Najukochańszy morderca 8
Jeszcze się te moje felietoniki nie ukazały nigdzie drukiem (rozchodzą
się jedynie jako xerokopie) a już zaczynają budzić zainteresowanie i
pierwsze uwagi. Niżej podpisanej jest niezwykle przyjemnie usłyszeć, że
wymieniając środki transportu publicznego zapomniała o trolejbusach, czy
usłyszeć uwagę, że koniecznie trzeba jeszcze napisać o tym cichym mordercy
jakim jest tlenek węgla…
Niczego nie zapomniałam, po prostu wymieniłam kilka przykładowo, a fakt,
że ktoś zauważa, iż czegoś jeszcze brakuje, jest najlepszym dowodem, że te
teksty przyciągają uwagę, zmuszając do myślenia i wyciągania wniosków.
Przecież o to dokładnie chodzi, więc do nikogo, kto zgłosi mi tego typu
uwagi, z pewnością nie będę miała pretensji.
O tlenku węgla wspomniałam już troszeczkę pisząc o smogu, chyba jednak
za mało, toteż odpowiadając na zapotrzebowanie, poszukałam szerszej
informacji. Cytuję:
TLENEK WĘGLA – bezbarwny i bezwonny, trafia do środowiska po
niecałkowitym spaleniu paliwa. W korkach ulicznych jego natężenie jest
bardzo duże. Tlenek węgla łącząc się z hemoglobiną krwi ogranicza transport
tlenu do tkanek co powoduje zawroty i bóle głowy, szum w uszach, zaburzenia
równowagi, utratę przytomności, może prowadzić do zawałów i chorób serca.
Gdy w Krakowie wyłączono z ruchu samochodowego Rynek Główny, wówczas ilość
szkodliwego tlenku węgla spadła tam z 27 do 3 mg w metrze sześciennym. Aż 90
proc. tlenku węgla w miastach pochodzi z rur wydechowych.
Sposobem na uchronienie się przed szkodliwym wpływem tej trucizny na nasz
organizm jest, niestety, tylko unikanie miejsc gdzie ona występuje, ale jak
mają ich unikać mieszkańcy dużych miast, czy ewentualnie ci, którzy w tych
miastach stale pracują?
Skoro wszyscy ludzie z miasta uciec nie mogą, to jedynym ratunkiem jest
eliminacja źródeł emisji zarówno tlenku węgla, jak i wielu innych trucizn,
pochodzących z tych samych rur wydechowych. Wiele dużych aglomeracji (małych
zresztą też) ogranicza ruch samochodowy na ile tylko może, zastępując go
tanią, dobrze zorganizowaną, komunikacją publiczną. U nas chyba jeszcze do
tego nie dojrzeliśmy, ogranicza się nawet to, co jeszcze istnieje, pytanie
tylko, w czyim interesie?
Oglądałam, nie tak dawno, krążący na kasetach wideo, amerykański film
„Wpuszczeni w korek”, który bardzo dokładnie pokazuje, jak, od lat
dwudziestych naszego wieku, ogromny dziś koncern samochodowy, działając
poprzez ?swoic ludzi, skutecznie przyczyniał się do likwidacji miejskiego
transportu publicznego tylko po to, aby sprzedaż produkowanych przez tę
firmę samochodów rosła w coraz szybszym tempie.
W Polsce niektóre wielkie koncerny samochodowe i paliwowe mają już swoje
fabryki, montownie, stacje paliwowe… Może warto by było wiedzieć np.
kampanie wyborcze których posłów czy całych ugrupowań firmy te
„sponsorowały”, skoro dziś w budżecie państwa można znaleźć np. środki na
finansowanie budowy prywatnych przecież autostrad a równocześnie
rozpaczliwie brakuje pieniędzy na państwową kolej czy przewozy autobusowe?