Testujemy Green Velo – odcinek od Korsz do Węgorzewa
Po zimowej przerwie wracamy do recenzowania Wschodniego Szlaku Rowerowego, znanego także jako Green Velo. Odcinek od Korszy do Węgorzewa jest pierwszym na terenie województwa warmińsko-mazurskiego, który mogę z (prawie) czystym sumieniem polecić (z jedną, opisaną niżej, korektą, i paroma zastrzeżeniami do rozwiązań na skrzyżowaniach). Jeśli ktoś wybiera się na Green Velo, zdecydowanie lepiej rozpocząć przygodę w Korszach, pomijając w ten sposob zarówno wertepy pod Elblągiem [zobacz >>>] [zobacz >>>] jak i mało sensowne zyzgzakowanie na dalszych odcinkach [zobacz >>>] [zobacz >>>].
Korsze – Barciany
Wzdłuż drogi wojewódzkiej nr 590 w ramach budowy szlaku powstała wydzielona droga dla rowerów, w większości bardzo przyzwoicie wykonana.
Choć zdarzają się dziury. Np. na przejeździe przy nieczynnym już przystanku kolejowym Parys.
Tutaj, ze względu na ograniczone miejsce w wykopie, droga dla rowerów oddzielona od jezdni półokrągłym korytkiem. Poprawnie.
Niestety, są też miejsca, gdzie jadąc drogą dla rowerów trzeba pokonać znacznie większe różnice wysokości niż jezdnią. Wygląda to malowniczo, ale z bagażem jest dość uciążliwe.
Miejscowość i ciąg pieszy z dopuszczonym ruchem rowerów. To dobre rozwiązanie – pozwala na zachowanie ciągłości organizacji ruchu rowerowego dla osób, które boją się korzystać z jezdni drogi wojewódzkiej, w miejscu gdzie brak miejsca na normatywną drogę dla rowerów, a jednocześnie bardziej doświadczeni rowerzyści nie mają obowiązku korzystać z substandardowego rozwiązania.
Gdy opuszczamy teren zabudowany, sytuacja się odwraca – na drodze dla rowerów dopuszczono ruch pieszych. W kwestii formalnej: tabliczka nie jest konieczna. Gdy brak chodnika, piesi mogą korzystać z drogi dla rowerów zgodnie z art. 11 ust. 4 ustawy prawo o ruchu drogowym.
Wybudowana droga dla rowerów służy zarówno długodystansowej turystyce, jak i bezpiecznym podróżom lokalnym, do sąsiedniej miejscowości.
W Barcianach ponownie zamiast drogi dla rowerów mamy ciąg pieszy z dopuszczonym ruchem rowerów. Jest to zgodne z wzorcami np. niemieckimi [zobacz >>>] dla dróg o umiarkowanym natężeniu ruchu – w obszarze zabudowanym często nie ma miejsca na normatywną drogę dla rowerów, a samochody powinny zwolnić; poza obszarem zabudowanym segregacja ruchu rowerowego jest pożądana.
Barciany – Srokowo
Niestety, między Barcianami a Srokowem projektant zdecydował się urozmaicić
trasę i poprowadzić szlak drogami szutrowo – żwirowo – kamienistymi, zamiast równoległą lokalną drogą asfaltową.
Oznacza to nie tylko nierówną nawierzchnię, ale także unoszące się z każdym przejeżdżającym samochodem chmury pyłu.
Na części odcinka wprowadzono zakaz wjazdu pojazdów silnikowych. Kto jednak zna znaki drogowe, wie że zastosowany B-3 nie dotyczy motocykli jednośladowych. Znak nie rozwiązuje też problemu luźnych kamyczków zamiast nawierzchni przystosowanej dla ruchu rowerowego.
Srokowo – Węgorzewo
W Srokowie wyjeżdżamy na drogę wojewódzką nr 650, wyposażoną w asfaltową drogę dla rowerów. Niestety, ponownie widać brak umiejętności rozwiązania skrzyżowań. Droga dla rowerów urywa się na przejściu dla pieszych, zamiast być zakończona jako czwarty wlot skrzyżowania [zobacz >>>].
Do wyboru, do koloru. Po lewej nowy przebieg drogi wojewódzkiej, pośrodku nowa droga dla rowerów (stromo w dół, a potem w górę), po prawej stary przebieg drogi wojewódzkiej (po płaskim, ale dookoła) – chyba najlepsza opcja.
Chwaliłem już zwyczaj dosadzania za drogą dla rowerów drugiego szpaleru drzew, ale pochwalę raz jeszcze. Jeśli drzewa się przyjmą, to będzie bardzo przyjemna trasa. Droga dla rowerów bez obrzeży, na poszerzonej podbudowie.
Jeszcze jeden kolor barierek, tym razem seledynowy.
Przyzwoicie wykonana droga dla rowerów ułatwia też późniejsze bieżące utrzymanie trasy.
Jeszcze raz nieumiejętność rozwiązywania skrzyżowań. Można zrozumieć, że pod wiaduktem brak miejsca na drogę dla rowerów, dlaczego jednak nie wprowadzono dróg dla rowerów jako dodatkowych wlotów znajdujących się po obu stronach wiaduktu rond?
Efektem urywających się przed samym wiaduktem łączników
są kompletnie nieczytelne dla kierowców zachowania rowerzystów.
Odcinek od rond i plaży do Węgorzewa był bardzo potrzebny. Zarówno natężenie ruchu samochodowego jak i rowerowego jest tu w sezonie spore.