Biopiractwo, czyli patentowanie życia
Na terenach Azji Południowej ryż jest podstawowym produktem
spożywczym, jest on spożywany znacznie częściej niż ziemniaki w
Polsce. Już około X wieku rolnikom terenów dzisiejszych Indii i
Pakistanu udało się wyhodować niezwykłą odmianę ryżu, która z biegiem
lat została nazwana Basmati. Ryż Basmati cechuje się
doskonałymi walorami smakowymi oraz łatwością uprawy. Z biegiem lat
eksport ryżu Basmati staje się ważnym źródłem dochodu dla mieszkańców
Indii. W latach dziewiędziesiątych eksport ryżu z Indii do USA wart
był ok. 400 mln dolarów.
Na początku lat 90-tych firma RiceTec, gigant na rynku spożywczym z
siedzibą w Texasie otrzymuje od IRRI (Międzynarodowy Instytut Badań
Ryżu, który zbiera DNA poszczególnych odmian celem zachowania
potencjału genetycznego najważniejszych gatunków) nasiona ryżu Basmati
i po skrzyżowaniu ich z innymi odmianami przystosowuje ryż Basmati do
uprawy w warunkach amerykańskich. „Nowy” ryż wygląda tak samo i
smakuje tak samo jak oryginalny Basmati. 8 czerwca 1994 roku firma
RiceTec składa wniosek patentowy w Stanach Zjednoczonych na ryż o
nazwie Basmati. 2 września 1997 patent zostaje przyznany.
Po opatentowaniu ryżu Basmati wprowadzone zostają opłaty licencyjne
które mocno dotykają indyjskich producentów. Od roku 1998 USA wywiera
nacisk m.in. na Indie, celem podpisania umowy o wzajemnym uznaniu praw
patentowych. Rząd indyjski odmawia i pod naciskiem organizacji
pozarządowych przyjmuje stronę kółek rolniczych i składa wniosek do
USPTO (Amerykański Urząd Patentowy) o poddanie ponownej weryfikacji
części opatentowanych odmian (patent obejmuje 17 „wersji” ryżu i 3
metody uprawy). W chwili obecnej patent jest jednak ciągle
ważny.
Opisana historia jest typowym przykładem tzw. piractwa
biologicznego czyli biopiractwa. Koncerny branży farmaceutycznej i
spożywczej patentują sprowadzone z krajów strefy podzwrotnikowej i
zwrotnikowej rośliny nadające się do produkcji leków bądź do
krzyżowania bardziej wydajnych odmian przemysłowych (zboże, ryż
itp.). Często wykorzystują
know-how medycyny naturalnej, bez którego znalezienie
odpowiedniego zastosowania dla roślin byłoby znacznie bardziej
czasochłonne, a często niemożliwe. Wykorzystywane są także gotowe
ukształtowane wielowiekową selekcją odmiany.
Ludność rdzenna przeważnie nie otrzymuje żadnych gratyfikacji i
często nawet nie zdaje sobie sprawy że jest okradana. Patentujące
rośliny koncerny przeważnie nie kryją ich pochodzenia, często wręcz je
podkreślają jak w przypadku Basmati.
Podczas konferencji w Rio de Janerio (1992) uregulowano częściowo
dostęp do bogactwa naturalnego poprzez układ TRIPS (dotyczący praw
własności duchowej). Pozwala on patentować organizmy żywe za zgodą
państw, na terenie których one występują, z uwzględnieniem interesów
ludności miejscowej. Niestety, rządy krajów tzw. Biednego Południa
rzadko reprezentują interesy plemion zamieszkujących odległe prowincje
i często kierują się krótkookresowym interesem klasy rządzącej. Rząd
Indii podjął działania dopiero pod naciskiem organizacji
non-profit z całego świata.
Osobnym problemem jest brak odpowiedniej wiedzy biologiczno –
przemysłowej, który powoduje że umowy sformułowane są niekorzystnie, a
rzadkie endemiczne gatunki wykupywane są za bezcen. M.in. w ten sposób
udało się firmie Merck opatentować 500000 gatunków z Kostaryki za
milion dolarów czyli po 2 dolary za gatunek. Jedynie 10% tej sumy
trafiło do parku narodowego, w którym zbierano nasiona.
Koncerny farmaceutyczne często patentują nie samą roślinę, lecz
sposób jej przetwarzania zapożyczony z medycyny naturalnej, w tym
przypadku nie sposób udowodnić braku elementu innowacyjnego we wniosku
patentowym.
Problem biopiractwa należy rozpatrywać w szerszym kontekście
ochrony swoich rynków zbytu przez kraje rozwinięte. Ochrona przede
wszystkim sektorów spożywczych powoduje, że kraje ubogie, gdzie
rolnictwo tworzy większość dochodu narodowego i jest źródlem
utrzymania większości mieszkańców, nie mogą sprzedać swoich produktów
na najbardziej lukratywnych rynkach. Wraz ze znoszeniem ceł na
samochody, pralki, meble itd. należy liberalizować handel rolny, w
przeciwnym razie dystans jaki dzieli kraje eufemistycznie nazwane
rozwijającymi się od reszty świata będzie się pogłębiał. Wprowadzenie
patentów na organizmy żywe jest nie tylko wątpliwe moralnie, ale jest
przede wszystkim kolejnym posunięciem cementującym układ bogata
Północ – biedne Południe.
Zwalczaniem biopiractwa zajmuje się szereg organizacji non-profit,
przede wszystkim z Europy Zachodniej (Buko, Greenpeace, Evs,
Keinpatent i wiele innych). Działalność polega na zaskarżaniu i
ośmieszaniu patentów, ale przede wszystkim na popularyzacji wiedzy o
problemie. Ponieważ zaskarżanie patentów jest drogie i trwa latami,
potrzebne są rozwiązania systemowe, aby poluzować pętlę na szyi
indyjskich rolników.
Tak amerykański jak i europejski urząd patentowy mają swoje strony
internetowe na których można obejrzeć większość patentów. W większości
przypadków konieczne jest tylko wpisanie numeru patentu
np. EP1235919A1 na stronie Europejskiego Urzędu Patentowego
jest patentem na
kakao złożonym przez doskonale znaną w Polsce firmę Nestle. W
europejskiej nomenklaturze patentowej pierwsze dwie litery oznaczają
obszar ważności patentu (np. EP kraje EPO, którego Polska nie jest
członkiem) a ostatnia wskazuje czy patent został przyznany (A –
wniosek, B – przyznany patent). Także strony Amerykańskiego Urzędu
Patentowego są przejrzyste, i tam również aby otrzymać tekst
patentu (czasem razem ze zdjęciami) wystarczy znajomość numeru
patentu, który w stanach składa się z cyfr lub liter i cyfr (Basmati
5663484).