Jak budując niszczyć – poradnik dla gospodarza Dzielnicy B.
Mój drogi, wiem, że masz kłopoty – wali ci się na głowę lawina listów, protestów itp. Oto kilka pomysłów, które Ci się mogą przydać.
1. Jeżeli dysponujesz skrawkiem zieleni i nie wiesz co z nim zrobić, na wszelki wypadek zabetonuj go i nazwij placykiem zabaw. Będzie Ci łatwiej postawić tam kramy, kioski itp. O skrawku zieleni wszyscy rychło zapomną.
2. Jeżeli jednak w planach figuruje jakiś większy obszar z kłopotliwym przeznaczeniem: na park, sport, rekreację itp – przede wszystkim powstrzymaj się od działania. Broń Boże nie próbuj zainteresować tym sponsorów sportowych – oni jeszcze gotowi potraktować Twoją propozycję serio (np stanąć do przetargu lub konkursu) i coś sprawnie zrealizować.
3. Jeżeli w pobliżu jest szkoła (lepiej dwie lub trzy), wyraź zgodę na budowę tuż przy niej jakichś dużych garaży, najlepiej piętrowych. Lepszy zawsze monotonny warkot motorów od wrzasku dzieci na boisku. Co więcej, nikt już nie będzie się domagać rozbudowy szkolnego stadionu bo nie będzie nań po prostu miejsca. Ołowica zresztą, nabyta w ciągu długich lat garażowych wyziewów szybko uspokoi młodych i niesfornych krzykaczy.
4. Nie słuchaj ekologów ani przyrodników – ich niechętny stosunek do zagęszczania zabudowy kosztem zieleni – jest bez znaczenia, kiedy miasto może dostać nieco kasy – a kto wie, może i niektórzy ludzie mogą się przy okazji załapać.
5. Znajdź zatem byle urzędowy pretekst, aby zabudować ten kłopotliwy kawałek gruntu, o który tamci naiwniacy toczą zacięte boje. Nie musisz oczywiście zabudowywać wszystkiego. W końcu plany mówią co innego, prawo jest prawem itd. Ale wiesz doskonale, że jak się coś uszczknie z całości, to potem znowu można trochę i znowu… Rozumiemy się?
6. Bo można tam wciąż jeszcze wstawić szereg kortów tenisowych, nawet mały basen, niewielką halę. Lecz jak odgryziesz kawałek, to już nic z tego się nie zmieści. A jeśli się nawet zmieści to będzie przeszkadzać mieszkańcom. Więc daj im do zrozumienia, że popierasz ich przeciw obłędnej sportomanii (nazwij to jak chcesz, wiem , że potrafisz). I krótko po tym, lecz nie spiesząc się zbytnio, odgryź kolejny kawałek gruntu i buduj dom, jeszcze jeden nowy dom Warszawo.
7. Pamiętasz tę piosenkę z dawnych lat? Kojarzy się? No, właśnie. Więc sięgnij po broń ideologiczną. Ci, którzy wojują o nędzny kawałek zieleni, przyznaj, że Twoi poprzednicy zrobili wiele, by w ciągu kilku dziesiątków lat ten kawałek pozostawał istotnie nędzny.
Myślę, że znajdziesz wiele innych argumentów, bardziej odkrywczych od moich. Wesprą Cię w tym na pewno Twoi utytułowani eksperci. Piszę to wszystko, bo może niedoskonale władasz – ludzka rzecz – sztuką argumentacji. Zatem do dzieła. W każdym razie wiem, że zgodzisz się ze mną, iż auta są zawsze ważniejsze od dzieci, garaże od szkół. A zieleń dobra na ekranie. Malownicza, a co najważniejsze – żadnych kłopotów.
Andrzej Ziemilski
Tekst powstał podczas walk o park przy ul. Perzyńskiego [zobacz >>>].