Obrońcy przyrody spotkali się w Krynicy
W dniach 7-9 lipca miałem przyjemność uczestniczyć w warsztatach „W obronie przyrody” zorganizowanych przez WWF Polska, CEE Bankwatch Network oraz Instytut Ekonomii Środowiska.
Do Polski spływa szeroki strumień fuduszy unijnych. Są one nie tylko szansą na rozwój i uruchomienie wielu inwestycji, ale i potencjalnym zagrożeniem dla środowiska. Polscy decydenci dowiedli już nieraz, jak groźna może być ich wizja
rozwoju na zasadzie „motoryzacja ponad wszystko” czy „prostowanie rzek”. Wystarczy wspomnieć autostradę przed Górę św. Anny, forsowany ostatnio przebieg Via Baltica
czy liczne przykłady ekosystemów rzecznych przekształconych w kanały pod płaszczykiem przeciwpowodziowej melioracji.
Być może stopniowo będą w Polsce dochodzić do władzy ludzie posiadający głębszą świadomość zrównoważonego rozwoju. Na razie jednak przeważają nawyki cięcia, betonowania i prostowania niesfornego otoczenia. Ogromne środki finansowe w rękach takich decydentów mogą być niebezpieczne
i wymagają kontroli społecznej.
Na szczęście prawo polskie i unijne zawiera dyrektywy i przepisy zapobiegawcze i chroniące dziką przyrodę. Do dyspozycji każdego obywatela Wspólnoty zaniepokojonego negatywnym oddziaływaniem przedsięwzięć na środowisko daje takie mechanizmy jak konsultacje społeczne, skargi i petycje. Im właśnie poświęcono w głównej mierze warsztaty w Krynicy.
Radosław Gawlik ocenił regionalne programy opracyjne z kilku województw.
Uczestnicy mogli zapoznać się z przykładowymi ocenami oddziaływania na środowisko i zanalizować je w grupach.
Podczas wycieczki na Jaworzynę Krynicką zobaczyliśmy na własne oczy, jak cenny obaszar Popradzkiego Parku Krajobrazowego ulega naporowi koparek i spychaczy,…
… a może naporowi „kasy”?
Warto było wdrapać się na szczyt Jaworzyny, by posłuchać ciekawych opowieści naszego przewodnika o jego doświadczeniach z tego terenu, gdzie konflikty natury z różnymi innymi interesami rozgrywają się na co dzień.
Ekologiczne dinozaury najwyraźniej ucieszone reintrodukcją swego pobratymca.
Droga powrotna przez odświeżony deszczem i prześwietlany słońcem las poszła nam znacznie łatwiej.
Choć i na niej nie brakowało elementów zaskoczenia.