Rowerolucja Warszawa – wiosenny przejazd rowerowy
Drugi przejazd w ramach inicjatywy #rowerolucja odbył się w Poniedziałek Wielkanocny, w który przypadał też zresztą prima aprilis.
Spotkaliśmy się o 15:00 pod warszawskim ratuszem, aby pół godziny później wyruszyć w kilkunastokilometrowy przejazd ulicami Śródmieścia, Woli i Ochoty. Przed startem przedstawiliśmy nasze postulaty skupione wokół hasła „Rowerowe Drogi Na 6”. Mogliśmy także wysłuchać wystąpień kilkorga osób kandydujących w nadchodzących wyborach samorządowych, które deklarowały starania o rowerową rewolucję.
W przejeździe wzięli udział nie tylko mieszkańcy Warszawy, ale także podwarszawskich miejscowości. Przyjemnym widokiem były roześmiane dzieciaki w rowerach cargo. Spory przekrój wiekowy uczestników to także pozytywny aspekt imprezy – widać, że rower jest jednym z najbardziej inkluzywnych środków transportu. Jedyne, czego potrzebują jego użytkownicy to wygodne i bezpieczne warunki do jazdy, a takie właśnie zapewniała nam obstawa kilku radiowozów, wspierana działaniami osób z naszej grupy zabezpieczeniowej.
Około godziny 17:00 dojechaliśmy na Pole Mokotowskie, gdzie po krótkim podsumowaniu imprezy pożegnaliśmy się.
Drugie wydanie akcji #rowerolucja zauważyły media oraz ich czytelnicy. Oto kilka komentarzy pod artykułem w Gazecie Stołecznej:
Nic dodać, nic ująć. Mam przyjemność odwiedzać co jakiś czas Londyn i jeździć po nim na rowerze miejskim, bo to najtańszy sposób poruszania się tam, a przy tym przyjemny. I w pełni bezpieczny, bo nawet na ulicach samochody i autobusy jeżdżą wolno, a osoby na rowerach omijają szerokim łukiem.
To co jest tam najfajniejsze, to właśnie spójność i ciągłość rozwiązań rowerowych. Są wyraźne znaki namalowane na jezdni, i nawet kiedy kończy się droga rowerowa, to znaki kierują, gdzie jechać dalej. Można nie znać danej okolicy i bez problemu jechać. Trasy dla rowerów za dosłownie wszędzie, czy to w formie osobnych dróg, czy to poboczy, czy specjalnych przejazdów, czy innych oznaczeń. Genialne.
W Warszawie największym problemem jest właśnie brak ciągłości. Jest ścieżka rowerowa, która nagle się kończy, i nie wiadomo co robić. Zgodnie z przepisami powinienem się znaleźć na ulicy, często wielopasmowej, czasem na przeciwległej jezdni, nie wiadomo właściwie jak. Potem nagle pojawia się ścieżka, po tej samej albo po drugiej stronie, bez oznaczenia, i też nie wiadomo jak się na niej znaleźć. Najlepszym znanym mi przykładem jest ul. Powązkowska od ul. Okopowej do początku ul. Gen. Maczka. Brak ścieżki, ścieżka po lewej stronie jezdni, znowu brak ścieżki. Zero oznaczeń i zero połączenia między nimi. Tragedia.
__________________________________
Kiedy wreszcie pasy dla rowerów będą projektowane jako część jezdni, a nie chodnika? Pasy dla rowerów powinny być fizycznie oddzielone krawężnikiem (i/lub trawnikiem) zarówno od pieszych, jak i przerywanym krawężnikiem od samochodów (rozwiązanie z krajów Beneluksu).
Dlaczego projektanci nie korzystają ze sprawdzonych rozwiązań z Europy Zachodniej, tylko projektują ścieżki rowerowe w sposób maksymalizujący konflikty między rowerzystami a pieszymi? Kiedyś na odcinku 200 metrów naliczyłem sześć skrzyżowań DDR z chodnikiem, wszystkie pod niewielkim kątem, wyglądało to jakby projektant celowo przeplatał drogę dla rowerów z chodnikiem, żeby było jak najwięcej wypadków.
__________________________________
Rozwiązania rowerowe w wielu miastach istnieją. Raz lepsze raz gorsze, ale jest się czym inspirować. W dobie ocieplenia klimatu i często bezśnieżnych zim w Waw, zbudowanie systemu dróg dla rowerów jest wręcz konieczne.
Ale władze miasta próbują za wszelką cenę pokazać, że klasycznie już „nie da się”. Ostatnie doniesienia o przetargu na projekt rozwiązań na Puławskiej z perspektywą wykonania w latach 30. Tylko to potwierdzają.
Odwagi samorządzie!
__________________________________
Przy budowie ścieżek idzie się na ilość, zapominając, że jest to ciąg komunikacyjny, który powinien łączyć pkt A z pkt B.
W efekcie buduje się czasem bezsensowne kawałki ścieżki rowerej (przy okazji często likwidując deficytowe miejsca parkingowe) zamiast skupić się na głównych ciągach, które np łączyłyby poszczególne dzielnice.
__________________________________
To nie był pierwszy przejazd Rowerolucji, chyba że pierwszy w tym roku 😉 I warto byłoby jednak wspomnieć, skoro pisze się o kontekście wyborczym akcji, że na przejazd licznie stawili się kandydaci Lewicy w wyborach (w tym kandydatka na prezydentkę) oraz co najmniej jeden kandydat 3D, którzy na początku wygłaszali krótkie przemówienia i deklarowali swoje cele na tę kadencję, za to jak zwykle z KO nie było nikogo, chociaż podobno są tacy zieloni i prorowerowi…
Uczestnikom i uczestniczkom dziękujemy za przybycie i wesołą zabawę. Widzimy się na kolejnym przejeździe, który odbędzie się 9 czerwca, w ramach nadchodzącego Warszawskiego Święto Rowerowego.
















