Św. Mikołaj nie przyniósł parkingu niegrzecznym kierowcom
Na Dewajtis staje stare
W niedzielę 7 grudnia obserwowaliśmy razem z ekipą TVN Warszawa [zobacz >>>] sytuację na ul. Dewajtis.
Sprawa nielegalnego parkowania i zmasowanego ruchu od pewnego czasu zeszła w naszej witrynie na dalszy plan ustępując przyszłościowym informacjom
o projektach połączenia ul. Dewajtis z Wisłostradą i toczącego się w tej sprawie postępowania.
Jednak, jak dowodzą dzisiejsze obserwacje, nabrzmiały problem wcale nie zmalał.
Mieszkaniec Bielan zwrócił naszą uwagę na informację gazety.pl o namowach ks. Wojciecha Drozdowicza do wyłączania telewizorów na czas adwentu.
Nasz czytelnik dodał, że w przypadku wiernych uczęszczających do kościoła pokamedulskiego znacznie bardziej przydałby się apel o rezygnację z samochodu.
W pełni się z tą opinią zgadzamy – co znalazło już odbicie w zeszłorocznym wspólnym apelu do ks. proboszcza [zobacz >>>].
Wtedy przyjął on pozytywnie sugestię [zobacz >>>] i poprosił przed coroczną kulminacją kongestii o dojście na mszę pieszo przyczyniając się w dużym stopniu do zapobieżenia kataklizmowi znanemu z lat ubiegłych [zobacz >>>].
Ks. Drozdowicz na pewno może w kwestii motoryzacji w rezerwacie zdziałać jeszcze więcej.
Przekonuje o tym nie tylko jego niekonwencjonalność i siła przebicia, ale ciekawy przypadek młodej mamy, którą szczera rozmowa z nami skłoniła do wycofania samochodu do Marymonckiej i dojścia pieszo z dzieckiem na ręce.
Dziękujemy i wyrażamy szczere uznanie dla klasy i budującej postawy godniej porównania z ewangelicznym wdowim groszem.
O ile większą siłę oddziaływania miałyby apele o ekologiczny umiar wypowiedziane z ambony.
Szczególnie w dawnej pustelni mnichów cichych i pokornych, otoczonej reliktem prastarej Puszczy Mazowieckiej – dającej (jak już pisaliśmy) idealną okazję, by apelować do wiernych o ascezę i post od samochodu. Niestety – niewykorzystywaną. Szkoda, że kardynał Lehmann i jego znany apel o rezygnację z samochodu [zobacz >>>] nie znajduje u nas naśladowców.
Pokolenie JP2 obecne w Lesie Bielańskim nie zna chyba homilii Jana Pawła II o ciężkim grzechu przeciwko środowisku
[zobacz >>>] i należałoby ją upowszechniać.
Lokalnych parafian razi nieumiarkowanie przyjezdnych [zobacz >>>] i tolerancja dla takich postaw.
Ale wróćmy do minionej niedzieli.
Rekord ustanowiony dziś przez kierującego tym samochodem na krakowskiej rejestracji postawionym na trawniku u stóp posągu św. Benedykta trudno będzie pobić. Trzeba by w tym celu wjechać co najmniej do kruchty. Niemożliwe?
Proboszcz wiedział, co robi, wieszając ten znak…
Jeden z warszawskich kierowców zapytany, czy nie uważa stawiania samochodu na zakazie za grzech, odrzekł, że ma dwoje dzieci, żonę w ciąży i oboje są biotechnologami.
Nie wpadł na to, by podwieźć rodzinę, a potem zaparkować przy Marymonckiej. Ale trzeba go zrozumieć, wyznał, że do tego kościoła uczęszcza „od zawsze”.
Nasilenie problemu wynika częściowo z odgrodzenia trawnika w południowej części poniżej skarpy, przez co ubyło miejsc postojowych.
Dla porównania ten sam teren podczas tegorocznej niedzieli palmowej.
I podczas zeszłorocznej.
Trudno mieć pretensje do UKSW, że nie chciał dalszej dewastacji trawnika…
Popyt jest tak wielki, że nawet otwarcie wszystkich prakingów na terenie, także tych należących do UKSW i na codzień płatnych, nie przynosi znaczącej poprawy.
Wielu warszawskich kierowców słynie nie tylko z brawurowej jazdy ale również z przebiegłości, żeby nie powiedzieć – cwaniactwa.
– tak spuentował Krzysztof Niewiadomski z TVP materiał w Kurierze Warszawskim 24 kwietnia 2006 r. Słowa nic nie straciły na aktualności [zobacz >>>].
Tu na Dewajtis wielu wyznaje niechlubną zasadę: skoro są przepisy, a nie ma miejsca, trzeba złamać przepisy, aby miejsce było
Fragm. Kuriera Warszawskiego TVP3 z 24 kwietnia 2006 r.
Trudno by tak niegrzecznym kierowcom [zobacz >>>] miejsca parkingowe przyniósł św. Mikołaj. Nie stworzy ich też żaden zaczarowany ołówek.
Nie można czekać na cud albo na wypadek, który przekona o skutkach zablokowania wjazdu dla straży pożarnej.
Dlatego apelujemy o opamiętanie do wszystkich, którzy czy to własną codzienną postawą, czy to z racji zajmowanego stanowiska czy piastowanej funkcji mogą przyczynić się do ograniczenia presji samochodów na środowisko i ludzi.
Ulicę Dewajtis trzeba odkorkować nie czekając na budowę jej połączenia z Wisłostradą.
Liczni odwiedzający ten unikalny zakątek i świątynię natury szukają w niej ciszy i spokoju. Nie odbierajmy im tej możliwości w imię wygodnictwa!
Wymagajmy od siebie, nawet kiedy inni od nas nie wymagają.
Specjalne słowa kierujemy do mediów, których siła oddziaływania również tu odgrywa istotną rolę.
Apel do mediów
Uroczystości w kościele pokamedulskim i towarzyszące im atrakcje są — i zapewne będą nadal — wdzięcznym tematem dla mediów.
Apelujemy więc do redaktorów podejmujących te tematy o nietracenie z oczu ich szerszego tła i aspektu środowiskowego.
Nie można zapominać, że pojemność dostępnych przy kościele legalnych parkingów już od dawna nie zaspokaja rosnącego popytu. Zachęcając kolejnych chętnych do przyjazdu samochodem wyrządza temu miejscu poważne szkody.
Gości (zwłaszcza tych niezorientowanych i nieprzygotowanych na problemy) naraża na stresujące poszukiwanie miejsca, stanie w korku w drodze powrotnej
i uleganie pokusie zaparkowania w miejscu niedozwolonym i związane z tym ryzyko mandatu.
Odpowiedzialność (za słowo, ale również za unikalny rezerwat) nakazuje więc informować o deficycie miejsc postojowych i zachęcać do korzystania z komunikacji miejskiej.
Od parkingu na Młocinach do ul. Dewajtis jedzie się tramwajem kilka minut, podobnie od Włościańskiej. Od metra Wawrzyszew spacer do kościoła nie powinien zająć więcej niż 20 minut (cały czas przez las).
Jakie są opinie i odczucia mieszkańców Bielan i miłośników Lasu Bielańskiego o motoryzacji w jego wnętrzu? Można przeczytać w materiałach
[zobacz >>>] [zobacz >>>] [zobacz >>>]
[zobacz >>>] [zobacz >>>] [zobacz >>>] [zobacz >>>]
[zobacz >>>]