Aleja Zjednoczenia rowerów z pieszymi
W teorii pojazd, w praktyce pieszy
Zarząd Dróg Miejskich od roku prowadzi kampanię Rower to pojazd
próbując
zniechęcić cyklistów do jazdy po chodniku. Jednocześnie kolejne ciągi rowerowe integruje z… chodnikami, wkładając kij w szprychy własnej kampanii i jej celów. Obok jedna z grafik kampanii.
Jaskrawego przykładu własnej niekonsekwencji dostarczył ZDM budując w ub. roku drogę dla rowerów przy ul. Słowackiego. Zamiast wykorzystać zbędne połacie asfaltu na jezdni i zaoszczędzić publiczne środki, wpuszczono rowerzystów między chodnik a budynek, zlikwidowano trawnik i stworzono liczne punkty kolizji z pieszymi (na zdjęciu 5 z nich). ZDM i ratusz nie wyciągają żadnych wniosków z błędów przeszłości [zobacz >>>].
Co się nie zmienia w alei Zjednoczenia?
Kolejny przykład pogarszania bezpieczeństwa i wygody ruchu rowerowego i pieszego stanowi prowadzona od jesieni przebudowa alei Zjednoczenia na Bielanach. Widać na nim w pełnej krasie hipokryzję i niemoc urzędników odpowiedzialnych za stołeczny transport, nieustannie skupionych na tym, jak nie narazić się zmotoryzowanym.
Wpis Pełnomocnika poświęcony tym zmianom na fejsbuku we wrześniu ub.r. zatytułowano „Funkcjonalność i estetyka”. Zapowiedziano ,,nowy przebieg”. Zobaczmy, czy projekt daje podstawy do takiej reklamy.
Z całej trasy w alei Zjednoczenia najbardziej nieudany (niebezpieczny i niewygodny) jest niewątpliwie odcinek między Marymoncką a Cegłowską. Obie grupy użytkowników były przez 20 lat skazane na konflikty i rozwiązywanie puzzli z szarej i czerwonej kostki pod nogami. Po wprowadzeniu komunikacji autobusowej do ,,beneficjentów” dołączyli hojnie obdarowani miejscem pasażerowie.
Zawężanie już i tak wąskiego chodnika przez parkujące nielegalnie samochody nie należy do rzadkości.
Tutaj przekracza ulicę bardzo wiele osób, w tym większość z/do przystanku (nadmiernie oddalonego od Marymonckiej). Naturalna tendencja pieszych do ścinania zakrętów sprzyja kolizjom z rowerami. Nowy projekt zachowuje również tę wadę.
Zamiast wykorzystać okazję do rozwiązania nabrzmiałych i aż nadto widocznych problemów – ZDM zaniechał odpowiednich korekt i postanowił zakonserwować tę niezgodną z prawem i standardami patologię na kolejne lata.
W omawianym miejscu występuje intensywny ruch pieszy generowany przez AWF, stację metra, przystanki, budynki mieszkalne i liczne obiekty handlowe i usługowe. Duże potoki pieszych nie mieszczą się na chodniku o minimalnej dopuszczalnej prawem szerokości i będą korzystać z sąsiedniego ciągu rowerowego, nawet jeśli pojawi się na nim asfalt.
Ciąg rowerowy będzie też nadal przekraczany przez użytkowników autobusów oraz wykorzystywany jako przestrzeń oczekiwania. Inwestycja nie przewiduje bowiem wiaty przystankowej, gdyż w przyjętym dysproporcjonalnym podziale pasa drogowego nie ma możliwości jej legalnego usytuowania. Realizowany projekt prowadzi więc nieuchronnie do konfliktów między pieszymi a rowerzystami, a tym samym zagraża bezpieczeństwu ruchu.
Rozdawanie ulotek, naklejek i szprychówek z hasłem Rower to pojazd
, malowanie go na nawierzchni i zamieszczanie w internecie nic pod tym względem nie zmieni.
Bez konsultacji, bez wyjaśniania
Dlaczego tak się stało? Czym kierowali się decydenci? Nie wiadomo. Dyskutować nad problemami i wariantami rozwiązań można było na etapie koncepcji i projektowania. Niestety, dyrektor ZDM pełniący jednocześnie funkcję Pełnomocnika Prezydenta Warszawy ds. Komunikacji Rowerowej [zobacz >>>] już dawno nie respektuje obowiązku konsultacji wynikającego z §5 zarządzenia 5523/2010 [zobacz >>>].
Braki te Pełnomocnik nadrabia aktywnością na swym profilu fejsbukowym. Tam też próbowałem uzyskać wyjaśnienie, dlaczego zaniechano naprawienia tak oczywistej patologii. 27 września ub.r. Pełnomocnik napisał Niestety wiele się tam nie zmieni. Wynika to dwóch rzeczy: zakres prac nie obejmuje skrzyżowania z Marymoncką, droga rowerowa ma omijać plac przed remizą straży pożarnej.
