Dwukierunkowa maszynka do mielenia rowerów
Uwaga: poniższy list wyraża prywatne poglądy autora i nie powinien być traktowany jako stanowisko Zielonego Mazowsza. Zamieszczamy go jako zaproszenie do dyskusji na temat form organizacji ruchu rowerowego.
Dwukierunkowa maszynka do mielenia rowerów
Co wyróżnia Warszawę, pod względem rowerowym, na tle innych wielkich miast europejskich? Wysoka liczba wypadków i dwukierunkowe ścieżki. Ta zbieżność nie jest przypadkowa: ścieżki dwukierunkowe w intensywnym ruchu miejskim to rozwiązanie bardzo niebezpieczne.
Praktyka w Niemczech i u nas
W Niemczech jest stosowane rzadko. Zwykle ścieżka zamienia się tam w dwukierunkową dopiero na peryferiach, gdzie ruch jest znacznie mniejszy, a skrzyżowania rzadsze. W centrum drogi rowerowe też biegną czasem w dwóch kierunkach, ale tylko wtedy, gdy wymuszają to warunki – np. brak miejsca – lub potrzeba: gdy bardzo popularny cel podróży, jak dworzec kolejowy lub campus uniwersytecki, są po danej stronie ulicy. Zwykle wtedy po drugiej stronie też jest ścieżka – normalna, czyli jednokierunkowa. Skrzyżowania ze ścieżkami dwukierunkowymi są zabezpieczane w szczególny sposób. Jeżeli nie jest to uliczka wewnętrzna o dopuszczalnej prędkości do 30 km/h, to są tam światła w pełni bezkolizyjne: przy zielonym świetle dla samochodów jadących prosto nie wolno skręcać w prawo, ten ruch reguluje odrębna sygnalizacja, oczywiście nie ma tam żadnych zielonych strzałek. Poza miastem, gdzie połączenia z bocznymi drogami sygnalizacji nie mają, kierowca zawsze ostrzegany jest znakiem informującym o rowerzystach jadących w obie strony. Wszystko to ma zabezpieczyć przez sytuacją, w której kierowca nie zauważy rowerzysty jadącego w kierunku przeciwnym do ruchu samochodów. Doświadczony inżynier ruchu uznaje takie środki za niezbędne w mieście, gdzie rowerów jeździ więcej, niż samochodów.
W Warszawie ruch samochodowy jest bardzo intensywny, kierowcy jeżdżą szybko i często nieprzepisowo, pojawienie się rowerzysty jest zwykle dla nich zaskoczeniem. Polskie przepisy dają kierowcom iluzję pierwszeństwa w każdej sytuacji, wielu z nich nie zna ich wcale i jest przekonanych, że rowerzysta ma zawsze obowiązek przeprowadzać rower przez jezdnię. Niemal wszystkie ścieżki są dwukierunkowe, ale nie ma nigdzie bezkolizyjnej sygnalizacji, znaków ostrzegających o rowerzystach nadjeżdżających z naprzeciwka ani innych rozwiązań zabezpieczających.
Zabójczy mechanizm
Kierowca dojeżdżający do skrzyżowania – niezależnie od tego, czy zamierza jechać prosto, czy skręcić w dowolną stronę – najpierw z dystansu sprawdza, czy nie ma na nim nikogo, a na ostatnich metrach patrzy w lewo, czy nie nadjeżdżają samochody. Rowerzysta nadjeżdżający z prawej strony jeszcze przed jezdnią jest dla niego zupełnie niewidoczny, choćby miał migającego koguta na głowie, bo w ogóle nie kieruje wzroku w tę stronę. Ten prosty mechanizm można sprawdzić siadając za kierownicą i zwracając uwagę na własne odruchy. Żeby się przekonać o tym zagrożeniu, wystarczy raz przejechać na rowerze przez Warszawę. Można też skorzystać z publikowanych badań wypadków w Helsinkach: rowerzysta wjeżdżający na jezdnię z prawej strony jest ponad dziesięciokrotnie bardziej narażony na potrącenie przez samochód, niż ten przecinający ulicę w kierunku zgodnym z ruchem jazdy samochodów. Poważne zagrożenie, jakie powoduje taka organizacja ruchu na skrzyżowaniu, jest faktem, który powinien być znany każdemu inżynierowi ruchu i projektantowi. W Niemczech, jak wykazywałem wyżej, jest znany doskonale i wyciąga się z niego wnioski.
