Cudy nad Wisłą
Niedasię
Niezawodne powiedzonko naszych urzędników, które słyszy niejeden petent i interesant, brzmi: „nie da się”. Czasem jest wypowiedziane szybko, jednym tchem: „niedasie”. Czasem z akcentem „Nię, Da, Sięł”, a czasem jeszcze w inny sposób, bo tych są setki. Kto często bywa w urzędzie, do słuchania jak to się czegoś absolutnie nie da zrobić, już przywykł.
Najwięcej zaś „niedasizmu” panuje tradycyjnie w komórkach zajmujących się komunikacją i drogownictwem. Trudno się dziwić – drogowców ograniczają ustawy, rozporzadzenia, czerwona księga, polityczne zachcianki decydentów, naciski lobby motoryzacyjnego i setki innych nieszczęść. Co za tym idzie jest mnóstwo spraw, których załatwić „niedasię”. Z tych, których absolutnie nie da się wykonać w Warszawie można wymienić m.in: odseparowane buspasy, pasy autobusowe na niektórych arteriach, w tym w al. Jerozolimskich, czy na Targowej, pas autobusowo-tramwajowy na Moście Śląsko-Dąbrowskim, progi zwalniające na ulicach, po których jeździ komunikacja miejska, minironda na trasach komunikacji miejskiej, czy kontrapasy rowerowe. Ale dlaczego ja o tym piszę?
Parę dni temu w al. Jerozolimskich rozpoczął się długo zapowiadany remont najbardziej obciążonego torowiska. Wiadome było od początku, że remont ten będzie wiązał się z takimi utrudnieniami w ruchu, jakich Warszawa nie widziała od lat wielu. Można powiedzieć, że jeżdżenie w te wakacje samochodem po mieście to pokuta, coś w rodzaju ascezy.
W związku z tym wiadomo było też od dawna, że i zmiany w organizacji ruchu w mieście z powodu tego remontu będą niemałe. I to takie, jakich Warszawa jeszcze nie widziała. A na fali tych zmian, jakby zupełnie przy okazji, wyszło na światło dzienne jedno: Da się! Ale po kolei.
Most Śląsko-Korkowy
Sztandarowy przykład „niedasizmu” w mieście to most Śląsko-Dąbrowski i trasa WZ. Most i trasa mają po 2 pasy ruchu w każdą stronę i torowisko tramwajowe w jezdni (na dwóch środkowych pasach ruchu). Na moście tym i trasie od lat wielu autobusy i tramwaje zgodnie z autami prywatnymi stoją w korku. Policzono, że straty z tym związane sięgają grubych milionów. Policzono, że średnia prędkość komunikacyjna tramwaju na tej trasie zbliżona jest mocno do prędkości pieszego (ok 9 km/h). Padł też pomysł by na moście tym pojawił się pas autobusowo-tramwajowy (obecnie zwany PAT). Nie było jeszcze mostu Świętokrzyskiego, trasy Siekierkowskiej… pomysł więc upadł. „Niedałosię”, gdyż pas miał spowodowac „zbyt wielkie korki”. Zabawne o tyle, że komunikacja zazwyczaj korki zmniejsza i to znacznie. Na takim moście Śląsko-Dąbrowskim na przykład (wg badań z 2002 roku) tramwaje w ciągu godziny przewożą 9700 osób, a samochody tylko 4700. Ale z prawdami objawionymi się nie dyskutuje: „niedasię i koniec”.
Obiecano natomiast, że gdy powstanie most Świętokrzyski, wydzielenie pasa będzie możliwe „bez szkody dla kierowców”. Most powstał, korki się nie zmniejszyły. Co więcej, wzrosły – nowy most był kompletnie zatkany nimi już w dniu otwarcia! Znowu więc odsunięto plany, tym razem do czasu budowy trasy Siekierkowskiej, którą wraz z mostem oddano do ruchu parę lat później. Oczywiście i tym razem „nie dało się” zrobić buspasa, ale nadzieja nadal była… tym razem była nią przebudowa ronda Starzyńskiego, budowa mostu Północnego i mostu Krasińskiego… oczywiście nietrudno byłoby sobie wyobrazić przyszłość, w której oddawane są do ruchu te inwestycje, a pasa jak nie było, tak nie ma. Ale za to sa obietnice wykonania go po oddaniu do użytku po (tu wstaw dowolną inwestycję drogową)…
Alleluja i do spychacza
Na szczęście w Warszawie zdarzają się też cuda zwane potocznie remontami. I tak na przykład w ramach remontu Krakowskiego Przedmieścia powstał buspas na ulicy Mazowieckiej… niby nic nowego, bo pasów jest więcej, ale okazało się, że może być on wspólny z rowerami. Bo do tej pory oficjalnie rowerzyści buspasem jeździć nie mogli… i jak wiadomo powszechnie – nie jeździli – grzecznie sunąc pomiędzy jadącymi 60-120 km/h samochodami na środkowym pasie takiej np. Marszałkowskiej.
