Nad Wisłę Rowerem ’24 – Wisła Południowa

Południowe, nadwiślańskie części Warszawy to zawsze dobre miejsce na rower. Wiedząc o tym, z przyjemnością zebraliśmy się przy Stawie Służewieckim i wyruszyliśmy w kierunku Wisły. Była to dobra okazja aby sprawdzić, czy dawna Sadurka, a dzisiejszy Potok Służewiecki dalej płynie swoim korytem, jak mają się ogromne topole i wiązy w rezerwacie Morysin i czy dziewiętnastowieczny cmentarz protestancki na Kępie Zawadowskiej ma wiosną podobnie skłaniający do refleksji i zadumy klimat, co jesienią.

Wzdłuż Potoku Służewieckiego dotarliśmy na Służew Górny, a stamtąd do Miasteczka Wilanów. Zdrową i Dyniową udało nam się jako tako ominąć najbardziej rozkopane wstutek budowy tramwaju na Wilanów ulice. Kilka chwil później Osią Królewską dotarliśmy w okolice pałacu króla Jana III Sobieskiego, do niegdysiejszej stacji kolei wilanowskiej. Następnie ulicami Biedronki, Łuczniczą i Trójpolową dojechaliśmy do rezerwatu Morysin.


Porozmawialiśmy o czasach świetności tego miejsca, odwiedziliśmy ruiny rotundy, która architekturą nawiązuje do świątyni Herkulesa na Forum Boarium w Rzymie, domek stróża oraz pseudośredniowieczną bramę w południowo-wschodniej części rezerwatu. Dostęp do niej jest nieco utrudniony ze względu kilka powalonych drzew, jest to trasa z gatunku tych „dla koneserów”.


Wszystkie te budynki mają status trwałych ruin – nie planuje się ich renowacji, jedynie dba o to, aby zachowały swoją obecną formę i nie niszczały.




Ulica Vogla zaprowadziła nas do jednego ze starorzeczy Wisły, zwanego jeziorem Powsinkowskim. Na jego zachodnim brzegu byliśmy świadkami niecodziennej sytuacji: pewien pan przy pomocy traktora holował cztery piękne konie. To te same zwierzaki, które w ubiegłym sezonie kilka razy podziwialiśmy w ich wybiegu, leżącym bliżej Południowej Obwodnicy Warszawy. Tym razem były zapewne odprowadzane na noc do stajni. Pogadaliśmy chwilę o genezie starorzeczy i o tym, jak niespodziewanie rzeki potrafią zmienić swój bieg, niejednokrotnie istotnie wpływając na życie całych społeczności.

Przez Kępę Latoszkową dostaliśmy się do Kępy Zawadowskiej, gdzie zahaczyliśmy o cmentarz ewangelicki. Większość uczestników wycieczki odwiedzała to miejsce po raz pierwszy. Dzięki tablicy informacyjnej sfinansowanej z Budżetu Obywatelskiego mogli poznać historię olenderskich osadników i zmian, jakie wprowadzili dzięki kompetencjom w dziedzinie melioracji i uzdatniania bagiennych terenów do celów rolniczych.


Po krótkiej dyskusji na temat kolonistów z zachodniej Europy popedałowaliśmy w kierunku Wisły, gdzie zamieniliśmy parę słów na temat rezerwatu Wyspy Zawadowskie i ciekawego sposobu ochrony ptaków podczas budowy mostu Anny Jagiellonki. Jak donosi Gazeta Stołeczna, „na rok przed rozpoczęciem budowy zaczęto emitować jej odgłosy, aby przyzwyczaić do niej ptaki”.

Ostatni etap wycieczki prowadził przez Kolonię Latoszewską, Powsin i wschodnią część Lasu Kabackiego. Słońce chyliło się ku zachodowi, więc żwawo dotarliśmy w pobliże stacji metra Natolin, gdzie podsumowaliśmy wycieczkę.