Ponieważ żadna z tych przyczyn nie należy do gatunku sił wyższych, fizycznych ograniczeń itp. – są de facto zwykłymi założeniami – zapytałem ponownie, dlaczego ,,nie obejmuje” i dlaczego ,,ma omijać”. Pełnomocnik zamilkł i ponownej odpowiedzi się nie doczekałem.
Do wyłączania kluczowych skrzyżowań z zakresu inwestycji rowerowych zdążyliśmy się już przyzwyczaić jako do utrwalonego standardu w działaniach stołecznych jednostek. W tym przypadku występuje ono nie tylko na obu krańcach, ale i w środku przy ul. Kasprowicza. Może wypadałoby doprecyzować, że Rower to pojazd
ze zdolnością teleportacji?
Nowością jest niczym nieuzasadnione założenie swego rodzaju eksterytorialności placu przed remizą straży pożarnej. Być może powiela ono zalecenie z wczesnej wersji projektu (widoczne obok). Dlaczego piesi i rowerzyści – dużo lepiej słyszący i widzący sygnały pojazdów uprzywilejowanych, niż zamknięci w autach kierowcy, bardziej zwrotni od samochodów – nie powinni przemieszczać się skrajem placu? A równoległy ruch samochodów takich zastrzeżeń nie wywołuje?
Dlaczego ,,względów bezpieczeństwa” projektant nie zastosował do konsekwencji (omówionej już wcześniej) lokalizacji przystanku, ruchu pieszego i rowerowego u dołu tego rysunku? Na te pytania nie znamy odpowiedzi.
Można było inaczej
Niezrozumiałe ograniczenia przyniosły fatalne skutki również pod względem wygody i sprawności ruchu rowerowego. Spostrzegawczy czytelnicy i bywalcy tej ulicy z pewnością zauważyli aż pięć zakrętów pod kątem prostym na widocznym obok odcinku.
Tak się projektowało w Warszawie 25 lat temu i dziś wadliwości takiej geometrii (zaznaczonej na czerwono) nie trzeba chyba tłumaczyć. A może jednak trzeba?
Dziwne, że odpowiedzialni za projekt urzędnicy nie rozumieją jej i nie dostrzegli prostej możliwości poprowadzenia ruchu rowerów w inny sposób (zaznaczony na fioletowo) – z pojedynczym tylko zakrętem i bez licznych punktów i obszarów kolizji. Oczywiście nie byłaby to dwukierunkowa ddr, lecz połączenie pasa rowerowego z zasadami ogólnymi. Dla przeciwnego kierunku przebieg byłby analogiczny.
Złośliwy recenzent mógłby postawić tezę, że komuś zależało na mnożeniu zagrożeń kolizją, jakby w alei Zjednoczenia ich brakowało. ZDM wyszykował kolejne nowe punkty kolizji w postaci dojść do parkingów przecinających ciąg rowerowy. Część z nich zaznaczono na dwóch fragmentach projektu między Barcicką a Cegłowską.
Rower to…?
Rower to pojazd, więc porusza się zdecydowanie szybciej od pieszego i stanowić może dla niego zagrożenie. Rower to pojazd, więc rowerzysta oprócz praw ma na drodze także obowiązki. Zależy nam na wzbudzeniu empatii i poczucia odpowiedzialności wśród rowerzystów.
– czytamy w witrynie ZDM
Autorzy tej kampanii błędnie wybrali grupę celową. Wzbudzanie empatii i poczucia odpowiedzialności należało zacząć od decydentów: wiceprezydenta Roberta Soszyńskiego [zobacz >>>] i (byłego już) dyrektora Biura Polityki Mobilności i Transportu Michała Domaradzkiego, którzy swym prosamochodowym nastawieniem zaciągnęli hamulec na zrównoważonym rozwoju transportowym Warszawy. A może i od prezydenta Trzaskowskiego, który tolerując działania i zaniechania swych podwładnych – bierze za nie polityczną odpowiedzialność.
Adresowanie przekazu do bezsilnych pieszych i rowerzystów, przy jednoczesnym przerzucaniu na nich ciężaru utrudnień i zagrożeń związanych z dalszym faworyzowaniem motoryzacji [zobacz >>>], nie jest ani skuteczne, ani uczciwe, ani zabawne.
C.d.n.
W tym artykule skupiliśmy się na kwestiach rowerowych, ale nie wyczerpują one zastrzeżeń do przebudowy alei Zjednoczenia. W następnym odcinku przyjrzymy się jej pod kątem zgodności z ustaleniami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego [zobacz >>>].
Zobacz też
Materiały nt. przebudowy, w tym projekt wykonawczy drogowy
zdm.waw.pl/zamowienia_publiczne/dpz-25-pn-21-19/
Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego obszaru Starych Bielan
mapa.um.warszawa.pl/mapaApp/dane/Plany/Bielany/3.12.pdf
Kampania ZDM Rower to pojazd
zdm.waw.pl/rower-to-pojazd/