Nie ma ucieczki przed bombardowaniem decybelami?
List do ZM
Przeczytałem informacje o lotnisku na stronie internetowej [zobacz >>>]. Chciałbym się podzielić spostrzeżeniami. Mieszkam w rejonie ulicy Elbląskiej i od jakiegoś czasu życie tu stało się koszmarem. Kiedy wprowadziłem się tutaj (1999 rok) problem samolotów nie istniał – przelatywały one od czasu do czasu i nie stanowiły problemu. Obecnie jednak od dwóch trzech lat nasilenie lotów jest tak duże że już od godziny 7 rano (w tym w weekendy) do 22 non stop przelatują ryczące maszyny (np, w dniu dzisiejszym ryk jest ciągły).
Powoli Żoliborz zaczyna stawać się miejscem nie do życia. Nie wydaje mi się aby było zasadne utrzymywanie tego lotniska dla potrzeb lotów prywatnych czy szkoleniowych w granicach miasta, które znacząco w tym rejonie się rozbudowało. Takie działania mogą być realizowane w miejscach nie uciążliwych dla tysięcy mieszkańców.
Problem jest w tym, że w dzielnicy nie ma już gdzie uciekać przed tym rykiem. Kiedy mam już dość wychodzę do Parku (Sady Żoliborskie) albo Lasu Bielańskiego – niestety tam też dotyka wszystkich ten hałas.
Wydaje mi się, że czas najwyższy zadbać o zdrowie psychiczne mieszkańców Bielan i Żoliborza. Wystarczający jest tuaj hałas tworzony przez konieczną dla funkcjonowania miasta infrastrukturę. Nie ma potrzeby tworzyć i utrzymywać hałasu zbędnego. Wszyscy wiemy, jak szkodliwe działanie ma hałas na organizm ludzki [zobacz >>>]. Czas na podjęcie zdecydowanych działań.
Pozdrawiam
Piotr Ciechanowski
Od redakcji
Czekamy na dalsze opinie [zobacz >>>] w tej sprawie pod adresem bielany[at] zm.org.pl.
Wytłuszczenia dodane przez redakcję