Najukochańszy morderca 6
Moje zainteresowanie oddziaływaniem toksyn emitowanych przez transport
samochodowy na zdrowie i życie ludzkie zaczęło się pod koniec 1993r, gdy,
będąc „świeżo upieczonym” posłem zleciłam do Biura Studiów i Ekspertyz
Kancelarii Sejmu (BSE) przygotowanie opracowania na temat „Analiza wpływu
poszczególnych środków komunikacji na środowisko”, gdzie poprosiłam (po raz
pierwszy) o uwzględnienie wpływu na człowieka.
Pracownicy BSE dali mi bardzo porządny materiał, w którym m.in.
wyczytałam, że:
Bardzo niebezpieczne dla zdrowia człowieka są metale ciężkie, takie
jak ołów. Głównym źródłem zanieczyszczenia ołowiem są paliwa spalane w
silnikach samochodowych. Stąd pochodzi większość ołowiu znajdującego się w
atmosferze. W przypadku kolei nie stwierdza się emisji ołowiu. Zatrucie
ołowiem może wywoływać konwulsje, niedokrwistość, zmiany neurologiczne i
encefalograficzne i zaburzenia enzymatyczne. Podejrzewa się również
działania mutagenne…
Zaniepokoiło mnie to na tyle, że zleciłam następne, bardziej szczegółowe
opracowania. Przyznaję, że od niektórych informacji włosy mi się jeżyły na
głowie, np.:
Wśród dzieci zamieszkujących centrum Górnośląskiego Okręgu
Przemysłowego daje się zauważyć związek między poziomem ołowiu we krwi, a
jego zawartością w powietrzu atmosferycznym, pyle i glebie, zależnie od
odległości dzielącej miejsce zamieszkania od emitora (huty). Również w
niektórych miejscowościach w Polsce, leżących przy autostradach o dużym
ruchu tranzytowym (np. wieś Zawoja w drodze do Zakopanego), ze względu na
czteroetylek ołowiu w benzynie, stężenia ołowiu pobrane z powietrza są
podobne do mierzonych w rejonach oddziaływania wielkiego przemysłu.
Chroniczne zatrucia ołowiem są bardzo niebezpieczne dla dzieci, gdyż
powodują zaburzenia rozwoju fizycznego i umysłowego młodych
organizmów…
Ta informacja, sądząc po literaturze na której opierała się pracownica
BSE pochodzi najpóźniej z 1990 r. Od tego czasu ilość samochodów w Polsce a
także tranzyt rosną nam w tempie ekspresowym. Ile tego ołowiu jest dziś – na
każdej ulicy, w każdym mieście, przy każdej szosie?!
I, co najważniejsze – jak on rzeczywiście wpływa na nasze zdrowie i nasze
postępowanie?
Przecież to ołów, a konkretnie ołowiane rury doprowadzające wodę, obwinia
się o upadek starożytnego Rzymu. Kiedyś Neron, nie zdając sobie sprawy ile
nieszczęść wywoła, by zobaczyć ogromny pożar, podpalił Rzym. Czy jego
zdolność przewidywania skutków takiej decyzji była w jakiś sposób
zablokowana?
Dzisiaj młodzi ludzie popełniają potworne zbrodnie a na procesach często
sprawiają wrażenie, że nie bardzo wiedzą czego sąd od nich właściwie chce.
Nie są w stanie pojąć całego ogromu nieszczęścia, jakie swoim postępowaniem
spowodowali. Może by warto zbadać poziom ołowiu w organizmach młodych
zbrodniarzy?
A może, przy okazji, warto by też było jakoś zbadać zdolność
przewidywania skutków własnych decyzji u tych polityków, którzy ograniczają
nakłady na transport publiczny (w tym na kolej) i na siłę, nawet kosztem
zmniejszenia nakładów na oświatę czy zdrowie chcą budować autostrady?!