Populizm paliwowy
Obniżenie akcyzy na benzynę nie wpływa znacznie na cenę, ale wyraźnie pokazuje sposób myślenia naszych władz. Bezskutecznie szukający poparcia protopremier w ramach prób zdobycia popularności obniża akcyzę o pięć groszy na litrze gdy tylko media zaczynają donosić, że Polacy po raz pierwszy od dawna zaczęli się zastanawiać nad tym ile spalin produkują. A w każdym razie nad tym ile benzyny spalają.
Najbardziej logiczną kontynuacją tych myśli byłoby zastanowienie się nad alternatywami dla samochodów napędzanych paliwami kopalnymi. Może ktoś nawet przypomniałby sobie, że złoża tych paliw nie są bynajmniej nieskończone, a ich spalanie ma negatywne skutki nie tylko dla portfeli ale i dla zdrowia ludzi, zwierząt i roślin. Nie wspominając o ich wpływie na suwerenność państw, które nie posiadają własnych złóż a są uzależnione od ropy — w dużej mierze poprzez przyzwyczajenia obywateli.
W przypadku gdyby politycy myśleli logicznie (a nie populistycznie), musieliby w końcu dojść do wniosku że należałoby zacząć zachęcać do zmian, patrząc w przyszłość, zamiast utwierdzać ludzi w wierze, iż zawsze można powrócić do wczorajszego stanu rzeczy. Nie musieliby nawet sięgać po obarczone już negatywnymi skojarzeniami „reformy” — wystarczyłoby przypomnieć mimochodem, że istnieją inne środki transportu od samochodu oraz inne żródła energii niż ropa naftowa. Ustrój kapitalistyczny, co jakiś czas najwyżej popychany przez władze, zrobiłby resztę.
Jeżeli spalanie dużej ilości paliwa się nie opłaca, trzeba szukać alternatyw: możemy częściej zacząć wsiadać na rower a nie do samochodu aby pokonać kilometr dzielący nas od sklepu. Na dłuższe dystanse moglibyśmy przypomnieć sobie o kolei lub o tych dziwadłach, o których słyszeliśmy w ciekawostkach „Wiadomości” ileś lat temu… Jak to się nazywało… Alternatywne źródła energii? A nawet jeżeli nie, zwrócilibyśmy zapewne uwagę na fakt, że stare samochody (np. te ponownie sprowadzane z zagranicy) są nie tylko szkodliwe dla środowiska ale i dla naszych oszczędności, gdyż powstały w czasach tańszego paliwa i nie były zorientowane na jego oszczędzanie.
Oczywiście wszystko to mogłoby odbyć się szybciej gdyby było w jakiś sposób wspierane przez rząd: chociażby drogą dofinansowania badań nad pojazdami mogącymi jeździć bez benzyny w pogodne dni czy też ogólnie propagacji energii taniej i nieszkodliwej, tj. słonecznej lub wiatrowej. W obu przypadkach fakt, że jesteśmy społeczeństwem biednym jak na normy Unii Europejskiej posłużyłby jako atut — tańsze źródła energii powinny być u nas bardziej popularne, dzięki czemu mogliby?my choć raz być pionierem, a nie powtarzać doświadczenia Zachodu z dziesięcioletnim opóźnieniem. Takim wsparciem byłoby pogodzenie się rządu ze wzrostem cen paliw, a nie sprzeczne z zasadami polityki ekologicznej obnizanie akcyzy w nadziei na cud cenowy. Jednak polskie władze nie patrzą w przyszłość. Na ich usprawiedliwienie można dodać, że daleko przez smog nie widać.