Ścieżka rowerowa zaprasza pieszych
Obserwacje z ulicy Nocznickiego na Bielanach dają kolejny dowód na to, że nie każdy pas czerwonej kostki
(nawet właściwie oznakowany) zasługuje na miano drogi dla rowerów, nie mówiąc o składniku
infrastruktury transportu rowerowego.
Dwa lata temu opisaliśmy niezbyt racjonalną inwestycję przy Al. Słowiańskiej [zobacz >>>]
ironizując, że Urząd Dzielnicy promuje ruchu rowerowy na chodnikach. Obrazy prezentowane dzisiaj
skłaniają do wniosku, że promuje także ruch pieszy na ścieżkach rowerowych. Ale po kolei…
Tabula rasa i nowa trasa
Przedłużenie ulicy Nocznickiego od Pstrowskiego do Parola powstało niedawno – raptem dwa lata temu – w miejscu dziewiczej rezerwy terenowej.
Bardzo szeroki pas zagospodarowany jedyne resztkami zdewastowanego chodnika bez oświetlenia czekał od lat wraz z mieszkańcami osiedla Wrzeciono marzącymi o normalnym dojściu do pętli przy Hucie.
Wcześniej tylko błoto czy piach i liczne wybujałe samosiejki.
Projektant miał więc pełną swobodę, duże pole do popisu i wiele czasu do przemyśleń, jak optymalnie przystosować teren do celów komunikacyjnych.
(zdjęcie z lutego 2005r. kiedy organizowano plac budowy)
1cm × 400% czyli na bakier z normą
Przejdźmy teraz do pierwszego szczegółu realizacji tej inwestycji – nieprzepisowych uskoków na drodze rowerowej.
Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Transportu z 2.03.99 (Dz. U. Nr 43, poz. 430) § 48. 1. Wysokość progów i uskoków na ścieżce rowerowej nie powinna przekraczać 1 cm.
Wschodnie zakończenie ścieżki przy ul. Nocznickiego to 4-centymetrowy próg nie zachęcający do forsowania.
Zwłaszcza po opadach deszczu, gdyż wykonawcy nie udało się prawidłowo rozwiązać odwodnienia, a inwestorowi – wyegzekwować tego drobiazgu.
Aczkolwiek mogło być jeszcze gorzej – z jednej strony próg wznosi się do 10cm.
Pozostałe krawężniki nie odbiegają od normy aż tak drastycznie – występują tam przekroczenia tylko o 100%.
Czyżby do zmagań z normą zachęcał patron sąsiedniej ulicy Wincenty Pstrowski i teraz po zastąpieniu go Zgrupowaniem AK „Kampinos” poszłoby lepiej? Chyba nie, wszak to zjawisko powszechne w całej Warszawie, a więc znaczące także ekonomicznie.
Próbowaliśmy tym zainteresować komisarza Marcinkiewicza [zobacz >>>], który jednak nie zdążył zająć się sprawą.
Już po zmianie obsady Ratusza, 12 stycznia br. p.o. z-cy dyrektora Biura Kontroli Wewnętrznej i Audytu zapowiedział
wyjaśnienie tych spraw i poinformowanie o tym naszego Stowarzyszenia (skan pisma
wrzutnia.zm.org.pl/dewajtis/bkwia2zm200701.pdf
). Do dziś dnia żadnej informacji nie otrzymaliśmy. Albo o tym zapomniano, albo od sześciu miesięcy trwa bardzo drobiazgowa analiza.
Czy odpowiedni wydział U.Dz. Bielany zechce wyegzekwować od wykonawcy w ramach 3-letniej rękojmi poprawienie uskoków?
Czy zrobi to we własnym zakresie, na koszt podatników? [zobacz >>>] A może też wyciągnie wnioski i w przyszłości zaprosi na odbiór robót rowerzystów, skoro urzędnicy nie potrafią wyłapać niedoróbek?
Pomieszanie ruchu czyli na bakier z prawem
Przy skrzyżowaniu ulic Nocznickiego i Pstrowskiego przebiega główna trasa ruchu pieszego między osiedlem Wrzeciono i pętlą przy Hucie, wzmożonego szczególnie ostatnio, po wycofaniu linii 103 i 121 z ul. Przy Agorze.
A że ludzie wolą poruszać się po torze jak najkrótszym i najbardziej zbliżonym do prostej, to wydeptali skrót przez trawnik (K) i chodzą po ścieżce, zamiast nakładać drogi (D).