Dziwny eksperyment
Natomiast w Warszawie dokonuje się od lat monstrualny eksperyment. Tysiące warszawiaków sprawdza, czy dwukierunkowe ścieżki w ruchliwym mieście na pewno są maszynką do rozbijania rowerzystów i ich pojazdów, czy może jednak nie. Wielki eksperymentator chyba zasnął: miasto w żaden sposób nie zbiera danych, które pozwoliłyby na weryfikację wyniku. Nie są w stanie nawet udostępnić statystyk, na podstawie których sami zainteresowani mogliby przeprowadzić rzetelną analizę. Cząstkowe wyniki, które zostały miastu dostarczone, powinny być sygnałem alarmowym: najczęstsze wypadki to zderzenia boczne na skrzyżowaniu spowodowane nieudzieleniem pierwszeństwa przejazdu (około 200 zdarzeń zgłoszonych policji w latach 2004-2006). Wśród najniebezpieczniejszych ulic połowę stanowią te wyposażone w ścieżki, oczywiście tylko dwukierunkowe. Niedługo po publikacji tego raportu pytałem przedstawicieli ZDM i ratusza, dlaczego w Warszawie buduje się ścieżki dwukierunkowe. Nikt nie potrafił dać jakiejkolwiek odpowiedzi.
W ciągu ostatniego roku trzykrotnie zostałem potrącony przez samochód na przejeździe rowerowym. Każda sytuacja była nieco inna, ale jedno było wspólne: jechałem ścieżką w kierunku przeciwnym do ruchu jazdy samochodów. Były tylko trzy takie kolizje, bo nigdy nie zakładam, że kierowca mnie widzi i uszanuje moje pierwszeństwo. Każdy taki przejazd przez skrzyżowanie to porcja strachu i często zbędne opóźnienie. Nawet w ten sposób nie jestem jednak w stanie zapewnić sobie bezpieczeństwa. Ostatnie zderzenie wyglądało tak, że kierowca przepuścił pieszych, a następnie ruszył ostro w momencie, gdy ja byłem tuż przed maską jego samochodu. Nie zerknął w prawo. W dodatku nie wiedział, że ścieżką rowerową wolno przejechać przez jezdnię. Dał się przekonać dopiero w stołecznej komendzie drogówki na ul. Waliców.
Takich jak on jest wielu: kierowcy od lat jeżdżący regularnie po Warszawie nadal nie odróżniają przejazdu rowerowego od przejścia dla pieszych, a ścieżki od chodnika. Nie mam wątpliwości, że jest to w znacznej mierze „zasługa” ścieżek dwukierunkowych. Patrząc na nie naprawdę trudno jest sobie uświadomić, że nie jest to rodzaj chodnika, lecz jeszcze jeden pas ruchu pojazdów.
Walczmy o ścieżki jednokierunkowe
Właśnie po opisanej wyżej kolizji stwierdziłem, że mam dość i dwukierunkowym ścieżkom muszę wypowiedzieć wojnę. Ta sprawa wydaje mi się ważniejsza, niż niedawna batalia przeciwko kostce brukowej, bo nie chodzi tu o komfort jazdy, ale o bezpieczeństwo, czyli nasze zdrowie i życie. Chcę doprowadzić do dwóch rzeczy. Po pierwsze, do wydania decyzji prezydenta miasta, że mają być budowane ścieżki jednokierunkowe. Po drugie, do rozpoczęcia działań zwiększających bezpieczeństwo na już istniejących skrzyżowaniach ze ścieżkami dwukierunkowymi.
Najpierw jednak muszę zebrać – i może to się udać tylko z pomocą Waszą, tj. warszawskich rowerzystów – jak najobszerniejszy materiał ilustrujący stan bezpieczeństwa na skrzyżowaniach ze ścieżkami dwukierunkowymi. Szczególnie cenne byłyby relacje z kolizji, które tam się zdarzały, ocena częstotliwości wymuszeń pierwszeństwa, informacji o badaniach prowadzonych na ten temat (jak wspomniane wyżej z Helsinek), linki do doniesień prasowych i internetowych dyskusji w Polsce i za granicą, itd. Będę też wdzięczny za ewentualne uwagi krytyczne i korekty odnośnie przedstawionej wyżej koncepcji.