Nieboska komedia – antyprzykład konsultacji w/s trasy Krasińskiego
W czwartek, 6 września w Urzędzie Dzielnicy Targówek zorganizowano konsultacje społeczne w związku z projektem Budowa trasy Krasińskiego na odcinku plac Wilsona – ul. Budowlana wraz z przeprawą mostową i torowiskiem tramwajowym, Etap I
, wykonywanym przez spółkę SYSTRA na
zlecenie Miasta st. Warszawy, reprezentowanego przez Zarząd Dróg Miejskich. Oto komentarz do tego spotkania.
Nie to miejsce?
Konsultowano pierwszy etap budowy trasy mostu Krasińskiego, który polega na połączeniu placu Wilsona z ul. Jagiellońską. Co ciekawe, konsultacje odbyły się na Targówku, choć most i trasa budowana w pierwszym etapie spina Pragę Północ z Żoliborzem, a wykorzystywana będzie głównie przez mieszkańców Białołęki do dojazdów do Śródmieścia.
Drugi etap, który ma dotyczyć Targówka i przebiegać przez jego tereny, nie był tematem konsultacji społecznej i nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie. Co jeszcze ciekawsze, osoby w nich uczestniczące ze strony projektanta i inwestora wzbraniały się od odpowiadania na pytania o drugi etap, choć (jak się pod gradem pytań okazało) wiedzę w temacie miały niemałą.
Nie ten czas?
Teraz trochę o samej inwestycji. Etap pierwszy to budowa trasy tramwajowej od placu Wilsona do Jagiellońskiej oraz przebudowa ulicy Krasińskiego – drogi dwujezdniowej o dwóch pasach ruchu w każdym kierunku. Według treści ankiety kolportowanej na spotkaniu nasze wypowiedzi po analizie posłużą jako cenna i ważna wskazówka w przygotowaniu projektu
. W praktyce okazało się, że koncepcja drogi, na podstawie której powstanie projekt jest już dawno odgórnie ustalona i jedynie słuszna
(po 2 pasy ruchu w każdym kierunku dla aut + tramwaj + chodniki + ścieżki), co w zasadzie już zakrawa na kpinę z konsultacji społecznych.
Lokalne połączenie krajówek?
Jako że o koncepcji nie było sensu rozmawiać, skupiłem się na próbie uzyskania informacji o tym, dlaczego właśnie taka koncepcja trasy została wybrana. No i wyobraźcie sobie Państwo, że… się nie dowiedziałem. Zadawałem te same pytania w różnej formie z 10x na spotkaniu trwającym półtorej godziny. I nic! Pytałem o założenia projektowe trasy, o przewidywane natężenia ruchu, o to komu ma służyć most (czyli znowu założenia), jaki ruch jest przewidywany, dlaczego akurat tyle pasów ruchu…
Informacje, jakie uzyskałem, były sprzeczne ze sobą i, delikatnie mówiąc, niepełne. Jedno, co wiem, to fakt, że na moście mającym prowadzić, jak czytam w ulotce, ruch wewnętrzny, lokalny
, główny ruch przewidywany jest pomiędzy Wisłostradą a ulicą Jagiellońską, czyli trasami typowo tranzytowymi. Trochę mnie to zdziwiło, ale jeszcze powiedzmy, że uwierzyłem.
Dwa pasy, albo pasy dwa
Później jednak dowiedziałem się, że w związku z mniejszym ruchem, za mostem, na ulicy Krasińskiego jezdnia będzie zwężona z dwóch pasów ruchu w każdym kierunku na moście do… dwóch pasów ruchu w każdym kierunku za mostem. Doprawdy nowatorskie rozwiązanie! Zwłaszcza, że teraz przed przebudową ulica Krasińskiego ma na odcinku najbliżej projektowanego mostu… dwa pasy ruchu w każdym kierunku.
Przyczyna przyszłych protestów?
