Notatki z bajktura – Estonia
29 lipca
Lanu – Salacgriva – Ainazi – Ikla – Häädemeeste – Uulu (87 km)
Wiatr od morza
Kolejna granica. Najpierw pojawiamy się na niewłaściwym przejściu,
później okazuje się, że Chorwaci potrzebują wiz do Estonii. Jest sobota, nic
się nie udaje załatwić, muszą wracać do Rygi. Jednym słowem – awaria.
30 lipca
Uulu – Sindi – Tori – Tootsi – Kergu – Aleti (72 km)
Do domu daleko
Machamy morzu na pożegnanie i odbijamy w głąb lądu. Czterech śmiałków
decyduje się skrócić drogę przez bagna. Docieramy do Tootsi, miasta jeszcze
dziwniejszego niż jego nazwa. Tubylcy zdecydowanie odradzają nam dalszą
podróż, sugerując powrót do głównej drogi. Anna, Eli i Pippa decydują się na
kompromisowe rozwiązanie – objazd bagna leśnymi dróżkami, ja niezrażony
ruszam szeroką groblą na północ.
Tootsi, miasto zakazane
Bagna okazują się gigantyczną kopalnią torfu. Po 4 km trafiam do
opuszczonej bazy sprzętu wydobywczego. Martwe miasto, żadnego dźwięku, nawet
ptaków nie słychać. Dookoła tylko niekończące się torfowiska i rdzewiejące
kombajny. Widok z wieży nie nastraja optymistycznie – dalej trzeba na
przełaj.
Na skróty
Kiedy jednak wpadam na pomysł, że można spuścić trochę powietrza z
opon, okazuje się, że nie taki diabeł straszny jak go tubylcy malują.
Kierunek wyznaczają okrutnie powykręcane szyny wąskotorówki. Gdy bagna
zaczynają się kończyć, trafiam na niespodziankę – kilkumetrowej szerokości
kanał. Desperacja czyni cuda – po drugiej stronie majaczą jakieś
zabudowania, a ja zdecydowanie nie mam ochoty wracać kilkanaście kilometrów.
Później tylko łąka, drugi kanał, zapuszczony sad, 5 km szutrów i znajduję
resztę ekipy w knajpie w Kergu.
Na skróty cd.
Nocujemy nad glinianką. Mimo czerwonego (wręcz krwistego) zabarwienia
wody niewielu odmawia sobie kąpieli.
31 lipca
Aleti – Järvakandi – Rapla – Pae – Höreda – Nömme – Maidla –
Pirgu (70 km)
Dzień turystyczny – zwiedzamy hrabstwo Rapla. Największym powodzeniem
cieszy się zabytkowa oberża w Nömme, ale dworki tyż pikne. Wieczorem sauna
oraz luksusowa kolacja w jednym z nich. Z dużą ostrożnością podchodzimy do
porcelanowej zastawy, szklanek, serwetek i całej reszty wyposażenia zupełnie
do Biketouru nie pasującego.
1 sierpnia
Pirgu – Pahkla – Tuhala – Aruvalla – Pikavere – Raasiku –
Jägala-Joa (75 km)
Znowu turystyka: głazy przyniesione przez lodowiec z Finlandii, podziemna
rzeka krasowa, wystawa rzeźb oraz mały wypadek drogowy. Nocujemy przy
największym w Estonii wodospadzie. Gdy zasiadamy do kolacji, odnajdują się
Chorwaci, ździebko nietrzeźwi i bardzo szczęśliwi.
Bieżąca woda ułatwia zmywanie
2 sierpnia: Jägala-Joa – Maardu – TALLINN — HELSINKI (52 km)
Do Tallinna wjeżdżamy przez wyjątkowo nudne i obskurne dzielnice
przemysłowe. Na szczęście Stare Miasto jest piękne jak zawsze. O 13 Mari
funduje nam wycieczkę po centrum, prezentując typowe dla wschodniej Europy
przykłady złego planowania przestrzennego i zarządzania transportem.
Wycieczka po Tallinnie
Nasi przewodnicy
Wieczorem płyniemy do Helsinek. Nocować mamy na wyspie Lammisaari. Prowadzi
nas Sampsa, Fin o niezwykle niskim głosie, budzącym skojarzenia z
katakumbami. Bardzo głębokimi katakumbami. Ostatni kilometr trzeba pokonać
pieszo wąską kładką przez trzciny, co okazuje się nie lada wyczynem po
ciemku i z sakwami.
„No milk on board!”