Z góry na dół, wzdłuż i wszerz Liffey
Ostatni odcinek opowieści o okolicach Dublina [zobacz >>>] [zobacz >>>] zilustruje przeprawy przez rzekę Liffey, płynacą przez środek miasta, trasy i sposoby na poruszanie się wzdłuż niej oraz parę innych drobiazgów.
Rzecz o rzece
Na zły początek, warto zauważyć że gdzieniegdzie w Dublinie wciąż można trafić na zabytki w formie przewymiarowanych ulic. Czynione są jednak starania, aby zminimalizować generowane przez nie utrudnienia w ruchu. Przykładowo przez ten most można pokonać zarówno chodnikami na jego skrajach, jak i pasem dzielącym – umożliwia to przejście „zygzakiem”.
Na pocieszenie jednak warto zauważyć, że nowsze mosty cechują się zdecydowanie zdrowszym podejściem do podziału przestrzeni pomiędzy sprawców hałasu i korków a pozostałych uczestników ruchu.
Większość z otwartych lub odrestaurowanych w ciągu ostatniej dekady (od 1999 r.) mostów w mieście nie przewiduje ruchu samochodowego w ogóle.
Częściowo zrealizowano też dawny paryski pomysł na zabudowę rzeki w celach komunikacyjnych — jednak również tutaj postawiono na ruch niezmotoryzowany.
Nieco wyżej, na brzegu, ulice wzdłuż rzeki są sukcesywnie zwężane, by stworzyć atrakcyjną przestrzeń do poruszania się pieszo i rowerami. W przypadku tych drugich można korzystać z roweru publicznego, stającego się coraz popularniejszym rozwiązaniem w takich europejskich miastach jak Paryż, Londyn, Kraków, Wrocław czy Rzeszów.
Rower w łańcuchu multimodalności
W Dublinie zadbano o to, by wjazd na stację dokującą i wyjazd w niej był dobrze oznakowany. Przy okazji widać, ile samochodów i ile rowerów mieści się na takiej samej przestrzeni.
Oczywiście dostępne są też parkingi dla rowerów prywatnych – zarówno przy stacjach kolejowych w mieście…
…jak i dookoła niego (peron za budynkiem na drugim planie).
Mobilność osób o ograniczonej mobilności
Ci którzy nie zdecydują się zostawić roweru na stacji, bądź mają kłopoty z poruszaniem się, bez problemu dostaną się do pociągu. Jak widać, pochylnie są normą, nawet na czas remontu (niebieski zygzak w tle).
Mimo że Irlandii nieźle się powodzi, nie jest to aż tak bogaty kraj jak Polska, by wydawać krocie na zawodne i niewygodne podnośniki zamiast sprawdzonych pochylni.
Dotyczy to zarówno mniejszych przystanków, jak i głównych stacji przesiadkowych w Dublinie.
Samochody w mieście i dookoła
Dojeżdżający do irlandzkiej stolicy mogą skorzystać z rozbudowanej ostatnimi laty obwodnicy Dublina. Jednorazowy przejazd kosztuje 3 euro.
Jednak po zjechaniu z obwodnicy do miasta nie ma co liczyć na nadmiar pasów ruchu — poza wspomnianymi nielicznymi wyjątkami, w niewielu przypadkach przewidziany jest więcej niż jeden pas dla samochodów.
Będąc przy temacie metalowych puszek, można wspomnieć o ciekawostce, jaką są zasilane energią słoneczną kompresory śmieci.
I co to daje?
Jak widać, Dublin konsekwentnie stawia na multimodalność. Mieszkańcy dzięki coraz mniejszej liczbie samochodów w coraz mniejszym stopniu muszą się męczyć z hałasem, wypadkami, czy korkami. Podejście władz jest wszechstronne — obejmuje nie tylko pieszych, rowery i tramwaje, ale i amfibie.