Most Poniatowskiego niebezpieczny dla życia i zdrowia
Drugi obywatelski przegląd Mostu Poniatowskiego w Warszawie odbył się 23 kwietnia. Uczestniczyli w nim przedstawiciele Zielonego Mazowsza, Towarzystwa Przyjaciół Szalonego Wózkowicza oraz Stowarzyszenia Integracji Stołecznej Komunikacji. Pierwszy przegląd, wykonany przez Tomasza Rolińskiego w 2009 roku, wskazał mnóstwo niebezpieczeństw zarówno na samym moście, jak i w jego okolicy [zobacz >>>]. Niestety, pomimo upływu 18 miesięcy, wiele wniosków z pierwszego przeglądu wciąż jest aktualnych.
Most nadal nie dla niepełnosprawnych
Największym problemem osób mniej sprawnych ruchowo są schody w wieżycach mostu, na które zwracaliśmy uwagę już w momencie remontu mostu.
Zarząd Dróg Miejskich, wiceprezydent Wojciechowski oraz sama Hanna Gronkiewicz-Waltz wydają się być głusi na prośby obywateli. Tłumaczą się pokrętnie, że schody tutaj nikomu nie przeszkadzają, bo rowerzyści świetnie radzą sobie na jezdni [zobacz >>>].
Niestety, z powodu schodów i nieobniżonych krawężników, na jezdni świetnie muszą też sobie radzić matki z wózkami lub niepełnosprawni na wózkach. Zmusza się ich do jazdy nawet kilkaset metrów pod prąd. Nie zawsze przy tak pustej jezdni jak na zdjęciu.
Co szkodzi, by obniżyć krawężniki i zbudować nie ingerującą w konstrukcję mostu pochylnie w wieżycach, by niepełnosprawny nie potrzebował pomocy osób trzecich i szczęścia? ZDM zapewne uknuje jakieś zgrabne hasło o względach bezpieczeństwa. Może nawet postawi na moście odpromienniki złej energii, jak kiedyś na jednym ze skrzyżowań. Tak, to na pewno rozwiąże problem.
Nawet na chodnikach na moście, gdzie położono asfalt, pieszy nie może spodziewać się równej nawierzchni od nogami.
Patrz pod nogi, ale i pod czym przechodzisz
Wieżyce mostu, które przeszły remont zaledwie kilka lat temu, dziś już grożą skręceniem nogi nawet przez w pełni sprawną osobę.
Skoro już o remoncie: Czy tak powinna wyglądać elewacja dopiero co wyremontowanych wieżyc? Co będzie, gdy komuś kawał elewacji po prostu spadnie na głowę?
Schody z Wału Miedzeszyńskiego są w jeszcze gorszym stanie niż te w wieżycach.
Na Poniatoszczaku pieszy może zaświecić
Pomimo, że w 2009 roku zwracaliśmy uwagę [zobacz >>>] na oczywiste niebezpieczeństwo jakie stwarzają otwarte skrzynki elektryczne w latarniach na tym moście, zagrożenie porażeniem prądem jest wciąż aktualne.
I to wcale nie tylko w jednej latarni.
Co będzie, gdy ktoś wpadnie lub zostanie wepchnięty na taką otwartą skrzynkę elektryczną? Na Euro 2012 tym mostem ma ponoć przejść tłum kilkudziesięciu tysięcy kibiców zmierzających na stadion.
Aby nie być jednostronnym, trzeba jednak dodać, że niektóre skrzynki elektryczne są zabezpieczone. W sposób zapierający dech w piersiach profesjonalizmem.
ZDM wciąż nie umie stawiać znaków
Nieraz zwracaliśmy uwagę Zarządowi Dróg Miejskich, że stawianie znaków powinno odbywać się zgodnie z przepisami – czyli na wysokości minimum 220 centymetrów nad chodnikiem. Niestety, z pewnych tylko sobie znanych powodów, ZDM wciąż łamie prawo naruszając paragraf 54 rozporządzenia w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać drogi publiczne i ich usytuowanie.
Znakomita większość znaków na moście wisi dużo niżej i można o nie zahaczyć głową.
Co więcej, nieprawidłowość ta była już raz do ZDM zgłaszana [zobacz >>>]. Co się zmieniło w tym miejscu w stosunku do września 2009 roku? Dodano nową tabliczkę informującą o objeździe, która także wisi niezgodnie z przepisami.
A to już ukłon ZDM w stronę osób niedowidzących. Wpadnięcie na niczym nie zabezpieczoną konstrukcję znaku byłoby zbyt mało bolesne, więc dla uatrakcyjnienia spaceru ZDM powiesił na niej jeszcze kilka ruchomych, betonowych obciążników o ostrych kantach.
Wnioski
Niestety wnioski z wizytacji mostu są smutne. ZDM nie tylko nie uczy się na własnych błędach, ale też w sposób ciągły łamie prawo ignorując zapisy zarówno rozporządzeń jak i prawa miejscowego. Na moście tym pieszy może zrobić sobie krzywdę na kilka różnych sposobów – może zostać porażony prądem, spaść ze zniszczonych schodów, przewrócić się na krzywej nawierzchni, zranić się o zbyt nisko zawieszony znak lub inne konstrukcje, a nawet zostać raniony w głowę przez odpadający kawał elewacji wieżycy, która niedawno przechodziła remont. A na Euro 2012 mają tędy chodzić tłumy.
W związku z tym, zgodnie z zapowiedziami z 2009 roku, zmuszeni jesteśmy powiadomić Policję, Nadzór budowlany, Biuro Bezpieczeństwa m.st. Warszawy i inne stosowne organy o niebezpieczeństwie jakie czyha na pieszych na moście oraz o niedopełnieniu obowiązków przez Zarząd Dróg Miejskich który przez 18 miesięcy nie kiwnął palcem w sprawie zgłoszonych nieprawidłowości. Nie chcemy, by na Euro nasze miasto po raz kolejny musiało się wstydzić za swoich urzędników.