Zdążyłem, bo jechałem 50 km/h
Pod koniec stycznia został skierowany do sejmu rządowy projekt nowelizacji ustawy Prawo o Ruchu Drogowym. Zakłada on ograniczenie dopuszczalnej prędkości w obszarze zabudowanym do 50 km/h. Federacja Zielonych i Polski Klub Ekologiczny poparły projekt i wspólnie z Ministerstwem Transportu i Gospodarki Morskiej rozpoczęły kampanię propagującą taką zmianę.
A oto dlaczego jesteśmy za ograniczeniem prędkości w miastach:
– 50 km/h to do 2000 zabitych mniej na polskich drogach co roku. Jak wynika z doświadczeń krajów które ograniczyły maksymalną prędkość na drogach miejskich, działanie takie spowodowało spadek liczby ofiar śmiertelnych o 20 – 30% (Szwajcaria – 1984r. – 24%, Dania – 1985 r. – 24%, Francja – 1990r. – 27%). W Polsce rocznie ginie już ponad 7000 osób.
– 50 km/h na drogach miejskich obowiązuje w całej Europie zachodniej, we wszystkich krajach Unii Europejskiej oraz w Szwajcarii, Norwegii, a także w Czechach i na Węgrzech. Wyższe limity prędkości obowiązują jedynie w krajach takich jak: Bułgaria, Jugosławia, Rosja, Rumunia, Słowacja.
– 50 km/h to konkretne oszczędności dla budżetu państwa. Obecnie straty państwa z powodu wypadków drogowych stanowią równowartość 7% budżetu. Mniej wypadków to także mniejsze wydatki ubezpieczycieli i niższe stawki ubezpieczeń.
– Ograniczenie prędkości to nie tylko zmniejszenie liczby wypadków, ale także mniejsze zużycie paliwa, energii, mniejsza emisja zanieczyszczeń i hałasu. A to oznacza zdrowsze społeczeństwo i mniejsze wydatki na służbę zdrowia.
– Ograniczenie prędkości nie spowoduje zakorkowania miast, gdyż prędkość 50 km/h jest optymalna pod względem przepustowości ulic. Powyżej tej prędkości znacznie zwiększa się bezpieczna odległość między pojazdami. Na terenie zabudowanym na drogach szybkiego ruchu, organizator ruchu będzie mógł dopuścić wyższą prędkość – przez ustawienie odpowiedniego znaku.
Prędkość ma decydujący wpływ na liczbę i konsekwencje wypadków. Nadmierna prędkość jazdy jest najczęstszą przyczyną wypadków w Polsce. Pieszy potrącony przez pojazd jadący z prędkością 50 km/h ma 40% szans na przeżycie, potrącony przez pojazd jadący z prędkością 60 km/h już tylko 15%.
A oto inny przykład: samochód jest w odległości 26 m od pasów, na które nagle wkracza pieszy. Kierowca jadący z prędkością 50 km/h zdąży zatrzymać się przed pasami. Kierowca jadący z prędkością 60 km/h uderzy w pieszego z prędkością 42 km/h.
Jednocześnie chcemy zwrócić uwagę na dramatyczną sytuację pieszych w naszym kraju. W polskich miastach najechania na pieszych stanowią blisko 60% wypadków. Tymczasem w krajach Unii Europejskiej tego typu wypadki stanowią od 8 do 19%. I tak w Warszawie rocznie ginie 158 pieszych, w dwumilionowym Berlinie 72, w Sztokholmie 11, a w Bernie 1. Taki kontrast wynika z tego, że w krajach zachodnich decydującym czynnikiem przy organizowaniu ruchu jest bezpieczeństwo człowieka. Prędkość w miastach jest ograniczona do 50 km/h, a poza głównymi ulicami nawet do 30 km/h. Ulice są projektowane w ten sposób, aby trudno było rozwinąć prędkości wyższe od dopuszczalnych. Tymczasem dla przykładu w Warszawie likwiduje się przejścia dla pieszych, co skłania kierowców do rozpędzania się, a pieszych do przechodzenia przez jezdnię w miejscach nie oznakowanych.
Uważamy, że najwyższy czas zadbać o życie ludzkie. Pierwszym, najpoważniejszym krokiem powinno być ograniczenie prędkości w terenie zabudowanym do 50 km/h