Tous ensemble contre Danone – wszyscy razem przeciwko Danone
Wszystko zaczęło się dość niewinnie: otóż firma Danone ogłosiła plan
zamknięcia części swoich fabryk i zwolnienia kilku tysięcy ludzi. Akurat
egzystencja firmy Danone nie była zagrożona – wręcz przeciwnie: Danone
osiągnęła w zeszłym roku rekordowe zyski, lecz w niczym nie przeszkadzało to
w zwolnieniu ludzi. Motywowano to chęcią zwiększenia konkurencyjności firmy
i dorównaniu gigantom branży spożywczej (czytaj: Nestle i Unilever).
Wydawało się że wydarzenie to nie będzie miało dużego rozgłosu – masowe
zwolnienia są przecież na porządku dziennym, a firmy wręcz licytują się w ich
wielkości. Stało się jednak inaczej. Rozmiary protestu przeszły oczekiwania
zarówno związkowców i NGO-sów jak i firmy Danone. Nawoływano do bojkotu
produktów firmy, który okazał się niezwykle skuteczny: w ciągu kilku tygodni
sprzedaż wyrobów mleczarskich Danone spadła we Francji o kilkanaście
procent.
Ensemble pour le boycott Danone
Danone, zamiast wycofać lub przynajmniej złagodzić skalę zwolnień, z
furią zaatakowało organizatorów protestu. Ponieważ zdecydowana większość
mediów była przychylna, a przynajmniej neutralna w stosunku do
protestujących, a z oczywistych względów niemożliwe jest zniszczenie
wszystkich gazet i stacji telewizyjnych, Danone skupiło swój atak na stronie
internetowej Jeboycottedanone.com (bojkotuję Danone), która to wg
firmy naraziła ją na wielomilionowe straty. Ponieważ listy z pogróżkami
wysyłane przez Danone nie na wiele się zdały, firma która „oddaje tobie co
kryje w sobie” skierowała sprawę do sądu. Sędzia zdecydował że na stronie
nie można używać nazwy ani logo firmy Danone. Nie był to jednak koniec ruchu
protestu przeciwko Danone, a wręcz przeciwnie: przybrał on coraz to większe
rozmiary i skierował się nie tylko na Danone, ale też Marks & Spencer i
innym firmom przeprowadzającym masowe zwolnienia.
Ensemble pour le boycott Danone
NGO-sy, związki zawodowe i „antyglobaliści wszelakiej maści”
zapowiedzieli masowy protest 9 czerwca. Zdecydowałem że taka atrakcja nie
może przejść mi koło nosa i sobotniego poranka wsiadłem w pociąg relacji Le
Havre – Paris St. Lazaire, wypełniony po brzegi ludźmi zmierzającymi na
demonstrację. W metrze w Paryżu emocje sięgnęły zenitu: tysiące zmierzają w
jednym kierunku: Place de la Republique (gdzie zaczynała się demonstracja),
słychać slogany antydanonowskie, ba! Część protestujących wykazała
maksymalny profesjonalizm i przygotowała specjalnie na tę okazję pieśń „nie
kupuję Danone”. La manif (manifestacja) przebiegła bardzo spokojnie i
odbiła się szerokim echem we Francji: zapoczątkowała publiczną debatę czy
grozi nam libéralisme sauvage (dziki liberalizm), spowodowała też ,że
Danone poprawiło warunki dla zwalnianych – większe odprawy i miejsce pracy w
innej fabryce Danone albo pomoc w znalezieniu pracy na miejscu dla każdego
zatrudnionego.