 r. uchwalono jako „tymczasową”, żeby zacząć wreszcie wydawać kasę unijną. Okazała się na tyle wygodna, że w 2006 r. przybito na niej nowy termin trwałości, poszerzono zakres jej obowiązywania i zaczęto wokół niej budować prowizoryczny porządek prawny, wprowadzając terminologię z kolejnych wersji do innych aktów. W efekcie proste sformułowania i definicje wyewoluowały w potworki typu:
obszary pasa drogowego lub w liniach rozgraniczających teren inwestycji drogowej określone w decyzji o ustaleniu lokalizacji drogi, decyzji o ustaleniu lokalizacji drogi krajowej albo decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej
.
Jednocześnie jak grzyby po deszczu zaczęły się mnożyć specustawy dla innych branż – kolejowa, lotniskowa, powodziowa, a nawet specjalna specustawa o gazoporcie w Świnoujściu (specustawę na Euro z litości pominiemy). Wszędzie tam, gdzie urzędnicy nie radzą sobie w gąszczu przepisów i długotrwałych procedur opracowanych przez innych urzędników, pojawiają się ścieżki na skróty, potęgujące radosny chaos.
Jak telekomunikacja drogowcom wbiła kanał w plecy
Najnowszym przebojem jest specustawa telekomunikacyjna, czyli ustawa z dnia 7 maja 2010 r. o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych (Dz. U. z dnia 16 czerwca 2010 r.) Na łamach prasy specjaliści alarmowali już, że w jej efekcie gminy będą musiały jeszcze raz uchwalać przyjęte z wielkim trudem plany zagospodarowania przestrzennego. Bez echa przemknął jednak inny ciekawy przepis tej specustawy, a konkretnie art. 62., który w art. 39 ustawy z dnia 21 marca 1985 r. o drogach publicznych dodaje m.in. ust. 6a.:
Najpóźniej na 6 miesięcy przed dniem złożenia wniosku o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej albo o pozwoleniu na budowę dróg, o których mowa w ust. 6 pkt 2, zarządca drogi zamieszcza na swojej stronie internetowej informację o zamiarze rozpoczęcia budowy lub przebudowy drogi i możliwości zgłaszania zainteresowania udostępnieniem kanału technologicznego, jednocześnie zawiadamiając o tym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej, zwanego dalej Prezesem UKE.
Gdy dwa lata temu rząd wprowadzał karkołomne rozwiązanie prawne pt. zezwolenie na realizację inwestycji drogowej
, tłumaczył że jego celem jest uproszczenie oraz przyspieszenie prac związanych z przygotowaniem inwestycji drogowych. Minęły dwa lata i lekką ręką ten sam rząd dołożył do uproszczonego i przyspieszonego trybu ekstra 6 miesięcy na zastanawianie się nad kanałami technologicznymi. Bo w końcu co to jest banalne 6 miesięcy w porównaniu np. z 21 dniami na konsultacje społeczne?
Tramwajowe skutki uboczne
Niestety, wygląda na to, że jedną z pierwszych inwestycji, która padnie ofiarą telekomunikacyjnego sabotażu dróg, będzie… tramwaj. A konkretnie linia na Tarchomin. 1 lutego 2011 r. Prezydent m.st. Warszawy zamieściła na stronach ZTM, ZDM i UD Białołęka ogłoszenie w sprawie kanałów teletechnicznych w związku z budową linii tramwajowej na Tarchomin. A zatem na samo złożenie wniosku o decyzję środowiskową poczekamy przynajmniej do sierpnia…
Co dalej?
W kolejce czeka już specustawa przesyłowa, pogardliwie określana przez tych, którzy już swoje specustawy mają, „ustawą o gównociągach”. Nasuwa się oczywiste pytanie, kiedy wreszcie ten festiwal specustaw się zapętli i konieczna będzie nowa specustawa drogowa do obchodzenia zapisów pozostałych.
A gdyby tak dla odmiany zacząć stosować takie znane z niektórych krajów Europy narzędzie jak planowanie przestrzenne?
Czy naprawdę budowa infrastruktury w oderwaniu od ładu przestrzennego to taki dobry pomysł?