Kupuj lokalne
Kupuj lokalne
– to hasło kampanii Federacji Zielonych.
Opowiadamy się za rozwojem drobnego handlu, dostarczającego nam zdrowej,
smacznej i taniej żywności z miejscowych, tradycyjnych gospodarstw rolnych.
Tylko taki model handlu zapewni nam żywność wysokiej jakości, zdrowe
środowisko i trwałe miejsca pracy.
Rozwój hipermarketów w Polsce to
– wzrost bezrobocia – jedno miejsce pracy stworzone w hipermarkecie
powoduje likwidację pięciu w drobnym handlu, rzemiośle, rolnictwie;
– wzrost przestępczości – wyższe bezrobocie i propagowanie
konsumpcyjnego stylu życia to więcej przestępstw;
– zakorkowanie miast – hipermarkety powodują wzrost podróży
samochodem, korki na wylotówkach zazwyczaj kończą się na olbrzymich
parkingach przed hipermarketami;
– chemizacja żywności – hipermarkety powodują uprzemysłowienie i
chemizację rolnictwa, wymagają dużych dostawców – przemysłowe plantacje
rolne, używające mnóstwo chemii i produkujące niezdrową żywność.
Jednocześnie drobne, ekologiczne gospodarstwa tracą rynek i będą
bankrutować. Polska żywność jest ewene- mentem w skali Europy – ma jeszcze
smak;
– zatrucie środowiska – hipermarkety powodują niepotrzebne dojazdy
klientów, oraz wożenie towarów TIR-ami po całej Europie. W wielu
hipermarketach nie można kupić miejscowych produktów, rzodkiewka pochodzi
np. z Włoch, a sałata z Holandii. Przy transporcie tych towarów
niepotrzebnie zatruwa się powietrze, którym oddychamy. Hipermarkety
nadmiernie pakują towary, ograniczają użycie ekologicznych butelek
zwrotnych; monopolizacja i zubożenie sieci handlowej – kiedy kilka koncernów
opanowuje rynek, bardziej im się opłaca ustać ze sobą ceny i ciągnąć zyski,
niż wyniszczać się cenowo. Bankructwo drobnych sklepów spowoduje, że by
kupić najprostszą rzecz będziemy zmuszeni jechać samochodem i stać w korku;
– drenaż pieniędzy z lokalnych społeczności – pamiętaj, pieniądze
wydane w lokalnym sklepie prędzej czy później do ciebie wrócą (właściciel
kupi coś u ciebie, płaci też podatki twojej gminie), pieniądze wydane w
dużej sieci opuszczą twoją gminę, a nawet kraj, koncerny płacą podatki przez
centralę, w dodatku zwykle korzystają z ulg, a zyski transferują za granicę.
Nie daj się nabrać
W supermarketach nie jest taniej. Przejdź się na najbliższy bazar,
a zobaczysz, że w marketach nie jest taniej. Uważaj, markety stosują
podstępne taktyki. Oto podstawowe triki:
– w folderach reklamowych informuje się o atrakcyjnych cenach kilkunastu
produktów. Naiwny klient, przekonany o niskich cenach przyjeżdża na zakupy.
Najczęściej nie uświadamia sobie, że tylko kilka towarów kupił po korzystnej
cenie, a pozostałe po całkiem przeciętnej. W dodatku kupił mnóstwo
niepotrzebnych rzeczy w ilościach, których się nie spodziewał;
– towary najpotrzebniejsze umieszcza się na końcu, aby za każdym razem
zwiedzić wszystko;
– na początku umieszcza się owoce lub pieczywo – zapach powoduje uczucie
głodu;
– promocje i obniżki – sugerują korzystny zakup, tymczasem często nawet w
tym samym markecie można kupić ten sam produkt – bez promocji – taniej;
– korzystna cena przy zakupie kilku sztuk – w efekcie zwiększa to twoją
konsumpcję i wydatki;
– drobiazgi umieszcza się przy kasie – byś myślał, że nie wpłyną znacząco
na całkowity rachunek.
Małe jest piękne… a duże dotowane
Konkurencja między marketami a sklepami nie jest uczciwa. Polskie państwo
wspiera koncerny pomocą, która nie jest dostępna dla małego biznesu:
– zwolnienia od podatku dochodowego i od nieruchomości za rzekome tworzenie
miejsc pracy;
– zwolnienia Ministra Finansów z podatku VAT;
– zwolnienia Ministra Finansów z cła;
– Markety notorycznie nie wykazują zysku, nie płacą więc podatku
dochodowego. W 1999 r. Real, Geant, Ikea, Minimal nie
zapłaciły ani zł podatku dochodowego (Rzeczpospolita, Lista 500)
Państwo dotuje też markety pośrednio, dotując budowę dróg i autostrad
(dotacje do autostrad są 20 razy wyższe niż do kolei). Hipermarkety
rozjeżdżają TIRami polskie drogi, nie ponosząc kosztów ich budowy i napraw,
leczenia osób, którym spaliny zniszczyły zdrowie. Nie odpowiadają też za
olbrzymie korki spowodowane dojazdami klientów. Wszystkie te koszty są
przerzucane na podatników, do których markety przecież się nie
zaliczają.
Opowiadamy się za
…stabilnym rozwojem drobnego handlu, opartego na dostawach od lokalnych,
małych i ekologicznych gospodarstw rolnych i zakładów rzemieślniczych.
Domagamy się
– prowadzenia przez władze gmin prospołecznej polityki handlowej;
– ograniczeń w budowie hipermarketów, tak jak w krajach Unii Europejskiej;
– likwidacji ulg i zwolnień podatkowych;
– wyznaczenia stałych, tanich targowisk w każdej dzielnicy, bez zmuszania
kupców do budowy kosztownych pawilonów.