Rowerowe wrażenia z Berlina

Redakcja 8 listopada 2011 Zaktualizowana 8 grudnia 2022

Listopad na rowerze rozpoczęty

Korzystając z wolnego długiego weekendu odwiedziłem na przełomie października i listopada Berlin. Moim głównym celem były muzea, jednak jako sympatyk rowerów nie mogłem przejść obojętnie obok wspaniale zorganizowanej infrastruktury. Władze miasta zadbały, by poruszanie się po nim rowerem było sprawne i dostępne dla wszystkich, zarówno młodych jak i starszych.

Rowerzyści dzielą się na tubylców oraz turystów, którzy wypożyczyli dwa kółka i widać, że ostatni ich kontakt z rowerem był bardzo dawno temu. Jedni i drudzy poruszają się przygotowanymi ścieżkami i pasami rowerowymi oraz pasami autobusowymi, na których ruch rowerów jest dopuszczony. Tam, gdzie to potrzebne, rowerzyści mają osobne światła do jazdy na wprost lub skrętu w lewo. Na skrzyżowaniach zazwyczaj są wymalowane pasy pomagające w zorientowaniu się, jak je pokonać.

Wracając do turystów – prawie na każdym rogu czekają na nich rowery prywatnej wypożyczalni po 10€ za dzień lub też rowery miejskie. Chcący zwiedzić Berlin na dwóch kółkach mogą też skorzystać z bogatej oferty wycieczek rowerowych. Normalnym widokiem jest grupa 15 osób jadących wężykiem za przewodnikiem. Sam skorzystałem z wypożyczalni w hotelu i mogłem cieszyć się zwiedzaniem miasta z perspektywy roweru.

Uzupełnieniem całej infrastruktury są miejsca, gdzie można zaparkować rower. Stojaków jest całe mnóstwo – od małych przed każdym sklepem, który traktuje je jako reklamę, przez średnie przy kamienicach i stacjach metra po duże parkingi na placach miejskich.

Berlin wykorzystał swoje przyjazne ukształtowanie terenu i stworzył warunki, w których mieszkańcy i turyści czują się bezpiecznie na drogach, co widać po ilości użytkowników dwóch kółek.