Rowerem po Japonii
W naszych podróżach często pokazujemy kraje o wyższym poziomie „urowerowienia” niż Polska. Pokazujemy ciekawe rozwiązania infrastrukturalne, podpatrujemy co można skopiować i przenieść na polski grunt, by i nas pchnąć w stronę miast bardziej przyjaznych rowerom. W tej relacji prawdopodobnie nic takiego nie zobaczycie.
Od razu uspokajam. Japonia z pewnością jest krajem rowerzystów i rowerów. Tych jest tu tylko trochę mniej niż w Holandii czy Danii.
Kto jeździ w Japonii?
Na rowerach jeżdżą wszyscy – młodzi…
…starzy…
…matki z dziećmi…
…pracownicy pod krawatem…
…policja…
…a nawet straż w ogrodach cesarskich.
Czym jeździ japoński cyklista?
Większość jednośladów w Japonii to zwyczajne mieszczuchy.
Niektóre są tak zwyczajne, że nazywają się Typowy rower miejski
.
Choć spotkać można też modele wspomagane elektrycznie i fabrycznie wyposażone w dwa foteliki dla dzieci (przedni jest dodatkowo zabezpieczony przed deszczem).
Stosunkowo popularne są też składaki.
Czasem znacznie bardziej kompaktowe niż ich europejskie odpowiedniki.
Dość popularne jest tu także kolarstwo szosowe. Co może dziwić, w tym górzystym kraju praktycznie nie spotyka się natomiast rowerów górskich.
Rower do pracy, praca na rowerze
Na japońskich ulicach spotkać można również całą rzeszę rowerów przeznaczonych do transportu towarów. W ten sposób prowadzone są dostawy i zamówienia…
…rozwożone są paczki (czasem całkiem sporych rozmiarów)…
…czy uzupełniane są zapasy automatów, które w Japonii spotkać można praktycznie na każdym rogu.
Cdn.
Fenomen rowerowej Japonii polega na tym, że wysoki poziom ruchu rowerowego osiągnięto tu raczej pomimo infrastruktury rowerowej, a nie za jej sprawą. Jak wygląda ta infrastruktura – pokażemy w następnym odcinku [zobacz >>>].