A tak to wyglądało przez prawie dwa lata z drugiej strony.
Dlaczego o dostosowaniu układu chodników do tej znanej empirycznej zasady i wygody mieszkańców nie pomyślano w fazie projektu?
Nie wiadomo. Zamiłowanie projektantów do kątów prostych to powszechna polska zagadka z ogromną tradycją.
Wieloletnie przedepty szkodzące estetyce i obuwiu spotyka się na wielu trawnikach. Tak też było na ul. Nocznickiego, ale o dziwo – już jest inaczej.
Dość szybko, bo już po dwóch latach, ktoś wpadł na to, by ów skrót utwardzić. Czy jednak można go uznać za legalny jeśli prowadzi pieszych wprost na drogę rowerową? Czy takie były założenia tej zmiany?
Dlaczego planując utwardzenie przedeptu na odcinku A, nie pomyślano o jednoczesnym przedłużeniu go na przykład na odcinek B? Zabrakło pieniędzy czy znajomości prawa?
Przede wszystkim chyba zabrakło wyobraźni, zarówno przy projektowaniu ulicy parę lat temu, jak i teraz. Bo problem kolizyjności dwóch rodzajów ruchu należałoby rozwiązać naprawdę, a nie zamiatać pod dywan zwalając na pieszych i rowerzystów.
Czy to miało sens?
Na początek trzeba by spytać, czy budowanie wydzielonej drogi rowerowej przy ulicy o ruchu uspokojonym, gdzie strefy tempo 30 strzegą „śpiący policjanci”, w ogóle ma sens?
Którędy podążają rowerzyści mając do wyboru nawierzchnię z kostki (w dodatku fazowanej!), na której często trzeba omijać pieszych, i równy asfalt jezdni z niewielkim i spowolnionym ruchem? Nietrudno zgadnąć.
Pod tym względem wykonanie wspomnianego łącznika znajduje jakieś pozory uzasadnienia. Pamiętajmy jednak, że wg Art. 33. p. 1. PoRD Kierujący rowerem jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów
. Z prawnego punktu widzenia łącznik jest więc tylko szkodliwą i prowizoryczną protezą.
W Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Warszawy nowy, wschodni odcinek ulicy Nocznickiego zaklasyfikowano jako lokalną drogę gminną. Nie przewidziano jej przedłużenia do Marymonckiej.
De facto więc istnienie takiej niewydarzonej ścieżki przynosi więcej szkody niż pożytku:
- pochłonęło koszty wybudowania ze środków publicznych, które można było spożytkować na coś bardziej senownego i potrzebnego;
- rowerzystów chcących poruszać się szybciej i sprawniej zmusza do łamania prawa;
- spowodowało nieoptymalny przebieg chodnika zmuszając pieszych do omijania go;
- wprowadza chaos i przyzwyczaja wszystkich, że oznakowanie i przepisy nic nie znaczą.
O wiele pożyteczniejsze byłoby odsunięcie progów spowalniających od krawężnika tak, aby nie przeszkadzały rowerzystom, oraz przebudowa ścieżki na chodnik.
Epilog – pentalog
Wnioski z tej inwestycji chyba płyną same, ale ponieważ nie ona pierwsza prowokuje do ich wyciągnięcia, spróbujmy sformułować mały pentalog:
- Tworzenie warunków dla transportu rowerowego nie polega na układaniu czerwonej kostki tam, gdzie da sie ją wcisnąć, ale na zapewnieniu możliwie szybkich, wygodnych, bezpośrednich i bezkolizyjnych tras przejazdu, które nie w każdym miejscu muszą mieć postać ścieżki.
- Projektując układ drogowy należy brać pod uwagę zachowania i potrzeby kierowców, rowerzystów i pieszych. Najlepiej poddając koncepcje i projekty konsultacjom społecznym.
- Projektując układ drogowy należy brać pod uwagę docelową funkcję i klasę drogi, najczęściej zawarte w odpowiednich dokumentach planistycznych.
- Korygowanie przebiegu chodników jest godne pochwały, ale znacznie lepiej i taniej jest przemyśleć i dopracować go w fazie projektu (patrz p. II.)
- Należy stosować się do odpowiednich przepisów i norm, nie zapominając o zdrowym rozsądku. Stosowaniu norm przez wykonawcę sprzyja ich egzekwowanie przez inwestora, który płaci, więc ma prawo wymagać.