La Belle France
Korespondencja z Francji, czerwiec 2001
Le Havre, bulwar nadmorski
Jako wzorowy Europejczyk, student Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego, a zarazem młody (gniewny?) członek ZM spędziłem ostatnie 10 miesięcy we Francji w ramach stypendium Unii Europejskiej Sokrates Erasmus
(odbyło się to częściowo na koszt podatnika, jak by nie omieszkał dodać liberał). Postanowiłem spisać me przeżycia ku pamięci przyszłych pokoleń i udostępnić je na stronie Federacji Zielonych.
Nie miałem dużo szczęścia – wylądowałem w Hawrze (Le Havre), położonym w mrocznej krainie deszczowców (Normandii). Klimat iście angielski: od października do marca pada 24 h/dobę. M.in. z tego względu nie jeździłem na rowerze (także dlatego że nie wziąłem go ze sobą z Polski) i chodziłem wszędzie na piechotę. Niektórzy jednak kupili 30-letnie rowery za 200 FF
(100 zł), które po remoncie nadawały się do jazdy i dzielnie zapychali na swych challenger’ach. Hawr udowodnił, że mit „rowerem nie da się jeździć w deszczu” jest tylko mitem – na krytych stojakach rowerowych koło uniwerku rowerów w porze deszczowej było więcej niż w lecie.
Francja prowadzi politykę rowerową zbliżoną do polskiej: ścieżki rowerowe buduje się tam, gdzie nikomu nie przeszkadzają (w praktyce prawie nigdzie). W Hawrze były dwie drogi rowerowe – jedna z Uniwerku nad morze, a druga
wzdłuż bulwaru na plaży. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy pewnego pochmurnego poranka idąc Cours de la Republique o mało nie zostałem stratowany przez maszynę znakującą – tak oto chodnik przy głównej ulicy stał się ciągiem pieszo – rowerowym.
Hawr jednak, w przeciwieństwie do warszawki, był w stanie skutecznie wydzielić pasy dla autobusów: nie zdarzyło się, by ktokolwiek z kierowców odważył się na nie wjechać.
Recykling: tu Francja zaskoczyła mnie pozytywnie. W Le Havre pojemniki na szkło, papier i plastik były (jak na bałaganiarskich Francuzów) całkiem liczne, a jeden z ich stał 15 kroków od mojego domu. Należy wspomnieć, że
nie tylko Polacy i Niemcy dbali o środowisko, Francuzi też czasem pojawiali się przy pojemnikach ze swoimi odpadkami.