Urząd Miasta konsultuje, czyli szukając drzew w lesie
Jako dodatkowy komentarz do ogłoszenia o konsultacjach społecznych dotyczących komunikacji rowerowej na Bielanach organizowanych przez Centrum Komunikacji Społecznej m.st. Warszawy [zobacz >>>], zamieszczamy list przesłany na adres konsultacji i do naszej wiadomości:
Konsultacje czy strata czasu?
Szanowni Państwo,
włączam się do tej akcji z nadzieją i zarazem z obawą, że jest to z mojej strony strata czasu. Jak bowiem odnieść się do faktu, że dzielnica prosi o wskazówki, a jednocześnie nie jest w stanie uchylić ustawionego przez siebie zakazu jazdy rowerem na ustanowionej przez siebie trasie
rowerowej, o co dopraszam się w kolejnych pismach od przeszło roku? [zobacz >>>] Do podobnie pesymistycznych wniosków skłaniają zgłaszane od blisko 10 lat (!) sprawy ślepego zakończenia trasy rowerowej na przedłużeniu ul. Broniewskiego [zobacz >>>] [zobacz >>>] czy przejazdu rowerowego przez tę że ulicę przy skrzyżowaniu z ul. Rudnickiego
[zobacz >>>].
Najpoważniejszy problem rowerzystów na Bielanach
Jeżeli miałbym zilustrować zdjęciem najpoważniejszy problem komunikacji rowerowej na Bielanach, byłby to zbiorowy portret Rady Dzielnicy z panem burmistrzem na czele i pracowników bielańskiego ratusza. Zapewne są tam osoby kompetentne w tym zakresie, ale najwyraźniej nie one decydują o faktycznie realizowanej polityce komunikacyjnej. Najpilniejszą sprawą wydaje mi się zatem dokształcenie decydentów.
Skoro są odpowiednie fundusze, należałoby zorganizować dla nich kilkudniowy praktyczny kurs poruszania się rowerem po mieście, np. dwa dni po Warszawie i dwa w Berlinie. Gdy zobaczą i poczują na własnej skórze różnicę między dobrą infrastrukturą a jej karykaturą, otworzy się szansa na rozsądne decyzje w tej sprawie. Warszawscy rowerzyści chętnie pomogą w przygotowaniu i przeprowadzeniu takiego szkolenia.
Rowerem do szkoły
W sferze działań bardziej bezpośrednich proponuję (a właściwie powtarzam propozycję zgłoszoną już 30 III 2007 r. na zaproszenie dzielnic Żoliborz i Bielany, a przesłaną m.in. na ówczesny adres „rowerowy” miasta:
Wdrożyć program „Rowerem do szkoły”. Uczniowie, szczególnie szkół średnich, to wymarzona grupa potencjalnych użytkowników roweru. (…) Jeżeli ludzie w tym wieku oswoją się z rowerem jako środkiem transportu, będą go używać i później.
Choć dla dzielnicy Bielany trzeba dobrać inny przykład niż podany wtedy – choćby szkoły średnie przy ul. Żeromskiego i Staffa (Reymonta, „Kasi”, Jose Marti, Domeyki) – propozycja jest w pełni aktualna. Można łatwo dotrzeć do 100% potencjalnych użytkowników (uczniowie i pracownicy danej
szkoły), uzyskać ich opinie, zachęcić, stworzyć mapę z wszystkimi trasami dojazdu, monitorować efekty podjętych działań, przekonać się o faktycznym potencjale komunikacji rowerowej i barierach przed nią stojących.
Przy realizacji takiego projektu stanie się jasne, że problem nie polega na tym, ile metrów dróg dla rowerów się zbuduje, tylko jak dostosuje się do tej kategorii użytkowników całą sieć drogową – że ważniejsze jest uspokojenie ruchu, dopuszczenie jazdy rowerem pod prąd lub po chodniku, zapewnienie szczególnych środków bezpieczeństwa na istniejących przejazdach rowerowych, przygotowanie zadaszonej, wygodnie usytuowanej i najlepiej monitorowanej przechowalni rowerów przy szkole.
Szukając drzew w lesie
Na razie pytanie, czy widzę na Bielanach problemy utrudniające życie rowerzystom, brzmi dla mnie jak zadane w środku lasu pytanie o to, czy widzę jakieś drzewa. Widzę, ale mam wątpliwości, czy jest sens odpowiadać. Zapewne po części mogą je Państwo rozwiać informując bliżej o przyznanych z Funduszu Norweskiego pieniądzach: jakie to kwoty, na jaki konkretnie cel mogą być wydane i w jaki sposób dotąd zostały wykorzystane.
Z wyrazami szacunku
Marek Słoń