Nad Wisłę Rowerem ’24 – Jagiellonka, Wieloryb i flisacy z Sandomierza

Pierwsze w tej edycji wycieczek #NadWisłęRowerem odwiedziny Kępy Wieloryb odbyły się w naprawdę letniej atmosferze. Żar, duchota i bezchmurne niebo od samego rana zwiastowały, że nawet stosunkowo niewielka przejażdżka może być trochę bardziej męcząca. I pewnie dlatego nasz flisacko-wielorybniczy peleton nie liczył nawet dziesięciu osób.

Miejscem zbiórki były okolice Świątyni Opatrzności na Wilanowie. Zgodnie stwierdziliśmy, że ze względu na duże utrudnienia spowodowane przez budowę linii tramwajowej nie będziemy w tym roku zbyt częstymi gośćmi w tej dzielnicy, wolimy poczekać, aż bałagan zostanie uprzątnięty, a trasy rowerowe będą z powrotem przejezdne.

Mimo pozamykanych ulic i niezbyt intuicyjnie powytyczanych objazdów dla rowerów dość szybko dotarliśmy do pałacu Jana III Sobieskiego, a stamtąd na protestancki cmentarz na ul. Sytej. Jest to często odwiedzane przez nas miejsce, bo spoczywają na nim szczątki osadników olęderskich, których historia nierozerwalnie wiąże się z Wisłą i wodą w ogóle.


Olęderską sprawnie dojechaliśmy do Włóki, a stamtąd mostem Anny Jagiellonki przedostaliśmy się na prawy brzeg. Minęliśmy ośrodek Agencji Wywiadu, w którym w połowie ubiegłego wieku mieściła się jedna z siedzib departamentu X Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego oraz niewielkie, ale ciężkie więzienie. Jednym z jego pensjonariuszy byli Władysław Gomułka i jego żona.
Na Plaży Romantycznej mieliśmy krótki popas, podczas którego rozmawialiśmy o budowie mostu Anny Jagiellonki i roli Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków w zapewnieniu okolicznemu ptactwu bezpieczeństwa podczas budowy mostu.

Przeprawa przez Kępę Wieloryb była pełna przygód. Dostarczyły ich nam błotniste, głębokie kałuże oraz powalone drzewa – efekty nawałnicy, która przewaliła się nad Warszawą kilka dni wcześniej.

Spotkaliśmy nawet śmiałków, którzy postanowili pokonać Wieloryba przy pomocy opla. Jak widać polegli na pierwszym głębszym dołku.

Po kilkudziesięciu minutach jazdy prawym brzegiem Wisły dotarliśmy do kładki Łazienkowskiej, którą wróciliśmy na lewy brzeg.


Tam, w kanale prowadzącym do portu Czerniakowskiego czekali na nas sandomierscy flisacy z organizacji Napędzani Wisłą.

Przybyli do Warszawy z Sandomierza łodziami, nocując i biwakując w urokliwych miejscach, których Wisłą oferuje całe multum.

Mieliśmy okazję wysłuchać wielu ciekawych opowieści nie tylko o samym flisactwie i specyfice żeglugi wiślanej, ale także o obserwacji ptaków, zwyczajach bobrów i innych zwierząt, które dały się naszym bohaterom nie raz podpatrzyć. Przez dobrą godzinę słuchaliśmy fascynujących historii, kosztując kilku specjałów Ziemi Sandomierskiej.
Po krótkim pożegnaniu umówiliśmy się na kolejne spotkanie w samym środku wakacji. Flisacy mieli przypłynąć do Warszawy o wiele większą grupą 1 sierpnia, aby wziąć udział w godzinie W i wielkiej paradzie łodzi i statków na Wiśle.
