Rowerem po Warszawie
Kobiety na rowery!
Jedną z wielu rzeczy, które mnie zaskoczyły w Warszawie, był fakt że
zdecydowana większość napotkanych rowerzystów była płci męskiej. Kiedy
pytałam dlaczego, zarówno mężczyźni jak i kobiety odpowiadali: „Bo to
niebezpieczne!”
Pamiętam, że nawet na tych kilku ścieżkach, które wzbogaciły Warszawę,
napotykaliśmy przeszkody. Na ścieżce zaparkowane były samochody i trzeba
było je omijać jezdnią. Właściwie, to i tak musisz jechać jezdnią, jeśli
chcesz gdzieś dojechać, bo sieć tras rowerowych, delikatnie mówiąc, nie jest
specjalnie gęsta.
Skręcanie w lewo na tych szerokich asfaltowych autostradach, kiedy musisz
zdecydować, przed którym z sześciu rzędów samochodów powinnaś się ustawić,
wymaga trochę odwagi. Ale najlepiej pamiętam totalną konfuzję na jakimś
gigantycznym skrzyżowaniu, gdzie skończyła się ścieżka rowerowa i nie było
żadnej wskazówki jak przedostać się żywym na drugą stronę.
Zgaduję, że jazda na rowerze w Warszawie jest wciąż niebezpieczna. Jak
wspaniale byłoby, gdyby wszyscy warszawiacy czuli się bezpiecznie na
rowerze… Z węższymi drogami i prawdziwymi ludźmi na nich zamiast
niekończących się rzędów zapuszkowanych kierowców, miasto nie byłoby takie
szare i ponure.