Przy przebudowie przejścia na placu Narutowicza celem zwiększenia bezpieczeństwa pieszych na nim, okazało się, że pas autobusowy moze też być odseparowany. I że to skuteczna metoda.
Przy przebudowie al. Jerozolimskich w ubiegłym roku udało się wprowadzić wspólny bilet KM-ZTM.
Przy budowie pętli przy dworcu Centralnym, zbudowano też próg zwalniający na trasie uczęszczanej przez autobusy. I tak dalej, i tak dalej.
Cuda, cuda, cuda
Podobny cud i to w wielu miejscach naraz miał miejsce kilka dni temu. Gdy zamknięto trasę tramwajową w alejach, nomen omen, Jerozolimskich. I tak, nagle, z dnia na dzień, okazało się, że:
– Pas tramwajowy na moście Śląsko-Dąbrowskim już nie przeszkadza samochodom. Na razie co prawda pas jest dostępny tylko dla tramwajów, które tym mostem omijać będą wyłączona z ruchu trasę, ale kto wie, co przyniesie przyszłość. Może i autobusy „dadzą radę”, jak nie odgórnie, to z inicjatywy kierowców.
– Skręcający na placu Bankowym tramwaj nie powoduje już korków, ani złego humoru u Pana Galasa. Bo warto zaznaczyć, że do tej pory na placu tym tramwaje nie skręcały z jego powodu. Inżynier Ruchu stwierdził bowiem, że to powoduje korki i opiniował negatywnie wszystkie takie pomysły, nawet te, które mogłyby odkorkować inną część miasta. Rezultatem było zawieszenie popularnej linii 4, kursującej z Pragi na Mokotów właśnie tym mostem. Parę dni temu czwórka wróciła na trasę. Mało tego! Dostała wsparcie w postaci linii 32, która również skręca na Bankowym!
– Na ulicy Targowej i w al. Jerozolimskich można wydzielić buspasy. Kiedyś się nie dało, bo przecież były korki i buspas by jeszcze sprawę pogorszył. No i jeszcze problem miejsc parkingowych, wyjazdów z bram itp. No, „wicie, rozumicie”, „nie do załatwienia”. A tymczasem od kilku dni buspasy są już oznakowane. Teraz, kiedy to pisze, przechodzą swój chrzest bojowy, bronione dzielnie przed cwaniakami w samochodach przez naszą dzielną Drogówkę (bo na razie jeszcze „niedasię” ich odseparować jak w cywilizowanych miastach).
– Można jeździć pociągami korzystając z biletów z paskiem magnetycznym (bilety dobowe). Dawniej się nie dało. Brak kasowników, brak rozwiązań, brak, brak, brak… A tu prosze bardzo, z okazji remontu można, da się. I na bilet dobowy z paskiem wsiada się np na Wschodnim i jedzie do Śródmieścia absolutnie nie stojąc w korkach.
– Zlikwidowano, a w zasadzie zawieszono (w Warszawie to często niewielka różnica) linię 524. Do tej pory była, do spółki z 520, nietykalna. Nieważne, że od Wilsona po Politechnikę 524 idealnie dublowała metro i tramwaje. Nieważne też, że dublowała tramwaje prawie do końca trasy. A teraz potrzeba było brygad do obsługi linii zastępczej Z-1 (to nowa numeracja, zastąpiła „dwusetki”) i ktoś się przestał przejmować, że parę osób będzie musiało zejść po schodkach do Metra. Dało się.
Życzenia końcowe
Mało tego! ZTM hucznie zapowiada, że część z tych zmian po remoncie pozostanie na stałe! Nie pozostaje mi więc nic innego, jak tylko życzyć sobie i Państwu możliwie jak największej ilości paraliżujących ruch i komunikację miejską remontów dróg i torowisk. Kto wie, co jeszcze „dasię” zrobić przy ich okazji?
Zamiast postscriptum, czyli zaglądając w przyszłość
Może będzie szansa się przekonać. W te wakacje planowane jest jeszcze rozpoczęcie remontu Puławskiej od Dolnej do Domaniewskiej (powstanie tu kolejny cud – droga rowerowa na którą „nie było miejsca”), Niepodległości (tutaj remont kanalizacji sparaliżuje ruch tramwajowy, a remont kładki dla pieszych spowoduje uruchomienie nowego przejścia dla pieszych i świateł, na które nie było zgody urzędników), trasy Toruńskiej (walące się estakady pomiędzy Marywilską a Modlińską zastąpi lada dzień most Syreny), remont torów kolejowych trasy na Radom (miały być całkowicie zamknięte, ale zdarzy się cud i pociągi jednak będą kursowały!) i kilka innych ciekawych inwestycji, które już dziś warto bacznie obserwować. A w zimę, po sezonie remontowym to już pozostanie nam tylko na Jasną Górę w podzięce pojechać, co by nam się cudowna passa na remonty i paraliże trwała latami!
Zobacz także
Fotoreportaż Wojtka ze zmian komunikacyjnych [zobacz >>>].