Podwodna Masa Krytyczna
Relacja masowicza jadącego w trochę innym charakterze
Jako amator deszczu i burz, jestem wczorajszą pogodą ukontenowany. Stojąc pod daszkiem przy ruchomych schodach, gdzie schowała się większość masowiczów wraz ze Strażą Miejską, oglądaliśmy mycie karcherem kolumny Zygmunta! Każda kolejna nawałnica jak prysznic otulała kolumnę. Gdy ulica oddzielającą kamienicę gdzie staliśmy od placu zmieniła się w wartki strumień o głebokości 50 cm, kilku kolegów po czasie stwierdziło – po co jechać nad morze – i uskuteczniało wspaniałe wślizgi a może wjazdy w tenże strumień.
Potem, gdy około 18.30 ustała nawałnica, ruszyliśmy w bój, na miasto. Nigdy jeszcze tak miło się nie jechało; żadnych bajkerów na chodnikach, świetnie spełniająca rolę bufora grupa porządkowa jadąca za radiowozem prowadzącym i niedopuszczająca do wyprzedzania pilota.
Na całej trasie przejazdu praktycznie ani razu masy nie mijał żaden tramwaj, co jest sprawą szokująca w stolicy państwa! Uszkodzona została praktycznie cała tramwajowa sieć energetyczna w mieście. Przy parku Saskim drzewo położyło się na trakcję, a przy ulicy Jana Pawła – na tory. Na całej trasie przejazdu leżało setki gałęzi, dziesiątki powalonych drzew, miejscami droga zalana była w całości. Krajobraz iście księżycowy.
Na wiadukcie przy Dworcu Gdańskim jeszcze dwie godziny po burzy leżały powalone drzewa na pasie drogowym oraz porozrzucane plastikowe biało-czerwone sepraratory na całej szerokości jezdni! A jest to dość newralgiczna arteria drogowa łącząca centrum z Żoliborzem. Błyskawiczna akcja naszego Patrolu Rowerowego z czoła masy usunęła na bok utrudniające przejazd przeszkody. Oczywiście pomogliśmy też kierowcom, którzy woleli tkwić w swych blaszakach i kluczyć pomiędzy przeszkodami, niż zorganizować się i udrożnić ulicę.
Cała trasa masy była nieustannie spryskiwana deszczem. Podsumowanie Podwodnej Masy lipcowej jest wspaniałe – mimo przeciwności losu podczas całego przejazdu nie doszło do żadnych wypadków czy kolizji rowerzystów. 574 wytrwałych cyklistów, w tym niektórzy nawet z Grodziska Mazowieckiego, przejechało tę nad wyraz trudną i niebezpieczną trasę w zgodzie i radości.
Bardzo dobrze całą trasę zabezpieczała policja, szczególnie motocykliści. Do miłej sytuacji doszło na Senatorskiej – gdy policjanci niespodziewanie usłyszeli przez megafon podziękowania od nas za dobre zabezpieczenie, uruchomili w geście wzajemności syreny policyjne i „koguty”. Nie możemy zapominać o rowerowych strażnikach miejskich w liczbie 15 osób, dzielnie sekundującym masie podczas jazdy.
Tak skończyła sie najmilsza mi (i nie tylko mi, mam nadzieję), lipcowa Podwodna Masa Krytyczna. Najbezpieczniejsza masa krytyczna od lat – która odbyła się przy najgorszych warunkach atmosferycznych (podobno dla rowerzysty).
Relacjonował, z okien policyjnego radiowozu, unieruchomiony Czajnik – pozdrawiam!
PS. Szczególne podziękowania dla Rowerzyka – białostockiej podpory masy krytycznej – za jazdę i słowa otuchy!
Zdjęcia
Zbiórka na Zamkowym.
Czarne chmury.
Niestety, nie wszyscy zmieścili się pod daszkiem.
Kredens jeszcze walczy z wiatrem…
…podobnie jak druga przyczepka.
O, już nie.
Tradycyjne zakończenie na Rynku Starego Miasta.
Rybka lubi pływać.
Tekst: Marcin Czajkowski, zdjęcia: Marcin Myszkowski.