Europa wobec obowiązkowych kasków rowerowych
Bezpiecznie bez kasku
Jednym z częściej powtarzanych kłamstw o kaskach rowerowych jest twierdzenie, że w rowerowej Europie jeździ się w kaskach [zobacz >>>] i te kaski cieszą się powszechną akceptacją ze strony rowerzystów. W praktyce jest dokładnie odwrotnie.
Jaki procent rowerzystów nosi kaski w „zroweryzowanych” krajach UE? Badania Europejskiej Federacji Cyklistów wskazują, że niewielki:
– Holandia [zobacz >>>] – 0,1 %
– Niemcy [zobacz >>>] – 2 %
– Francja [zobacz >>>] – 2,4 %
– Dania [zobacz >>>] – 3 %
Organizacje rowerowe są przeciwne obowiązkowym kaskom rowerowym
Najsilniejszy głos sprzeciwu słychać ze strony ECF (European Cyclists’ Federation – Europejska Federacja Cyklistów). Organizacja ta zrzesza 60 europejskich organizacji rowerowych z 37 krajów. To największa i najbardziej znacząca organizacja rowerowa w Europie.
Z ich publikacji warto zapoznać się przede wszystkim z:
– Improving bicycle safety without making helmet-use compulsory:
www.ecf.com/files/2/26/60/060131_ECF_Helmet_brochure_1.pdf
– Results of Helmet Laws & Shock-horror Promotions:
www.onestreet.org/images/stories/pdf/Helmet_law_outcomes_summary.pdf
– Ask me why I cycle without a helmet:
www.ecf.com/files/2/090430Helmet_brochure_for_Velo-city_093.pdf
Stanowisko ECF zamyka się tak naprawdę w słowach ECF is not against helmets, but against mandatory helmet laws and shock-horror helmet promotions
, czyli:
ECF nie jest przeciwko kaskom rowerowym, ale jest przeciwne obowiązkowi noszenia kasków oraz opartym na straszeniu szokującym kampaniom promocyjnym kasków.
Dobrym źródłem wiedzy na temat kasków jest także strona Bicycle Helmet Research Foundation:
Co w praktyce oznacza shock-horror helmet promotion?
Podstawowym argumentem, który ma przekonać rowerzystę do jazdy w kasku, jest jego zastraszenie: głowę masz tylko jedną, wypadki się zdarzają, czaszka nie jest z tytanu. Niestety lobby kaskowe posuwa się tutaj za daleko i w zasadzie ordynarnie kłamie, bo rowerzysta jest statystycznie mniej narażony na urazy głowy niż pieszy czy osoba korzystająca z samochodu osobowego. Ale czego się nie robi dla zysku?
Paradoksalnie takie reklamy powodują zagrożenie dla drogach, bo po prostu odstraszają potencjalnych rowerzystów przekazem na rowerze jest bardzo niebezpiecznie
, a zmniejszając liczbę rowerzystów zwiększają liczbę wypadków – patrz np. Rowerowe bezpieczeństwo
, Thomas Krag:
www.ecf.com/files/2/26/60/050207_Cycling_safety_ecf_Thomas_Krag_1.pdf
Reklamy te dają też użytkownikom kasków złudne poczucie bezpieczeństwa, co powoduje ich nieodpowiedzialne zachowania.
Mikael Colville-Andersen nazwał bezmyślne promowanie kasków rowerowych kulturą strachu
. Kask wiktymizuje rowerzystę. Postronnej osobie wydaje się, że jazda na rowerze jest niebezpieczna, co zniechęca do wyboru roweru jako środka transportu.
Ruch oporu
Z ciekawych trendów można wymienić anty-kaskowy kościół, który założyli rowerzyści w Kanadzie, by móc jeździć bez kasku bez obawy o mandat. Prawo gwarantuje wolność wyznania, więc nie można narzucić rowerzystom noszenia kasku, jeśli jego brak jest częścią ich religii.
Kolejnym ciekawym przykładem oporu rowerzystów wobec obowiązku kaskowego są masowe przypadki specjalnego niedbałego ubierania kasków, jako wyraz sprzeciwu wobec polityki rządu. To takie australijskie odpowiedniki naszych solidarnościowych oporników. Muszę przyznać się, że jeśli wprowadzono by obowiązek noszenia kasków rowerowych w Polsce, to sam zacząłbym ubierać kask rowerowy w niedbały sposób, a Was moi czytelnicy instruowałbym jak to robić w jak najbardziej bezczelny sposób. Widok bezsilnego policjanta byłby bezcenny 🙂