Znów tną drzewa zamiast kosztów i wybujałych ambicji
Ptasi sezon lęgowy w pełni.
Rozporządzenie Ministra Środowiska w sprawie gatunków dziko występujących zwierząt objętych ochroną
nakazuje dostosowanie terminów i sposobów wykonania prac agrotechnicznych, leśnych, budowlanych, remontowych i innych do okresów lęgu, rozrodu lub hibernacji i zakazuje w tym czasie umyślnego płoszenia i niepokojenia.
Żoliborscy urzędnicy nic sobie z tego nie robąc rozpoczęli kolejna masową wycinkę drzew – tym razem w Parku na Kępie Potockiej.
Nieużywany betonowy słup na samym środku pasa dla rowerów od lat stoi w tym parku nietknięty zagrażając zdrowiu i życiu rowerzystów. Tym problemem nie ma się kto zająć ani w ZDM, ani w U. Dz. Żoliborz.
Na łamach Gazety Stołecznej czytamy za to, jak rzecznik U. Dz. Żoliborz Andrzej Kawka uzasadnia wycinkę kilkunastu (jak dotąd) dorodnych topól białych:
Są stare i chore. Niektóre grożą zawaleniem. Wycinając je, unikniemy niebezpieczeństwa.
Dziwne, że tak zatroskani o bezpieczeństwo w parku urzędnicy nie zauważyli dotąd wspomnianego słupa odległego od poręby o jakieś 50 metrów.
Władze Żoliborza przerabiały niedawno lekcję niezgodności własnych zamierzeń z oczekiwaniami mieszkańców.
Bardzo kosztowny i trwający prawie rok remont Parku Żeromskiego w odczuciu wielu osób przyniósł
tylko niechciane ograniczenia i spadek użytkowej wartości parku. Czy ktoś w urzędzie wyciągnął z tego wnioski?
W styczniu o opinie Internautów na temat modernizacji parku pytał na forum gazeta.pl radny Jarosław Słoń.
W większości wypowiedzi przeważała niechęć do zabudowy i wprowadzania zbyt daleko idących zmian.
Podkreślano, że teren dobrze spełnia swoją rekreacyjną rolę i należy jedynie dbać o to, by
nie niszczał, uzupełnić ławki i wkomponować w teren nieduże boiska do siatkówki czy ścianki wspinaczkowe.
Zwracano uwagę na pobliskie tereny sportowe, dużo lepiej nadające się do lokalizacji sportowej infrastruktury. [zobacz >>>]
I co z wynikami tych konsultacji zrobił Urząd Dzielnicy?
Widząc już dokonane spustoszenie, na którym się chyba nie skończy – można sądzić, że nic.
Nadal będzie tam można urządzać pikniki
pociesza
rzecznik Kawka w Gazecie Stołecznej. Tylko czy będą chętni do smażenia się na patelni przy braku drzew dających cień?
Drzewa wzdłuż Wisłostrady zastąpi wał. Podwyższy poziom skarpy, by odizolować park od hałasu
– tłumaczy pan rzecznik. A po co drzewa czymkolwiek zastępować? Czy w roli bariery dźwiękowej nie wystarczyłyby nasadzenia odpowiednio dobranych krzewów?
Jak wysoką koronę wału zaplanowano?
Czy jego stopa wymaga aż dwudziestu metrów terenu i dlatego wycina się drzewa już na krawędzi skarpy (pnie po lewej)?
Czy nie wystarczyłby niezbyt szeroki wał przy samej jezdni (po prawej)?
Wypowiedź rzecznika nasuwa przypuszczenie, że zachodnia skarpa wału ma przedłużać istniejący stok. Oznaczałoby to jednak, że chodnik i droga rowerowa zostaną odcięte od parku wałem i „włączone akustycznie” do Wisłostrady. Czy słusznie?
A może planuje się poprowadzenie ich podwyższoną koroną zmuszając do męczących podjazdów? A może likwidację?
Podobnych pytań nasuwa się wiele. Kiedy poznamy odpowiedzi? Pewnie jak zwykle – wtedy, gdy
pieniądze i decyzje będą już wydane, umowy podpisane, projekty zatwierdzone, a prace bliskie ukończenia.
Rzeczywiście. Nad uszczęśliwianiem mieszkańców na siłę „góra” pracuje szczególnie intensywnie. Planuje np.
budowę ścieżki na ul. Braci Załuskich, gdzie przy uspokojonym ruchu nie jest potrzebna i pogłębi jeszcze bardziej deficyt miejsc parkingowych.
Na to naprawdę trzeba bardzo i stale uważać, zresztą w każdej dzielnicy.
A może stare i chore
są nie topole, lecz podejście do kształtowania przestrzeni publicznej – w tajemnicy przed ludźmi, przy pomocy piły i koparki. Może je należałoby wyplenić i zaszczepić nowe?
[zobacz >>>]