Most Krasińskiego kontra Północny, czyli co wolno ptakom
Zanosi się na rzecz bezprecedensową w dotychczasowych dziejach Warszawy (przynajmniej w ostatnich kilku dziesięcioleciach) – miasto przygotowuje się do jednoczesnej budowy dwóch mostów. Przyjrzyjmy się zatem, jak twórczo w obu projektach podchodzi się do ograniczenia negatywnego oddziaływania na środowisko i ochrony terenów Natura 2000.
Oba projektowane mosty dzieli odległość zaledwie około 4-5 km (pomiędzy nimi znajduje się tylko most Grota-Roweckiego), więc nie można mówić ani o jakiejś diametralnej różnicy warunków miejscowych, ani traktować ich całkiem odrębnie. A jednak…
Most Północny zaprojektowano jako niski i płaski, żeby nie kolidował z przelotami ptaków i wkomponował się w krajobraz. Most Krasińskiego ma mieć konstrukcję łukową o wysokości 34 m, z linami mocującymi co 8 m, ale nie będzie to kolidować z przelotami ptaków, jak założyli projektanci wstępnej koncepcji. Wniosek nasuwa się sam: Ptaki z Warszawy, jak i warszawiacy, są cwańsze i odporniejsze. Białołęka, wiadomo, w ogóle od niedawna jest dzielnicą stołecznego grodu, więc nic dziwnego, że tamtejsze ptaki muszą mieć płaskie mosty. Poza tym mają widać wyznaczone strefy lotów i do mostu Krasińskiego nie będzie wolno im się zbliżać.
Idźmy dalej. Most Krasińskiego, żeby nie naruszać dna Wisły i nie ingerować w brzegi, ma mieć tylko dwa filary. Most Północny to właściwie trzy osobne mosty z, jak policzyłam pobieżnie, przynajmniej 30 (słownie: trzydziestoma) punktami podparcia. Wniosek: Projektanci wiedzą, że tereny chronione są praktycznie bezużyteczne i należy je jakoś sensownie zagospodarować. Ptaki, jak wiadomo, tylko latają (zupełnie bez sensu…) A jeśli już jakiś wpadnie na taką fanaberię jak własne gniazdo, zakłada je przy moście Krasińskiego, oczywiście. Ewentualnie przy moście Grota.
A teraz przejdźmy do ludzi. Mieszkańcy żoliborskiej ulicy Krasińskiego za sprawą trasy mostu Krasińskiego będą mieć nadal przekroczone normy hałasu. Radą na to wg projektantów jest wymiana okien na szczelniejsze (osłon dźwiękochłonnych nie da się tam zamontować). Ale projektanci trasy mostu Północnego już wiedzą, że hałas mierzy się nie w mieszkaniu, ale przy zewnętrznej ścianie budynku. Okna nie mają tu nic do rzeczy, bo są po to, żeby je od czasu do czasu otwierać. Wniosek (trochę ryzykowny): Niemieccy projektanci są lepiej poinformowani i bardziej ludzcy niż francuscy. Urzędnicy nadzorujący ich pracę są ci sami, więc nic dziwnego, że nie wiedzą, co powiedzieć.
Podsumowanie – nie do śmiechu. W swych podstawowych założeniach dotyczących ochrony środowiska projekty obu mostów wzajemnie się wykluczają. Przepisy ochrony środowiska są w obu przypadkach traktowane selektywnie i czysto instrumentalnie. Niestety. A co na to ptaki?