Dlaczego właśnie tyle pasów, jakie są przewidywane natężenia ruchu, jaką klasę funkcjonalną ma mieć lokalny most (z pasami ruchu o szerokości 3,5 m, co stosuje się raczej na arteriach tranzytowych), dowiedzieć się na konsultacjach nie dało. A szkoda, bo dzięki odpowiedziom na te pytania uspokoiła by się być może także część mieszkańców okolicznych budynków, którzy obawiają się hałasu, smrodu i innych uciążliwości trasy mającej powstać zaledwie kilka metrów od ich mieszkań i domów.
Domy ze szkła i ronda z asfaltu…
Za to udało się dowiedzieć o tym, co drogowcy zrobią, aby trasa miała charakter lokalny na Żoliborzu, gdzie budzi największe kontrowersje. Otóż, uśmiechniecie się Państwo, zbudują oni… rondo. I właśnie to rondo pod Wisłostradą w cudowny sposób ochroni Żoliborz przed wjazdem w ulicę Krasińskiego ewentualnego głównej części ruchu z mostu. Brzmi ciekawie? To czytajcie dalej!
Rondo to, w celu uspokojenia ruchu
, będzie odpowiednio… duże. Promienie łuków na oko
określiłbym co najmniej na jakieś 50 metrów, czyli 3-4x więcej niż maja ronda faktycznie uspokajające ruch i utrudniające TIR-om przejazd. Poza tym owo uspokojenie nie kanalizuje ruchu utrzymując go z dala od Żoliborza. Na czym zatem ma polegać zbawienna dla Żoliborza funkcja tego ronda? Nie wiadomo.
Wiadomo natomiast, że poza rondem nie planuje się żadnych rozwiązań uniemożliwiających rozwijanie nadmiernych szybkości na projektowanej trasie, czy utrudniających wjazd TIRami na ulicę Krasińskiego, czego tak boją się okoliczni mieszkańcy. Jedno rondo, według projektantów, całkowicie załatwia oba problemy na tej trzykilometrowej trasie. Po prostu klaszczem i cieszym się.
Cudów ciag dalszy…
Na końcu, widząc, że inwestycja jest daleko bardziej zaawansowana niż etap koncepcji, czy nawet projektu, pozwoliłem sobie na niewielkie uspokojenie nastrojów ludzi na sali zmieniając na chwilę temat na mało istotne dla większości obecnych drogi rowerowe. I stał się cud… pokazano mi rysunki projektu trasy, której projekt ma być dopiero wykonywany na podstawie analiz przebiegu konsultacji społecznych, w których właśnie brałem udział!
Ale żeby nie było – na rysunkach były drogi rowerowe. Nawet całkiem znośne, choć nie miałem czasu się przyglądać, więc może to być mylne wrażenie.
Pytanie najważniejsze
W końcu ktoś zadał kluczowe chyba pytanie: Co będzie jeżeli konsultacje społeczne wypadną negatywnie? Jeżeli nie uda się przekonać mieszkańców do tej inwestycji?
Wtedy padła chyba pierwsza, wymijająca, ale jednak szczera odpowiedź: Otóż nic się nie stanie! Państwo z ZDM woleliby się jakoś dogadać, przekonać nas
, ale jako że nie podają założeń projektowych, nie biorą pod uwagę innych koncepcji trasy (np. proponowanej przez żoliborzan koncepcji samej linii tramwajowej bez trasy dla samochodów), ani nie są skorzy do zmian w projekcie, szans na to raczej nie ma.
To po co te konsultacje?
Nie wiem, ile kosztował ten cały cyrk ani po co sie odbył, ale mam wrażenie, że warszawski ZDM potrzebuje jeszcze jakiejś Rospudy w wydaniu warszawskim, by zastąpić teatrzyk pozorów konsultacjami z prawdziwego zdarzenia. Być może wcale nie będzie trzeba długo czekać – mieszkańcy Żoliborza są wyraźnie negatywnie nastawieni do pomysłu puszczenia im pod oknami tysięcy samochodów.