Transport drogowy a kolejowy
Transport drogowy stał się jednym z największych zagrożeń cywilizacyjnych. Zanieczyszczenie powietrza, skażenie wody, emisja hałasu, zajmowanie coraz większej powierzchni terenu, wypadki drogowe wiążą się z kosztami ponoszonymi co roku przez mieszkańców naszej planety – obecnego i przyszłych pokoleń.
Badania przeprowadzone w niektórych krajach europejskich wykazały, że liczba ofiar śmiertelnych spalin samochodowych wyraźnie przekracza liczbę ofiar wypadków. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i Włoskiej Narodowej Agencji Ochrony Środowiska spaliny samochodowe są we Włoszech przyczyną 4,7% wszystkich zgonów ludzi powyżej 30 roku życia i około 30% zachorowań układu oddechowego u dzieci do 15. roku życia. Badania uniwersytetu w Bazylei pokazują, że spaliny samochodowe są co roku przyczyną śmierci 20 tys. osób we Francji, Szwajcarii i Austrii [1]. To znacznie więcej niż wynoszą straty spowodowane przez wypadki drogowe. Dla porównania w tych trzech państwach w 2004 roku w wyniku wypadków drogowych zginęło prawie 7000 osób [2]. W 2005 roku w Polsce w wyniku wypadków drogowych zginęło 5427 osób [3]. Nie są znane badania pokazujące ilość zgonów spowodowanych
w Polsce szkodliwym działaniem spalin samochodowych, ale z całą pewnością odsetek jest porównywalny do tego oszacowanego przez uniwersytet w Bazylei.
W roku 1995 po Polsce jeździło ponad 7,5 mln samochodów osobowych, ciężarowych, autobusów, a także motocykli i skuterów. Po dziewięciu latach, w roku 2004 po Polsce jeździło niemal 15,3 mln pojazdów, w tym 14,3 mln samochodów osobowych i ciężarowych, czyli największych trucicieli środowiska [4]. W roku 2005 sprowadzono 830 tys. samochodów osobowych, które są pojazdami starymi, ponad 50% z nich ma więcej niż 11 lat. Każdego dnia wiele milionów silników spalinowych w Polsce emituje do atmosfery szkodliwe dla przyrody i człowieka gazy.
Rysunek 1 przedstawia wzrost liczby pojazdów samochodowych w Polsce w latach 1990-2004 [4].
Nieprawidłowe podejście do problemów transportowych w Polsce sprawiło, że przeważająca większość przewozów pasażerskich i towarowych w Polsce odbywa się w transporcie drogowym. W roku 2001 PKP przewiozło 332 mln pasażerów, a w tym samym czasie samochodami podróżowało 900 mln pasażerów [5]. Według PKP łączna długość linii kolejowych w Polsce, po których kursują pociągi pasażerskie i towarowe wynosi około 23.500 km, podczas gdy średnia długość linii kolejowych w krajach Unii Europejskiej wynosi ponad 17.000 km [6]. Gęstość linii kolejowych w Polsce wynosi 6,73 km/100 km2 natomiast w Austrii jest nieco mniejsza i wynosi 6,69 km/100 km2 [7].
Mimo rozwiniętej sieci linii kolejowych w Polsce przeciętny mieszkaniec kraju odbywa koleją średnio siedem przejazdów rocznie. Dla porównania Austriak odbywa 22 przejazdy, a Holender i Niemiec po 20 przejazdów [6]. Słabe zainteresowanie Polaków transportem kolejowym wynika z tego, że czas przejazdu koleją na niektórych liniach jest dużo dłuższy niż pokonanie tej samej trasy samochodem, a częstotliwości nieakceptowalne. Dla pasażerów bardzo ważny jest także standard usług i bezpieczeństwo w pociągach. Wprowadzenie monitoringu i ochrony w pociągach Warszawskiej Kolei Dojazdowej zwiększyło liczbę pasażerów korzystających z tego środka komunikacji.
Na niektórych liniach kolejowych,jak Warszawa – Kraków czy Warszawa – Poznań pociągi mogą osiągać prędkość do 160 km/h. Podróż na tych trasach wynosi ok. 3 godz. czyli o wiele krócej niż w przypadku jazdy samochodem. Niestety, bardzo ograniczone wydatki na modernizacje linii kolejowych spowodowały, że jest wiele odcinków torów, gdzie pociągi jadą z prędkością 20-40 km/h.
Akcyza płacona przy zakupie paliwa (również dla lokomotyw spalinowych) trafia wyłącznie na infrastrukturę drogową, a nie kolejową [6]. Koszty budowy i utrzymania infrastruktury kolejowej są ponoszone całkowicie przez kolej, a infrastruktury drogowej nigdy przez zarządcę drogi. Tereny kolejowe obciążone są podatkiem od nieruchomości, a grunty pod drogami nie.
Taka sytuacja powoduje, że transport kolejowy jest droższy, a Polacy wybierają samochód jako tańszy środek komunikacji pomiędzy miastami. W Polsce takie czynniki, jak powierzchnia kraju, liczba mieszkańców, korzystny układ geograficzny, w tym kilka aglomeracji liczących powyżej 500 tys. mieszkańców) są wyjątkowo sprzyjające komunikacji kolejowej. Tylko zła polityka transportowa powoduje, że marnowana jest szansa na rozwój kolei.
Według raportów Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, straty z tytułu kosztów wypadków drogowych wyniosły w 2003 roku 16,3 miliarda złotych. Według PKP taka kwota wystarczyłaby do zmodernizowania 4500 km sieci kolejowej [6].
Stworzenie priorytetu dla proekologicznych form transportu, takich jak kolej, komunikacja miejska, rowery, może w dużym stopniu ograniczyć ruch samochodowy. Stworzenie sieci dróg i parkingów rowerowych w Danii i Holandii dało efekt w postaci zmniejszonej ilości samochodów osobowych. Według Marcina Hyły, koordynatora projektu „Miasta dla rowerów” o ile pieszy w ciągu 15 minut może dotrzeć do celu w promieniu jednego kilometra, to rowerzysta w tym samym czasie może pokonać cztery kilometry. Rowerzysta może zatem dotrzeć do 16 razy większej liczby celów podróży [8]. To pozwala odwiedzać znajomych, robić zakupy w lokalnych sklepach, korzystać z punktów usługowych. Podróże na odległości większe niż 15 kilometrów powinny być możliwe dzięki sprawnej komunikacji zbiorowej.
Ludzie mieszkający przy ulicach o małym natężeniu ruchu mają o wiele więcej przyjaciół i znajomych niż ci mieszkający przy głównych ulicach. Według Richarda Rogersa ludzie mieszkający przy lokalnych ulicach mają średnio po trzech przyjaciół i sześciu znajomych, podczas gdy mieszkający przy głównych ulicach mają tylko 0,9 przyjaciela i trzech znajomych [9].